Piotr i Hana

Piotr i Hana

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 16 „Dobra i zła wiadomość”

Cześć, wszystkim! Wiemy, że bardzo długo nic nie dodawałyśmy, ale mamy istne urwanie głowy... To taka krótka część (miała być o wiele dłuższa, ale podzieliłam ją na dwie, bo inaczej nie dam rady...), nie wiem czy wam się spodoba. Mam nadzieję, że tak. Następna część też nie pojawi się zbyt szybko, bo muszę się uczyć do egzaminów i nie wyrobię się. Chciała bym wam wszystkim życzyś zdrowych i wesołych świąt. Mokrego śmigusa dyngusa. Kolorowych jajek. No i czego sobie tam jeszcze życzycie... a wszystkim trzeciogimnazjalistom powodzenia na egzaminie. Mało stresu i jak najwięcej punktów, żeby wszyscy dostali się tam gdzie sobie wymarzyli. Zapraszam do czytania...





Spojrzała na testu. Najpierw na jeden, potem na drugi. Na obu był taki sam wynik. Dwie, grube, czerwone krechy bardzo rzucały się w oczy. Nie wiedziała czy ma płakać ze szczęścia czy z przerażenia. Przecież dziecko to najlepsze co może człowieka spotkać, ale przecież Piotr ma już swoją rodzinę, której ona nie może zniszczyć. Postanowiła, że nie może z powodu własnych uprzedzeń pozbawić swojego maleństwa ojca. Wyszła z łazienki i zadzwoniła do Piotra, ale ten nie odbierał. Postanowiła spróbować jeszcze raz.

