Hejka, sorki za opóźnienie, ale tak jakoś wyszło. Dzięki z 987 wejście! (Mam nadzieję, że przy następnej części będzie 1000:)) I za komentarze. Ten rozdział jest jakiś taki krótkaśny, ale myślę, że wam się spodoba. Przynajmniej początek... Nie wiem jak będzie z nextami w przyszłym tygodniu, bo ja mam egzaminy próbne w gimbazie, Cobra też jest zajęta... To się rozpisałam. Zapraszam na opo
Rozdział 5
„Początek, czy koniec?”
Zeszła z bloku. Miała na dziś wszystkiego dosyć. Dosyć
pracy. Dosyć tej ohydnej kawy z automatu. A przede wszystkim miała dosyć
Piotra. Zastanawiała się czy po tym jak ją potraktował w ogóle warto się
starać. Może po prostu spakuje się i wyjedzie zostawiając wszystko. Tak! To
idealne rozwiązanie. Tylko najpierw rozwiedzie się z Jamesem. Poszła do lekarskiego. Był tam Piotr.
Rozmawiał przez telefon, jednak kiedy usłyszał jej kroki odwrócił się od okna i
uśmiechnął szeroko w jej stronę. Nie zwracając na niego uwagi podeszła do
ekspresu, żeby zaparzyć sobie kawę. Gawryło rozłączył się i podszedł do niej.
Objął ją od tyłu. Wyrwała się z jego uścisku.
-Chyba ktoś ma tutaj zły humorek- uśmiechnął się do niej i
czule pogładził jej policzek.
-A jak mogę mieć dobry kiedy cały czas natykam się na
ciebie, a ty za każdym razem odnosisz się do mnie inaczej?
-Chciałem cię przeprosić.
-Za co?
-Za to, że wcześniej byłem dla ciebie taki oschły i w ogóle.
Chcę spróbować być z tobą.- powiedział, a ona stanęła na palcach i delikatnie
go pocałowała. On natychmiast pogłębił
pieszczotę.
-Ekhemm- usłyszeli za plecami. Niechętnie oderwali się od
siebie i spojrzeli w tamtą stronę.- więc to jest ten twój Piotr- uśmiechnął się
do nich Przemek. Piotr spojrzał zdziwiony na Hanę.
-Piotr…to mój brat.- powiedziała nie pewnie Goldberg.
-Cieszę się, że akurat ty będziesz moim szwagrem- Zapała
podszedł go Gawryły i zrobili „miśka”.
Ani Hana, ani Piotr nie wiedzieli co powiedzieć. Póki co żadne nie
planowało ślubu. Byli ze sobą od kilku minut. A poza tym ona miała męża. Spojrzeli
po sobie jednocześnie.
-Dobra, zostawiam was samych. Tylko grzecznie, bo to
szpital.- uśmiechną się Zapała i wyszedł z lekarskiego.
-Nie wiedziałem, że Przemek to twój brat…- powiedział
pierwsze co przyszło mu na myśl.
-A ja nie wiedziałam, że go znasz.
-Przyjaźnimy się. Od bardzo, bardzo dawna.
-Aha- powiedziała siadając na kanapie. Usiadł obok niej i
przytulił do swojej piersi. Gładził ja delikatnie po aksamitnych włosach, a ona
wdychała mocny zapachach jego męskich perfum.
-Chcę złożyć pozew o rozwód.- powiedziała przerywając
ciszę. Oderwała od niego i spojrzała mu
w oczy.
-Hana…ja nie wiem czy to jest dobry pomysł. A co jeśli się
nam nie uda? Nie chcę żebyś potem miała do mnie pretensje, że przeze mnie
rozwiodłaś się z mężem!
-Ale Piotr! O czym ty mówisz?! Jesteśmy ze sobą od
dziesięciu minut, a ty już skazujesz nasz związek na niepowodzenie! A poza tym
ja rozwodzę się dla siebie. A nie dla ciebie.- powiedziała i z przytupem wyszła
z lekarskiego. Został sam. Kurcze, ale ona jest humorzasta! Postanowił
odwiedzić Szymka. Poszedł na dół do kiosku i kupił małemu komiks, a następnie
skierował się do jego Sali. Chłopiec siedział na łóżku i wyglądał przez okno.
-Cześć, smyku! Jak tam leci?
-Dobrze…trochę mi się nudzi.
-A ja mam coś dla ciebie- powiedział z uśmiechem i zza
pleców wyciągnął kolorowe pisemko.
-Ojej! Dziękuję!- krzyknął uradowany, jednak zaraz
spochmurniał- zawsze chciałem, żeby tata mi taki kupił. Bo wszyscy chłopacy w
przedszkolu takie mają… ale on nie chciał- Piotr usiadł na krzesełku koło łóżka
i starł łzę spływającą po policzku chłopca.
-Jak chcesz, to mogę ci kupić więcej takich. Co ty na to?
-Tak!!!
-Dobra. To jutro przed przyjściem tu wyskoczę do sklepu i
zobaczę co da się zorganizować. A teraz chodź. Pójdziemy do bufetu i napijemy
się gorącej czekolady.
-Nie…ja nie chcę stąd iść.
-Dlaczego?
-Bo nie! Chcę zostać tu!
-Dobra Szymek spokojnie. Jak nie chcesz to nigdzie nie
pójdziemy.
Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie.... Z powodu, że szło wam tak słabo komentowanie to podbijam do 20 komentarzy. Dacie radę?
Pozdrawiam
Aleks