Mijały miesiące. Stosunki między Haną i Piotrem wciąż były
chłodne. Jednak po rozmowie z Gawryłą kobieta postanowiła póki co zostać w
kraju. Jednak nie chciała dopuszczać do siebie Piotra. Miała wokół siebie wiele
osób. Lenę, Przemka, Olę… Radziła sobie bez Gawryły. Coraz większymi krokami zbliżała się do
porodu. W szóstym miesiącu ciąży jej jedynym zajęciem było siedzenie w domu.
Wójcik już dwa miesiące temu wysłał ją na urlop. Tego dnia miała przyjść do
niej Lena. Umówiły się na plotki około 12. Goldberg obudziła się o 10. Chwilę
poleżała, a następnie wybrała ciuchy i skierowała się do łazienki. Położyła
wszystko na pralce. Jej ręka spoczęła na pokaźnych rozmiarów brzuchu. Jej
córeczka od jakiegoś czasu mocno dawała jej popalić. Dziś nie było inaczej.
Hana wzięła głęboki oddech i głośno wypuściła powietrze. Oparła się o ścianę i
zjechała na podłogę. Poczuła mocny skurcz. Skrzywiła się. miała takie co
najmniej od dwóch tygodni.
-Spokojnie, malutka… Będzie dobrze…- mówiła głaszcząc się po
brzuchu. Po chwili ból ustał. Wzięła jeszcze kilka głębszych oddechów. Wstała.
Wzięła prysznic i ubrała się. Poszła
przygotować jakieś kanapki, na spotkanie z Leną. Przyjaciółka miała być za 15
minut, więc Hanie nie zostało dużo czasu. Wyjęła z lodówki wszystko co się
nadawało. Punktualnie o 12 zadzwonił dzwonek do drzwi. Ociężała Goldberg
powlokła się, żeby otworzyć.
-Heej, Hana… Jak się macie?- przytuliła ją Starska
-Nie najgorzej- zaśmiała się- wchodź do środka. Zrobię nam
herbatkę.
Kobiety skierowały się do kuchni. Hana wstawiła wodę i
przygotowała kubki.
-A jak twój maluch? Kopie?
-Oj, Lenka… I to
jeszcze jak
- Wiesz już jak będzie miała na imię?
-Nie… nie myślałam o tym.- rzuciła zalewając herbatę
wrzątkiem. Odstawiła czajnik i wzięła kubki. Po chwili jednak je postawiła.
-Hana, co jest?- zapytała zmartwiona Starska, patrząc na
skrzywienie na twarzy Hany.
-Skurcz… ale zaraz przejdzie- wyjąkała kładąc dłoń na
brzuchu.
-Chodź, zawiozę cię do szpitala.- wzięła ją pod ramie.
-Nie trzeba, wszystko jest ok.
-Hana… Wójcik cię obejrzy, zbada… chodź.
-No dobrze…- po chwili siedziała w samochodzie Starskiej.
Skurcz dalej nie odpuszczał. Trzymała się za brzuch delikatnie go masując. Nie
zauważyła kiedy auto pokonało drogę od jej domu do szpitala. Lena otworzyła jej
drzwi i pomogła wysiąść. Zaprowadziła ją prosto do gabinetu Wójcika.
-Hana? A co ty tu robisz?- zdziwiony ginekolog, aż wstał od
biurka.
-Boli ją brzuch… Ma skurcze…- zaczęła tłumaczyć za nią
Starska.
-Posadź ją na fotelu.- powiedział pomagając
internistce. Hana cały czas zwijała się
z bólu. Darek odpalił ultrasonograf i zaczął robić jej USG.- Lena… zawołaj
Radwana. – powiedział poważnym tonem. Starska wybiegła z gabinetu, żeby za
chwilę do niego wrócić z ordynatorem ginekologii.
-Niech pan, na to spojrzy, ordynatorze.- zaczął Wójcik,
pokazując jakiś punkt na monitorze.
-A jak serce?- powiedział niespokojnie Radwan. Darek
przejechał głowicą trochę w dół.- Zabierzemy panią doktor na patologię ciąży.
Proszę zlecić pielęgniarce podawanie tokolityków i leków rozkurczowych. Jeśli
nic się nie polepszy, będziemy operować.
-Darek… co z moim dzieckiem…- rzuciła przez łzy Hana.
-Spokojnie… Teraz o tym nie myśl… zaraz dostaniesz coś na
uspokojenie i potem pójdziesz spać. Resztę zostaw w naszych rękach.
-Powiedz mi prawdę!
-Nie wiem, co jest. Ale się dowiem… - spojrzał jej w
oczy.-siostro… Proszę coś na sen, dla pani doktor.- zwrócił się do
pielęgniarki. Niedługo potem, Hana została przyjęta do szpitala. Cały czas był
przy niej ktoś bliski…
…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….
Piotr wszedł do umywalni. To była potwornie ciężka operacja.
Oparł się o umywalkę i zamknął oczy. Był już po dyżurze. W końcu mógł jechać do
domu. Zdjął maskę i rękawiczki wrzucając je do pojemnika. Zaczął się myć. Do
pomieszczenia weszła Wiki z Przemkiem. Mieli następną operację razem. Obydwoje
spojrzeli na Gawryłe ze zdziwieniem.
-A… a co ty tu robisz?- zaczęła Wiki.
-Dopiero co skończyłem operować…
-Myślałem, że jesteś przy Hanie- wtrącił Zapała.
-Jak to przy Hanie. Coś się stało?- spojrzał na nich zaniepokojony.
-Nic nie wiesz?
-Gdzie ona jest?
-Na ginekologii… sala 16.- powiedział młody chirurg, a Piotr
natychmiast wyszedł z umywalni. Biegł jak szalony, nie patrząc, że obija się o
kogoś na każdym kroku. Dystans pokonał w niespełna 2 minuty. Hana leżała sama w
Sali. Spała. Nad jej łóżkiem stał Wójcik i coś notował.
-Darek… co z nią?- podszedł i położył rękę na jej brzuchu.
-O którą pytasz?
-O obie!
-Hana dostała leki nasenne… nie wiem jeszcze dokładnie co z
małą… ale na pewno nic dobrego.
-Powiedz mi, że z tego wyjdą…
-Przepraszam, ale nie mogę.- spojrzał na niego ponad
okularami i wyszedł. Gawryło usiadł na krzesełku koło łóżka. Złapał Hanę za
rękę. Delikatnie ją ucałował. Drugą dłoń położył na jej dużym brzuchu.
-Trzymajcie się dziewczyny…- szepnął
Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie...
25kom= next :D
Zapraszam na ASK'a
I na mojego drugiego bloga: http://gitarabyaleks.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Aleks