Gawryło spojrzał na wyświetlacz swojego iphone’a.  Dzwoniła Hana. Przez chwilę się zastanawiał jednak po chwili przeciągnął czerwoną słuchawkę. Dojechał do szpitala i udał się prosto na odział Szymka. Chłopiec płakał w niebogłosy. Gawryło podszedł do jego łóżka
-Cześć, szkrabie… co się dzieje?- zapytał przejęty
-Oni chcą mnie gdzieś oddać , tato!!!- powiedział malec przez łzy. Piotr spojrzał na niego zdziwiony. Chłopiec nigdy nie powiedział do niego "tato"... W ogóle skąd on to wziął? -Zostawcie nas samych-powiedział Piotr do wszystkich ludzi na Sali. Usiadł na brzegu łóżka
-Zostawcie nas samych-powiedział Piotr do wszystkich ludzi na Sali. Usiadł na brzegu łóżka chłopca
-Proszę, tatusiu... Ty mnie zabierze ze sobą... Mogę nawet mieszka  z panią Haną. Ale chcey  z tobą...
- Szymek, ja cię bardzo lubię ale...- przystał na chwilę
-Nie chcesz mnie?- spytał smuto chłopczyk
-To nie jest tak że cię nie chcę, ja nie mogę cię zabrać  ze sobą…
-Dlaczego??? Boisz się, że będę niemiły dla pani Hany…?
-Ja nie mogę cię adoptować -powiedział prosto z mostu Piotr
-Czemu?
-Bo przez prawie cały czas jestem w szpitalu
-No i co?
-Dlatego nie pozwolą mi cię zabrać  do domu
-To chcesz mnie zostawi ?
-Obiecuję, że będę cię odwiedzał w domu dziecka
-Nie prawda! Nie chcesz mnie wziąć  do domu i tam też nie będziesz przyjeżdżał
Jak będziesz się tak zachowywał to tak zrobię- powiedział poważnym głosem
-To bardzo proszę!
-Szymuś co się z tobą dzieje ?-spytał, siadając bliżej niego
-Zostaw mnie!- powiedział chłopiec wybuchając głośnym płaczem
-O co chodzi ? Dlaczego jesteś taki niemiły dla mnie ?
-O nic! Idź już. Nie jesteś już moim tatusiem
-Przecież nigdy nim nie byłem...
-To nie! Już nie kocham ciebie!- Gawryło nie odpowiedział, wstał i wyszedł z sali...
-Możecie go zabrać -powiedział do opiekunów z domu dziecka
-Jesteś taki sam jak moi rodzice!- krzyknął za Piotrem. Te słowa bardzo zabolały Gawryłę. Wyszedł przed szpital, chłodny wiatr studził jego myśli. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego z nich. Nagle znowu zadzwonił jego telefon. Nie miał ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Tym bardziej z Haną która właśnie się do niego dobijała. Wypalił papierosa do końca i wsiadł do samochodu w celu udania się do domu. Wszedł do mieszkania, rozebrał się i skierował do kuchni aby napić się zimnego piwa. Cieszył się że Magda i Tosia śpią, przynajmniej teraz mógł siedzieć w spokoju. Usiadł wygodnie na kanapie i włączył telewizor. Znalazł jakiś durny amerykański film. Ale mimo tego zaczął go ogląda . Gdy film dotarł do końca wyłączył telewizor i poszedł spać . Śniła mu się Hana…
Nastał ranek, Gawryło obudził się i poczuł ciężar na klatce piersiowej. Uchylił delikatnie jedno oko. Leżała na nim Toska.
-Tatuś, śpisz jeszcze?- spytał z uśmiechem na ustach
-Nie. Już nie...
-Dlaczego jesteś smutny- spytał stroskana
-Powiedz, jestem dla ciebie dobrym tatą?- Dziewczynka zaniemówiła...
-Powiedz szczerze… nie będę zły
-No nie wiem…- Tosia widziała łzy w oczach Gawryły
-Czasami jak nam mnie krzyczysz… ale tatusiu ja i tak bardzo cię kocham- powiedziała przytulając się do niego. Gawrylo objął ją ramieniem
-Tatuś nie płacz już... Proszę -powiedziała stroskana
-Spokojnie. Nie płacze...- rzucił ocierając łzę i spojrzał na powoli budzącą się Magdę.
-Tato... -Zaczęła, siadając między rodziców
-Tak?
-Przytulałeś się już z mamą?- spytała zawstydzona
-Kiedyś
-Ale mi chodzi o teraz...-dodała przewracając oczami
-Teraz nie...- odparł skrępowany
-To ja mam pomysł- zaczęła zadowolona dziewczynka
-No mów...- szepnęła zaspana Soszyńska
-Ja pójdę oglądać bajki... A wy będziecie mogli się przytula -powiedziała nie pewnie
-Toska nie teraz- powiedziała ostro Magda
-To pójdę do koleżanki...
-Tak bardzo chcę mieć braciszka....-dodała i zrobiła maślane oczka
-Tosiu, zobacz która godzina. Idź jeszcze spać
-Oczywiście już idę, a wy będziecie się przytulać -powiedziała zadowolona
-Tego jeszcze nie było żeby dziecko kazał nam się kocha -szepnął Magdzie do ucha
-Co chcesz? Dobrze mówi...
-Nie no.. Wy się chyba wszystkie zagrałyście przeciwko mnie- powiedział, ale tym razem na głos. Następnie znowu zadzwonił jego telefon. Ale i tym razem zignorował go
-To ja idę spać - powiedziała głośno Tosia puszczając oczko do rodziców
-Leć!
-No przecież idę…- Po chwili dziewczynka zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Piotr przekręcił się na bok i zamknął oczy... Magda wtuliła się w jego plecy i zaczęła delikatnie całować jego szyję
-Daj mi jeszcze pospać
-Raz byś mógł posłuchać córki, bo w tym przypadku ma rację…- szeptała mu do ucha
-Magda, błagam... nie wyspałem się...
-Zaraz cię rozbudzę… namiętnie go pocałowała, a jej ręka powędrowała pod kołdrę…
-Magda… piętnaście minut
-Ojj Piotr, nie daj się prosić- znowu całowała jego kark, a jej ręka zmierzała w kierunku jego krocza. Odwrócił się twarzą do niej i delikatnie pocałował jej usta.
-Wiedziałam, że mi ulegniesz…- szepnęła patrząc mu w oczy
-Daj mi chwilkę, księżniczko… Potem zawieziemy Tosię do twojej siostry i będę tylko i wyłącznie dla ciebie. Zgoda?
-Nie wiem,  nie jestem przekonana…- droczyła się z nim.
-Wiesz bardzo dobrze…- powiedział całując jej szyję. Odwzajemniła mu się tym samym.

