Tak jak obiecałyśmy... Dzięki za ponad 290 wyświetleń ;) oby tak dalej.....
Kiedy wyszła z łazienki, zobaczyła swojego męża, siedzącego na kanapie w salonie.
-Dostałaś SMS?a. pozwoliłem sobie go przeczytać.- powiedział wystawiając w jej kierunku rękę, z urządzeniem. Odebrała je od niego. Był to SMS od Piotra.
?A co powiesz na lunch, jutro o 12? ?
Na samą myśl o spotkaniu się z nim uśmiechnęła się do siebie.
-To chyba ktoś ważny.- skwitował James.
-A ty nie powinieneś się w tym momencie zajmować jakąś panienką?- zapytała z lekkim podirytowaniem. Wstał z kanapy i podszedł do niej.
-Doszedłem do wniosku, że po co mi jakieś inne dziewczyny, kiedy w domu mam tak piękną żonę.- mówiąc to zaczął całować jej szyję, jednak ona natychmiast się od niego odsunęła.
-Co robisz?
-Oj misiu. Nie udawaj głupiej. Lepiej chodźmy na górę..
-Słucham?
-A może wolisz zostać tutaj?- rozwiązał kokardę, która trzymała na niej cienki szlafrok. Po chwili odsłonił jej ciało. Już chciał przejść do następnych pieszczot, kiedy Hana wyrwała mu się i wbiegła na górę. Do swojej sypialni. Napisała szybkiego SMS?a do Piotra.
?A co powiesz na kolację, dziś wieczorem? ??
Chciała jak najszybciej wyjść z domu. Żeby nie musiała przebywać w nim razem z Jamesem. Usłyszała piknięcie telefonu
?Chętnie się skuszę. Będę po ciebie za 30 minut ?
Dziewczyna szybko wyciągnęła z szafy czerwoną sukienkę bez ramion, na którą narzuciła czarne bolerko. Włożyła wysokie szpilki i zrobiła lekki makijaż. Jej telefon ponownie dał o sobie znać.
?Długo muszę jeszcze tak marznąć pod twoją bramą? ??
Uśmiechnęła się do telefonu.
?Przecież, mamy środek lipca! ?
Zeszła na dół. Wzięła torebkę i miała już otworzyć drzwi, kiedy usłyszała głos męża
-Wychodzisz gdzieś?
-A co ci do tego?
-Myślę, że moja żona nie powinna się włóczyć sama po nocy.
-A kto ci powiedział, że będę sama?- powiedziała i opuściła dom. Szła prosto w kierunku Piotra. Wiedział, że James ją obserwuje.
-No w końcu. Myślałem, że się rozmyśliłaś.
-Jakżebym śmiała?- uśmiechnęła się i delikatnie musnęła ustami jego policzek. Piotrowi zakręciło się w głowie.- to gdzie idziemy?
-Zapraszam do siebie. Nawet już zamówiłem Pizzę.
-Pizzę?
-No tak. A co?
-Nie, nic. To jedziemy?
-Tak. Jasne.- powiedział otwierając przed nią drzwi do auta. Nie jechali długo. Niespełna 5 minut. Kiedy wysiedli pod jego blokiem, od razu pociągnął ją na górę. Weszli do jego mieszkania. Było ładnie urządzone.
-Rozgość się, a ja zaraz wracam- uśmiechną się do niej. Zaczęła rozglądać się po salonie. Był bardzo przytulny.
-W sam raz, żeby wychowywać w nim dzieci. NIE! HANA O CZYM TY MYŚLISZ!!!- skarciła się natychmiast. Po chwili wrócił do niej Piotr z butelką wina i dwoma kieliszkami.
-A jak ty się napijesz, to kto mnie później odwiezie?
-Jak dla mnie możesz tu zostać. Nie mam nic przeciwko.
-Seks przy pierwszej okazji, a potem wilczy bilet?- popatrzyła na niego z ukosa.
-To nie jest pierwsza lepsza okazja tylko, pierwsza randka?
-Randka? Czyli jutrzejszy lunch też miał być randką.
-A masz coś przeciwko temu?
-Nie w sumie to nic.
-A poza tym nie mówiłem nic o seksie. Mam wolne łóżko, w gabinecie.- Hana poczuła jak jej policzki oblewa rumieniec. Piotr nalał wina do kieliszków i podał jej jeden.
-Mogę zadać ci pytanie?- spojrzał na nią. Pokiwała twierdząco głową.- kim był ten mężczyzna w oknie, kiedy po ciebie przyjechałem?
-James! Czy on zawsze musi wszystko psuć?!
