Piotr i Hana

Piotr i Hana

wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 3





Taka krótka część... Mam nadzieję, że wam się spodoba. Myślę, że już niedługo uda mi się w miarę regularnie dodawać, ale nie obiecuję...


-Hana… Hana, czas wstawać.- poczułam, jak ktoś trzącha mną, trzymając mnie za ramię. Lekko uniosłam powieki. Nade mną siedział Krzysztof.
-Która godzina?- rzuciłam na wpół przytomna.
-Po ósmej… wychodzę do pracy… Itka śpi. nakarmiłem ją i przewinąłem.- założył mi włosy za ucho i pocałował mnie w czoło. Odwróciłam się do niego plecami.- idę… Pamiętaj, że za godzinę ma przyjść Piotr, i wolę, żeby nie widział cię w samej piżamie.
-Mhmmm…idź już…- szepnęłam. Wstał z łóżka, potem słyszałam już tylko trzaśnięcie drzwiami. Zamknęłam oczy i powrotem zasnęłam. Po chwili znowu poczułam trząchnięcie.
-Krzysztof! Idź już...- warknęłam. Wkurzył mnie… to że on musi wcześnie wstawać, to nie znaczy, że ja też… To ja w nocy wstaje do Itki. To ja całe dnie zabawiam dzieci… On jak tylko wróci z pracy, to idzie spać.
-Jesteś bardzo Niemiła dla swojego męża…- usłyszałam głos Piotra. Odwróciła się do niego twarzą i lekko uśmiechnęłam.
-Miałeś przyjść dopiero za godzinę…
-To widać godzina już minęła. Dzwoniłe i pukałem, ale na nic. Drzwi były otwarte, więc wszedłem. Dzieciaki jeszcze śpią…- oparłam się na łokciach i pocałowałam go. Odwzajemnił pocałunek.-Mmmm… Nie boisz się, że twój mąż czegoś zapomniała i zaraz tu wróci?
-Nie… podnieś ręce- szepnęłam mu na ucho.
-Hana…- spojrzał na mnie karcąco.
-Nic nie mów… Po prostu podnieś ręce.- zrobił to o co prosiłam. Ściągnęłam przez głowę jego T-shirt. Przejechałam dłonią po jego torsie. Przygryzłam wargę. Uśmiechnął się do mnie i podniósł moje ręce. Zdjął mi koszulkę od piżamy i położył mnie. Gdy dotykał moich piesi… mmm… To było nie do opisania. Całował moją szyję… schodził coraz niżej… Doszedł do rowka między moimi piersiami, a dalej jechał językiem, aż do mojego pępka. A potem wrócił do moich ust. Przygryzał moje wargi. Złączyłam ręce na jego plecach i przekręciłam go, kładąc się na nim…
Rozpięłam jego pasek… potem rozporek… potem guzik… Ściągnęłam jego spodnie. Byliśmy już tyko w dolnej bieliźnie. Oboje.
-Hana… Nie mamy dużo czasu…
-No dobrze, już dobrze…- powrotem leżał na mnie. Nim się zorientowałam rozebrał nas i wszedł we mnie. Reszta już nie trwała długo. Po wszystkim wtuliłam się w niego.
-Hana…- wymruczał moje imię, po jakimś czasie.
-Słucham, kochanie…- spojrzałam na niego.
-Hana… musimy z tym skończyć…- głaskał mnie po włosach.
-Z czym?- spojrzałam na niego zdziwiona
-Musimy przestać ze sobą sypiać…
-Jak to? Piotr.. O czym ty mówisz?
-Masz męża, kochanie… I ja też kogoś mam -szepnął
-Słucham?!- rzuciłam wstając z łóżka. Zebrałam szybko swoje ubrania.
-Hana… Czekaj… To nie tak…- złapał mnie za rękę. Wyrwałam mu się. Biegiem ruszyłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz. Oparłam się o nie i wzięłam głęboki wdech. Jak to ma kogoś?!

~*~*~*~*~*~*~*~
Usiadłem na kanapie w salonie. Musiałem powiedzieć Hanie. I tak by się w końcu dowiedziała, a jak nie ode mnie, to od kogoś innego. A teraz zamknęła się w łazience.
-Tatuś!!!- usłyszałem krzyk mojego syna. Biegł w moją stronę, złapałem go w biegu i uniosłem do góry.
-Cześć synku…- pocałowałem go w czoło. Był taki podobny do Hany. To oczka, oliwkowa skóra… kochałem tego małego urwisa. Tak samo jak kochałem jego matkę. Ale nie wystarczało mi bycie dla niej chwilową odskocznią. Siedziałem z synkiem na kolanach, kiedy Hana wyszła z łazienki.
-Cześć, kochanie…- podeszła i wzięła ode mnie Ksendka.
-Nie powinnaś go dźwigać… jeszcze nie doszłaś do siebie, po porodzie…- spojrzałem na nią karcąco.
-A ty nie powinieneś wracać do domu? Nikt tam na ciebie przypadkiem nie czeka?- jej ton był bardzo chłodny. Nie spodobało mi się to.
-Nie… Daj mi go… Ubiorę go i nakarmię- wziąłem od niej małego. Spojrzała na mnie wściekle i odwróciła się na pięcie. Poszła do pokoju Itki. Nie szedłem za nią mimo, iż bardzo chciałem. Miałem nadzieję, że jej przejdzie. Ruszyłem z Ksendkiem do jego pokoju. – Co chcesz założyć, synku?
-Bfuuum…- powiedział mój synek, sygnalizując mi tym samym, że chce założyć bluzkę z samochodzikiem. Ubrałem go i przygotowałem kaszkę. Nie chciał jeść. Po jakimś czasie moich męczarni z młodym, do pokoju weszła Hana z Itką.
-Potrzymaj ją…- podała mi małą. Odstawiłem kaszę i wziąłem malutką. Hana szybko nakarmiła naszego synka.
-Porozmawiamy?- spojrzałem na nią błagalnie.
-Nie wiem, czy mamy o czym….
-Mamy…- mówiłem, kołysząc małą, która zasypiała w moich ramionach.
-Wolę, żebyś naprawdę już poszedł.
-Miałem spędzić dziś z wami cały dzień…- zacząłem protestować.
-Nie potrzebuję, żebyś tu na siłę siedział, myślę, że na pewno masz już coś w planach…
-Tak!- uniosłem głos- mam w planach spędzić dzień z moim synem i mi tego nie zabronisz!- trochę się zagalopowałem, przez co obudziłem Itkę. Malutka zaczęła płakać w moich ramionach. Dynamicznie poruszała rączkami, przez co rękawek jej body się obsunął. Zobaczyłem coś dziwnego, więc podwinąłem go jeszcze wyżej. To znanie… Spojrzałem na Hanę, a gdy ona zobaczyła moje odkrycie, posadziła Ksendka i szybko zabrała ode mnie Itkę.
-Idź już…
-Hana…
-Wynoś się!- krzyknęła na mnie.




Dacie radę 10 kom?

czytajcie, komentujcie, udostępniajcie...

Pozdrawiam, 
Aleks