Piotr i Hana

Piotr i Hana

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 5


W końcu... Mam nadzieję, że tęskniliście :P Część krótka (jak zwykle), ale sporo się w mniej dzieje. mam nadzieję że Wam się spodoba :D


-Hana? Hana? Słyszysz mnie?- ktoś trzymał dłoń na moim ramieniu. Słyszałam damski głos. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mam otwarte oczy i patrzę w biały sufit. Przekręciłam głowę w parawą stronę i zobaczyłam nad sobą Lenkę. Uśmiechnęłam się do niej, bo nie bardzo wiedziałam co innego mogę zrobić. Nagle zdałam sobię sprawę, że jestem w szpitalu. Chyba na Biomie
-Hana, słyszysz?- kiwnęłam lekko głową
-Co się stało? Czemu tu jestem?- ocknęłam się. Przecież jechaliśmy samochodem…
-Hana… mieliście wypadek.-powiedziała po chwili namysłu
-Jaki wypadek?! Co z moimi dziećmi?- przerażona podparłam się na łokciach.
-Połóż się. – przytrzymała mnie.- Wszystko z nimi w porządku. Są z Piotrem.
-Jak to z Piotrem? Co się stało? Co Z Krzysztofem?- zaczęłam zarzucać moją przyjaciółkę pytaniami, które wpadły mi do głowy.
-Hana, Hana, zwolnij.- przerwała mi siadając na moim łóżku.- Po kolei. Jak wracaliście z urlopu mieliście wypadek pod Leśną Górę.- mówiła bardzo powoli.- Z twoimi maluchami wszystko jest w porządku. Piotr zabrał je do siebie. A Krzysztof… jest w śpiączce. Ma dużego krwiaka na mózgu i nie zapowiada się na to, żeby się szybko obudził. Ale się nie denerwuj, kochanie…- powoli analizowałam jej słowa. Wypadek. Z dziećmi ok. Krzysztof jest w śpiączce?!
-Co z moim mężem?!
-Hana, spokojnie. Będzie dobrze…- przytuliła mnie. Łzy napłynęły mi do oczu.
-Możesz zadzwonić do Piotra?- zapytałam, zanim się rozkleiłam.
-Oczywiście, że zadzwonię.- mówiła gładząc mnie po włosach. Chciałam zobaczyć moje dzieci. Całe i zdrowe. I chciałam zobaczyć Piotra. Gdy trochę się uspokoiłam Lenka zostawiła mnie samą, żeby zatelefonować. Wiedziałam, że Piotrowi nie uda się przemycić na oddział Ksendka i Itki, ale dalej się łudziłam. Nie wiem ile spałam, ale bardzo się stęskniłam za moimi maluchami. Zamknęłam oczy i położyłam się. Po moich policzkach wciąż spływały łzy. Zauważyłam, że na szafce przy moim łóżku leżał telefon. Wzięłam go i sprawdziłam datę. Był początek września. To nie możliwe. Spałam ponad miesiąc! Ale… Ale jak? Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Nie minęło 20 minut, a do Sali wszedł Gawryło.
-Hana… Czemu płaczesz?- od razu do mnie podszedł i objął, jak wcześniej zrobiła to Starska.
-Co z moimi dziećmi?- szepnęłam, gdy całował mój policzek.
-Wszystko dobrze. Bardzo szybko rosną. Szczególnie Itka. Mogę ci pokazać. Mam zdjęcia i filmiki.- kiwnęłam głową. Usiadłam i wtuliłam się w jego klatę. Pachniał cudownie. Jak zawsze z resztą. Wyjął z kieszeni telefon. Miał zdjęcie dzieciaków na tapecie. Faktycznie się zmieniły. Pokazywał mi zdjęcia na których Ksendek budował zamki z klocków, Itka miała całą buzię ubrudzoną kaszą, na których byli we trójkę. Było też pare zdjęć, na których moją córeczkę karmiła jakaś kobieta. Ta sama, która przytulała Ksendka. To ona przez ostatni miesiąc była matką dla moich dzieci. Znowu zachciało mi się płakać, jednak musiałam się powstrzymać. Nie chciałam tłumaczyć się z tego przed Piotrem. Potem Gawryło włączył mi filmik. Itka pięknie się uśmiechała. A Ksendek powiedział „Kocham cię, mamo.” Wtedy po moich policzkach popłynęły łzy, których mimo starań nie mogłam powstrzymać.
-Hejjj… Hana, nie płacz. Niedługo ich zobaczysz. Wiesz, że Itce wyżyna się ząb? Zrobiła się tak nieznośna jak ty- zaśmiał się. Ja mimo łez także zaczęłam się śmiać. Piotr pocałował mnie w czoło. Zrobiło mi się ciepło na sercu.
-Chce je przytulić…
-Bardzo za tobą tęsknią.
-Ja z nimi też.- spojrzałam mu w oczy. Byłam zaskoczona kiedy mnie pocałował, jednak bardzo mi się to spodobało. Tak dawno nie czułam smaku jego ust, że zapomniałam jakie są słodkie. Kiedy zabrakło mi powietrza oderwałam się od niego.-Mieliśmy z tym skończyć, Piotr…
-Przecież nie zrobiliśmy nic złego. To tylko pocałunek.
-Ja mam męża… ty też kogoś masz.
-Ciii… nie myśl teraz o tym. Najlepiej nie myśl o niczym.- założył i za ucho kosmyk włosów.
-Wiesz co jest moim największym marzeniem?- przejechałam dłonią po jego policzku. Nie czekałam na odpowiedź.- Żeby móc cofnąć czas. I żeby walczyć o ciebie. Nie pozwolić ci odejść.
-To także moje marzenie.
-Wyjedźmy stąd razem… Zabierzmy dzieci i ucieknijmy.
-Nie możemy, kochanie…
-Proszę…
-A powiesz mi prawdę?
-O czym?
-O Itce…
-Piotr… to skomplikowane
-Powiedz..
-Nie…- położyłam się i odwróciła do Gawryły plecami. A on bardzo mnie zaskoczył. Położył się obok i wtulił w moje plecy.
-Powiedz tylko tak, albo nie…
-Piotr… ja nie wiem.- pokręciłam głową. Miałam wszystkiego dość…
~*~*~*~*~*~*~
-Co znaczy „ja nie wiem”?- przekręciłem jej twarz w swoją stronę. Miała łzy w oczach. Nic nie mówiła. Leżała i patrzyła się na mnie. Nie wiedziałem co mam zrobić. Uniosłem ją lekko i położyłem jej głowę na swoim ramieniu.-Wytłumacz mi…- szepnąłem.
-To nie jest chyba moja sprawa…
-Jak to?- zdziwiła mnie trochę.
-Piotr… Krzysztof to twój brat…



Hmmm... może 30 kom?
Tylko bez spamu :P

Pozdrawiam 
Aleks