-To był mój mąż- powiedziała nie pewnie.
-Mąż, powiadasz. Czyli nie mogę liczyć na nic więcej niż na kilka zjedzonych razem obiadów. Spoko.- uniósł ręce do góry. W jego oczach widziała smutek, żal, złość, rezygnację?
-Nie Piotr, posłuchaj mnie?
-Spokojnie. Nie musisz się tłumaczyć. Jak chcesz to mogę cię odwieźć już teraz.
-Czyli wyganiasz mnie?
-Nie. Po prostu myślę, że lepiej by było gdybyś już poszła. Mąż się będzie martwił.- to ostatnie zdanie wypowiedział z taką ironią, że Hanie łzy napłynęła mimowolnie do oczu.
-Piotr, proszę cię?posłuchaj mnie?
-Nie, Hana. Ja nie będę ładował się z butami do czyjegoś małżeństwa. Chcesz, żebym cię odwiózł czy nie?
-Nie, dziękuję. Poradzę sobie!- wyszła z jego mieszkanie trzaskając drzwiami. Usiadł na kanapie. Był zły. Na Hanę, na jej męża, na wszystkich dookoła. Przecież to było oczywiste, że taka piękna kobieta jak ona musi kogoś mieć. Chciała się tylko zabawić Gawryłą, ale on tak łatwo się nie da. Ale jakby zależało jej na mężu, to czy na jego oczach całowała by Piotra?
-Gawryło ogarnij się! przecież to nawet nie był pocałunek!
Nie wiedział dlaczego, ale poczuł nagle, jakby jego życie straciło sens. Już nic nie miało dla niego znaczenia. Nic oprócz niej.
Zobaczymy na co Was stać... teraz 15 komentarzy i będzie next
( mam nadzieję że nie za dużo od Was wymagamy)
Piotr i Hana
poniedziałek, 6 stycznia 2014
ROZDZIAŁ 1
„UPADEK NIE ZAWSZE ŹLE WRÓŻY”
Pierwszy dzień w pracy, minął jej bardzo miło. Poznała kilka
fajnych osób. Wśród nich była Lena, do której Hana od razu poczuła sympatię,
zresztą ze wzajemnością. Potem jej kuzyn Przemek, przedstawił Goldberg swoją
dziewczynę- Wiktorię. Była bardzo miła. No i jeszcze dyrektor szpitala,
Tretter. Miał świetne poczucie humoru. Do razu zaczęli się świetnie dogadywać.
Kiedy miała już wracać do domu, wpadła na jakiegoś mężczyznę.
-Przepraszam, panią najmocniej. Nic się pani nie stało?-
zapytał z wyraźną troską w głosie.
-Nie, nie. Dziękuję. I to ja powinnam pana przeprosić.
-Nie szkodzi. Może w ramach rekompensaty da się pani
zaprosić na kawę.
-Wie pan co. Bardzo chętnie, tylko teraz bardzo się spieszę.
Może jeszcze kiedyś się spotkamy i wtedy.
-Trzymam panią za słowo.- przez chwilę stali i nic nie
mówili. Po prostu patrzyli na siebie. Nagle Hana przerwała milczenie.
-W takim razie do zobaczenie.- Powiedziała i go minęła.
Wsiadła do swojego samochodu. Co ona do cholery robi? Przecież ma męża! O ile
można nazwać go mężem. Nie mogła przestać o myśleć nieznajomym. Oczarował ją.
Był tak przyjaźnie nastawiony. I jeszcze te jego oczy…
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Uciekła mu tak piękna kobieta. Wątpił czy jeszcze kiedyś ją
spotka. Nagle zobaczył na podłodze małą karteczkę. Podniósł ją i przeczytał.
Było tam imię i nazwisko jakiejś kobiety numer telefonu i adres. Mógł sobie dać
żyły podciąć, że wypadło to pięknej nieznajomej, kiedy się z nim zderzyła.
Szybko opuścił szpital i wsiadł do swojego samochodu. W nawigację wstukał
adres, podany na wizytówce. Nie było to tak daleko. Niecałe 10 minut jazdy. Od
razu wyruszył. Jechał jak wariat. Nie myślał o tym, że łamie jakiekolwiek
przepisy. Teraz liczyła się tylko ona. Poczuł, że chyba się zakochał. To dość
dziwne. Widział ją tylko raz, a ona już zajmowała wszystkie jego myśli.
Otrząsnął się kiedy nawigacja zabrzęczała, że jest na miejscu. Zatrzymał się
przed pięknym, wielkim domem. Wysiadł z auta i zadzwonił do domofonu. Czekał
chwilę, aż nagle usłyszał głos po drugiej stronie.