Hana znowu usłyszą dźwięk odrzucanego telefonu. Położyła się na łóżku. Może powinna jechać do Piotra… z tą myślą wstała i zaczęła się ubierać. Musiała powiedzieć Gawryle, że zostaną rodzicami
Kiedy zakładała bluzkę rozdzwonił się jej telefon. Podbiegła do niego z nadzieją, że dzwoni Piotr. Niestety nie był to Gawryło, tylko Stefan. Niechętnie nacisnęłą zieloną słuchawkę.
-Cześć, Hana... Dałabyś się zaprosić na poranną kawę?
-Przepraszam cię, Stefan. Ale mam już plany na ten ranek.
-Obiecałaś, że dasz mi szansę...- ciągnął dalej
-Tak, wiem, ale muszę coś dziś rano załatwić.- powiedziała zdziwiona jego zachowaniem. Po skończonej rozmowie dokończyła się ubierać i ruszyła prosto do mieszkania Piotra.
Weszłą do bloku i zadzwoniła dzwonkiem. Czekała chwilę, zanim drzwi się otworzyły, jednak gdy już to się stało zaczęła żałować, że wogóle czekała. Stał w nich dyszący Gawryło w bokserkach i koszuli która była na szybko zapinana. Hana zjechała go wzrokiem. Na jego podbrzuszu widać było wyraźne wzgórzenie. Zaraz za nim stała roznegliżowana Magda. Piotr na widok Hany mocno się speszył
-Widzę, że chyba wam w czymś przeszkodziłam
-Dlaczego tak sądzisz?- próbował zachowywać się normalnie, ale myślał cały czas o czymś innym
-Może jednak sobie pójdę...- rzuciła speszona i jednocześnie zniesmaczona kobieta.
-Nie... Może wejdziesz...- zaproponował
-Nie chcę przeszkadzać...
-Ale Hana... nie przeszkadzasz...
-No właśnie jakoś tego nie widzę!
-Nie rozumiem o co ci chodzi...
-Jesteś bezczelny, wiesz?!
-Niby czemu?!!- uniósł głos
-Nie krzycz na mnie!- powiedziała i odwróciła się na pięcie. Wyszła z bloku, a po jej policzkach spływały łzy. Wsiadła do samochodu i rozpłakała się na dobre... Tym czasem Piotr z Magdą wrócili do sypialni, nie przejmując się wizytą Hany.
Goldberg myślała, że za chwilę ukochany wybiegnie za nią... ale tak się nie stało. Domyśliła się, że właśnie dokańczają to co im przerwała. Ta myśl dobijała ją jeszcze bardziej. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Trettera.
-Stefan? Ta kawa wciąż jest aktualna?
-Dla tak cudownej kobiety, o każdej porze dnia i nocy... przyjadę do ciebie za niedługo
-Może ja przyjadę do ciebie...- zaproponowała.
-Dobrze. Czekam...- powiedział a ona się rozłączyła. Kiedy miała już odjeżdżać z bloku wyszedł Gawryło


Jak myślicie? Co dalej? Pogodzą się czy jeszcze bardziej pokłócą? Co będzie z dzieckiem?

Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie...
Pozdrawiam,
Wyczerpnana nauką...
Aleks