Piotr i Hana

Piotr i Hana

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział I



Wstałam gdy dotarł do mnie dźwięk budzika. Podniosłam lekko powieki i spojrzałam na zegarek. 10.38. byłam pewna, że ustawiłam budzik najpóźniej na 9. Pewnie znowu Krzysztof mi go przestawił. Był taki kochany… Przetarłam oczy i przeciągnęłam się. Wstałam z łóżka i narzuciłam szlafrok na ramiona. Ruszyłam do salonu. Na kanapie siedział mój synek i malował kredkami.
-Hej Kseduś, wyspałeś się?- usiadłam obok niego i pocałowałam go w te kochane brązowe loczki. Spojrzał na mnie i pokiwał lekko głową. Uśmiechnęłam się do niego wciągając go do siebie na kolana. Po chwili poczułam jak ktoś odgarnia moje włosy. Potem delikatny pocałunek na mojej szyi. Uśmiechnęłam się. Uwielbiam, jak ten mój romantyk sprawia mi takie powitania. Położył dłonie na moich ramionach i zaczął mnie delikatnie masować. Odwróciłam się do niego twarzą i namiętnie go pocałowała.
-Bleee…- skrzywił się Ksendek na moich kolanach. Faktycznie na moment o nim zapomniałam.  Oderwaliśmy się od siebie. Krzysztof się zaśmiał i wziął go na ręce.
-Itka śpi… a ty masz jajecznice na patelni.- założył mi za ucho kosmyk włosów.- A my, z tym dżentelmenem idziemy na kasze- spojrzał na Ksedka i połaskotał go po brzuchu.
-Jesteś kochany…- uśmiechnęłam się do niego. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni, co raz oglądając się na moich chłopców. Śniadanie było przepyszne, zresztą jak zawsze w wykonaniu Krzysia. Jak tylko skończyłam jeść usłyszałam płacz mojej córeczki. Nie wstawiając nawet talerza do zlewu ruszyłam za jej płaczem.  Weszłam do jej pokoju. Podeszłam do kołyski i ją wyjęłam. Lekko ją kołysałam nucąc cicho kołysankę. Jednak to jej nie uspokajało. Usiadłam na fotelu i wyjęłam z podgrzewacza butelkę, którą wcześniej przygotował Krzysztof. Cudownie jest mieć tak przewidującego faceta. Sprawdziłam temperaturę mleka. Była idealna. Moja księżniczka od razu się uspokoiła. Niedługo potem zasnęła. Położyłam ją powrotem. Postanowiłam, że teraz wezmę prysznic. Bardzo dłuuuugi prysznic. Ruszyłam niespiesznym krokiem. Przechodząc przez salon zobaczyłam ten okropny bałagan, który najprawdopodobniej powstał podczas zabawy Krzysztofa z Ksendkiem. Chciałam już go sprzątnąć, ale stwierdziłam, że najpierw prysznic. Doszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Puściłam wodę. Było mi cholernie dobrze. Zwłaszcza, gdy poczułam na sobie męskie dłonie. Pierwsze co mi przyszło na myśl, to Piotruś. Przechodziły mnie dreszcze, gdy jego chłodne dłonie jeździły po moim ciele… wzdychałam cicho, gdy dłonie zbliżały się do moich piersi, lub dotykały ud. Jednak po chwili uświadomiłam sobie, że Piotra tu nie ma… Tylko Krzysztof… To nie tak, że nie kocham męża. Kocham go i to bardzo… Jednak nigdy nie był on w stanie zapewnić tak cudownych miłosnych uniesień jak Piotr. Odwróciłam się do niego twarzą.
-Co z młodym?- uśmiechnęłam się zarzucając ręce na jego szyje.
-Przedpołudniowa drzemka- szepnął mi na ucho przygryzając je lekko.
-Jesteś moim aniołkiem… wiesz?- pocałowałam go w policzek. Zaraz potem przekręcił głowę przez co nasze usta się spotkały. Całował mnie bardzo delikatnie, jakby bał się, że jak da się ponieść namiętności, to zrobi mi krzywdę. Zawsze mnie tak całował. Często bywało to nudne i monotonne, jednak starałam się nie dać po sobie znać. Oderwał się ode mnie kiedy zabrakło mu powietrza.
-Idź zobacz, czy Itka jeszcze śpi, bo wydawało mi się, że płacze…- powiedziałam głaszcząc go po policzku.
-Ale Hana…- zaczął, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
-Idź, idź- cmoknęłam go w usta. Zrezygnowany wyszedł z pod prysznica. Dokończyłam kąpiel sama. Po około pięciu minutach zakręciłam wodę. Złapałam za ręcznik i owinęłam się nim. Wyszłam z kabiny. Usiadłam na sedesie i zaczęłam suszyć włosy. Starałam się oczyścić swój umysł. Przejechałam włosy dłonią. Były jeszcze trochę wilgotne, jednak stwierdziłam, że doschnął same. Rozejrzałam się po łazience. No tak… zapomniałam wziąć ubrań. Wyszłam z pomieszczenia owinięta w niezbyt długi ręcznik, który więcej odsłaniał niż zakrywał. Skierowałam się prosto do sypialni, jednak na moje nieszczęście była ona na drugim końcu mieszkania. Gdy weszłam do salonu, mając nadzieje, że szybko przez niego przebiegnę nie narażając moich dzieci na oglądanie ich półnagiej matki, zobaczyłam Piotra opartego o komodę. Z wrażenia aż się poślizgnęłam, na szczęście Gawryło złapał mnie w porę, bo inaczej nie wiadomo, co by zobaczył. Niemal natychmiast wypuścił mnie z objęć, gdy usłyszał jak Krzysztof siedzący na kanapie odchrząknął.