-Słucham?- TAK! To był ten głos. Jej głos. Nagle słowa
ugrzęzły mu w gardle. Nie wiedział co ma powiedzieć. Może nie powinien tak się
jej narzucać. Może ona ma rodzinę i specjalnie powiedziała, że się spieszy,
żeby go spławić?
- Dzień… dobry. Szukam pani Hany… Hany Goldberg.- usłyszał
jak odkłada słuchawkę. Czyli jednak ma go gdzieś. Odwrócił się i już chciał
odejść. Kiedy usłyszał, że ktoś trzasnął drzwiami. Spojrzał w tamtym kierunku.
Zobaczył JĄ. Szła w jego kierunku.
-Jak mnie pan znalazł?- spytała kiedy znalazła się przy nim.
-Wizytówka, pani wypadła.- powiedział na dowód pokazując
mały kartonik.
-A więc mogę ją z powrotem?- zapytała wystawiając rękę w
kierunku mężczyzny.
-Nie.- powiedział wkładając wizytówkę do swojej kieszeni.
-Więc skoro nie przyjechał pan, żeby mi ją oddać to po co?
-Bo nie mogę o tobie zapomnieć!- krzyczała jego
podświadomość
-Obiecała mi pani, że następnym razem, kiedy się zobaczymy
to pójdziemy na kawę.- uśmiechnął się do niej promiennie.- więc jest tu gdzieś
w pobliżu jakaś dobra kawiarnia?
-Za rogiem.- powiedziała idąc w podanym kierunku. Wyruszył
za nią. Szli kawałek. Aż w końcu weszli do niewielkiej, przytulnie urządzonej
knajpki. Usiedli przy jednym ze stolików i zamówili kawę.
-Więc…- zaczął nie pewnie.
-Więc?- zapytała unosząc brwi.
-Może zacznę od pytania, jak miną pani dzisiejszy dzień.
-Może skończmy z tym pan, pani. Hana- powiedziała w jego
kierunku rękę.
-Piotr- uśmiechnął się od niej i uścisnął delikatnie jej
dłoń.
-A więc Hano. Skoro już jesteśmy w takich stosunkach to
opowiedz mi coś o sobie.
-A co chciałbyś wiedzieć?
-Może na początek ile masz lat?
-Kobiety nie pyta się o wiek. I do tego nie na pierwszym
spotkaniu.
-Pierwszym, ale mam nadzieję, że nie ostatnim.
-No jesteś zbyt pewny siebie.
-Więc ile masz lat?
-26, a ty?
-Ja nie będę cię tak nieładnie zbywał i powiem w Prost, że
mam 32 lat. Nie jesteś polką, prawda?
-Nie. Przyjechałam tu z Izraela.
-Z Izraela. A skąd taka zmiana?
-Mam polskie korzenie. Mój ojciec jest polakiem.
-To zupełnie tak jak mój.- uśmiechnął się do niej, a ona
wybuchła śmiechem.
-Doprawdy?
-Może trudno w to uwierzyć, ale tak. Opowiedz coś o swojej rodzinie.
-Może trudno w to uwierzyć, ale tak. Opowiedz coś o swojej rodzinie.
-A dlaczego cię to tak interesuje?
-Znów próbujesz mnie zbyć.
-Odpowiedz na pytanie.
-Zawszę chcę wiedzieć jak najwięcej, o kobiecie, która mi
się podoba.
-A ja jestem taką kobietą?- spojrzała na niego z wyraźną
powagą.
-Jakbyś nią nie była, nie trudziłbym się, żeby cię znaleźć.
Więc opowiedz o swojej rodzinie?
-Innym razem. Teraz muszę iść.- wstała od stolika i wprost
wybiegła z kawiarni. Szybko wróciła do domu. Zamknęła za sobą drzwi i oparła
się o nie. Dlaczego ona uciekła?! Przecież jeżeli by się postarała, to Piotr
byłby cały jej! Usłyszała sygnał telefonu. Dostała SMS’a.
„Czy zrobiłem coś nie tak, że uciekłaś? Piotr.”
Na chwilę zamknęła oczy.
„To nie twoja wina. Przepraszam zachowałam się jak
skończona idiotka.”
Po chwili dostała odpowiedź.
„W takim razie dobrych snów piękna Hano. I do zobaczenia J”
„Dobrych snów, Piotrze”
Odłożyła telefon na stół. Poszła wziąć prysznic.
Jeśli będzie 10 komentarzy to damy nexta ;)
Jeśli będzie 10 komentarzy to damy nexta ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)