-Przepraszam- rzuciłam mijając go i jeszcze szybciej ruszając do mojej sypialni. Niestety nie ominęło mnie karcące spojrzenie Krzysztofa. Jak nic nie odezwie się do mnie do końca dnia. Gdy dotarłam do pokoju szczelnie zamknęłam drzwi. Zrzuciłam z siebie ręcznik i wzięłam głęboki oddech. Podeszłam do szafy i wyjęłam ubranie, które stosunkowo szybko na siebie wrzuciłam. Nie chciałam ryzykować ponownej konfrontacji z Piotrem. Tym razem nago. Zaczęłam rozmyślać co Piotr może robić w moim domu  w niedziele o 11.30. o matko! Zapomniałam, że obiecałam Ksendkowi, że we trójke pójdziemy do ZOO. Dziś! O_O. spojrzałam na siebie. Chyba było ok. Miałam ciemnogranatowe dżinsy i białą bokserkę. Tak, było dobrze… Podeszłam do dużego lustra nad komodą i zrobiłam makijaż. Chyba byłam już gotowa, żeby wyjść i pokazać się światu. Ruszyłam do salonu. Miałam nadzieję, że Krzysztof z Piotrem jeszcze się nie pozabijali. Na szczęście, nawet się do siebie nie odzywali. Byli w takich samych pozycjach, jak wychodziłam z łazienki. Kiedy stanęłam w progu oboje na mnie spojrzeli.
-Skoro już mamy okazje, to cześć- uśmiechnął się Gawryło.
-Cześć- powiedziałam bez większego entuzjazmu. W głębi serca, cieszyłam się, że tu jest, ale nie mogłam okazać tego przy Krzysztofie.
-Mieliśmy iść razem z Ksendkiem do ZOO… chyba zapomniałaś…
-Nie, nie… usiądź.. zrobię ci herbatę, bo młody śpi…- wskazałam na kanapę, jednak po chwili zorientowałam się, jaką gafę popełniłam, każąc usiąść Piotrowi koło mojego męża. Gawryło jednak ruszył z uśmiechem w tamtym kierunku. Widziałam, że w Krzyśku się gotuje, jednak co ja teraz mogłam zrobić? Jedynym rozwiązaniem które mi przyszło do głowy, było ewakuowanie się. Tak! Kuchnia… Mimo iż obaj mężczyźni patrzyli na mnie wyczekująco, ja zamiast przysiąść się do nich odwróciłam się i po prostu wyszłam… wstawiłam wodę w czajniku i zrobiłam herbatę. Miałam nadzieję, że powietrze w salonie się trochę rozrzedziło, jednak okazało się, że nic z tego. Panowie dalej siedzieli bez słowa. Ciężkie jest to moje życie. Postawiłam przed nimi kubki.
-Obudzę Ksendka.- rzuciłam i znowu zostawiłam ich samych. Kochałam ich. Obu. I chciałam mieć ich obu. Ale nie na raz… weszłam do pokoju mojego synka. Położyłam się koło niego, na jego łóżeczku. Zaczęłam go głaskać po główce. Miał mokre od potu włosy, a jego policzki były rumiane. To akurat była nasza wspólna cecha… zawsze podczas spania niemiłosiernie się grzaliśmy. Pocałowałam go w czubek głowy i zaczęłam szeptać mu do ucha, że pora wstawać. Po paru minutach otworzył swoje brązowe oczka i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem. Prawdę powiedziawszy, jak na dziecko w jego wieku to bardzo mało mówił. Uśmiechnął się lekko do mnie, i przytulił się do moich piersi. Ponownie zamknął oczy. – Hejj synek… nie śpimy już… tata przyszedł- to natychmiast podziałało.
-Dzie?- podniósł głowę rozglądając się po pokoju. Zaśmiałam się, gdy mój zdezorientowany chłopczyk wodził oczami po całym pomieszczeniu.
-Jest w salonie…- ponownie pogłaskałam, tą jego kochaną główkę. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafki, żeby wyjąć mu jakieś wyjściowe spodnie i koszulkę. Normalnie, byłby już u ojca na kolanach, jednak tym razem jeszcze chyba do końca się nie rozbudził, i nie załapał o co mi chodzi. Tak więc ubrałam go, i wzięłam na ręce. Gdy tylko zobaczył Piotra, niemal wyskoczył z moich objęć i pobiegł do niego. Gawryło wyciągnął do niego ramiona i złapał malca podnosząc go do góry.
-Hej przystojniaku!- pocałował Ksendka w czoło. Gdy mój synek zrobił mu to samo zaczęłam się śmiać jak głupia. Krzysztof i Piotr z resztą też. To dziwne, że bawiło ich to samo, ale cieszyłam się z tego. – jesteście gotowi?- zapytał Piotr patrząc na mnie, gdy już trochę się uspokoił. Kiwnęłam głową cały czas szeroko się uśmiechając. Chłopcy wstali z kanapy. Wzięłam torebkę z komody i podeszłam do Krzysztofa. Pocałowałam go w policzek. Piotr spojrzał na Krzysztofa dziwnym wzrokiem. Był zazdrosny? Zarumieniłam się na tą myśl. Odsunęłam się od męża.
-Jak mała się obudzi…
-Mam ją nakarmić i przewinąć, przecież wiem- dokończył za mnie. Założył mi włosy za ucho. Cmoknęłam go jeszcze raz i odsunęłam się. Wzięłam na ręce Ksendka i wyszliśmy z domu.





Jak się podoba?