Zgodnie z obietnicą rozdział 3. Według mnie wyszedł miernie, ale ocenę pozostawiam wam. Chcę wam gorąco podziękować za 450 wejść i za wszystkie komentarze. Jest to mega motywujące. Jak je czytałam to po prostu łezka mi się zakręciła w oku. DZIĘKUJĘ!!!
ROZDZIAŁ 3
„MIŁE LUB
NIEMIŁE SPOTKANIE”
Wybiegła
z jego bloku. Straciła właśnie faceta, który tyle dla niej znaczył. Mimo iż
znała go dopiero od kilku godzin, była gotowa zrobić dla niego wszystko. A on?
Jak dowiedział się, że ma męża to „dziękuję, dowidzenia”. Doszła do jakiegoś
parku. Usiadła na jednej z ławek. Mimo późnej godziny, jeszcze sporo osób
kręciło się alejkami. Otarła łzy z policzka. Nie chciała wracać do domu. Do Jamesa.
Pomyślała, żeby przenocować u Przemka. Wyjęła telefon i wykręciła numer swojego
kuzyna.
-Tak,
słucham?- odezwał się Zapała po kilku sygnałach.
-Hej,
Przemek. Tu Hana.
-O
Hann, co tam? Po co dzwonisz?
-Chciałam
zapytać czy masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór?
-W
zasadzie to nie. A co?
-Myślałam,
że moglibyśmy się razem upić. Co ty na to?
-Chętnie.
A coś się, stało?
-Pogadamy
jak do ciebie przyjadę.- rozłączyła się, zamówiła taksówkę i pojechała do
Przemka. Ten już na nią czekał.
-Cześć,
mała. Wchodź.
-Cześć.-
powiedział i przeszli do salonu. Tam na ławie czekały już na nich dwa kieliszki
i butelka z jakimś trunkiem
-Wiśniówka
roboty mojej mamy.- wytłumaczył jej Zapała.- więc opowiadaj, co ci leży na serduchu.
-Zakochałam
się- powiedziała patrząc na niego. Nie wiedziała skąd u niej taka pewność.
-W
kim?
-Poznałam
go dziś w szpitalu. Ma na imię Piotr i jest cholernie przystojny.
-Poznałaś
go dziś i już się wkopałaś? No Hana.
-Ja
nie mogę przestać o nim myśleć!
-To
dlaczego ten wieczór spędzasz ze swoim braciszkiem stryjecznym zanim z per
Piotrem.
-Bo
on powiedział, że nie chce się ładować z butami w czyjeś małżeństwo.
-Ale
Hana. Twoje małżeństwo to tylko papierek. Sama mi tak mówiłaś.
-Tylko,
że on nie dał sobie nic wyjaśnić.
-A
jak się dowiedział?
-Zaprosiłam
go na kolację i jak po mnie przyjechał, to James stał w oknie. Dam sobie rękę
uciąć, że zrobił to specjalnie!
-A
dałaś mu już w mordę?
-Piotrowi?
Przemek…
-Nie
chodzi mi o Jamesa.
-Nie
chcę wracać do domu. Mam go dosyć. Mam dosyć tego dom, mam dosyć mojego męża.
-Jedź,
do tego swojego lubego i powiedz mu co czujesz.
-A
jeżeli nie będzie chciał słuchać?
-To
znaczy, że nie jest wart ciebie.
-Jutro
to zrobię. Po pracy.
Potem
jeszcze bardzo dużo rozmawiali, aż w końcu oboje usnęli na kanapie. Rano Hana
obudziła się z okropnym bólem głowy. Trochę wczoraj przesadzili. Tak czy
inaczej, za cztery godziny zaczynała dyżur i musiała jechać do domu, żeby się
wykąpać i przebrać. Już widział minę Jamesa, kiedy z rana wparaduje do domu.
Uśmiechnęła się na samą myśl. Zarzuciła kurtkę i wyszła z mieszkania. Na
piechotę wróciła do domu. Otworzyła drzwi i zdjęła buty. Tak jak myślała James
już na nią czekał. Siedział na kanapie w salonie, a kiedy tylko tam weszła
wstał.
-Gdzie
byłaś całą noc?
-Chyba
jestem dorosła i mogę spędzać swój czas gdzie mi się tylko podoba i nie muszę
się nikomu tłumaczyć.
-Jestem
twoim mężem i chyba powinienem wiedzieć, gdzie byłaś.
-Mężem?
Prawdziwy mąż się tak nie zachowuje. A teraz przepraszam, chciałabym się przed
pracą jeszcze zdrzemnąć.- powiedziała mijając go. Zamknęła drzwi do swojej
sypialni i położyła się na łóżku. Momentalnie usnęła. Obudził ją budzik. Za 30
minut zaczynała dyżur. Wstała i wyszykowała się. zajęło jej to bardzo mało
czasu. W szpitalu była jeszcze przed odprawą. Weszła do pokoju lekarskiego i
przebrała się w swój kitel. Usiadła na kanapie. Nagle wszedł Stefan i przywitał
wszystkich szczerym uśmiechem. Nagle Hana rozejrzała się dookoła. Jej wzrok
przykuła postać stojąca pod oknem. JEGO postać. On także się jej przyglądał.
Kiedy wszyscy wyszli podszedł do niej zdziwiony.
-Co
ty tu robisz?
-Pracuję.
A co masz z tym jakiś problem?
-Nie
no skąd. A co tam u twojego męża?- zaśmiał się ironicznie i już chciał ją
wyminąć, kiedy załapała go za ramię.
-Piotr,
proszę cię.
-O co
mnie prosisz?
-Nie
bądź dla mnie taki oschły. Co ja ci zrobiłam?
-Na
szczęście nic, ale chciałaś zabawić się moim kosztem. I kosztem swojego męża…
-Daj
mi wytłumaczyć. Błagam.
-Masz
pięć minut. Zaraz mam obchód. Czas start.
-Nie
kocham Jamesa.
-Czyli
jesteś z nim dla kasy. Jak się cieszę jeszcze bardziej, że nie dałem się złapać
w twoje sidła.
-To
nie tak!
-No a
jak kotek?
-Zanim
jeszcze się urodziłam, moi rodzice podpisali kontrakt z jego rodzicami. Zrozum
Kocham ciebie.
-No i
dlaczego miałbym w to wierzyć?
-A
myślisz, że jak bym go kochała, to bym zapraszała cię na kolację i jeszcze do
tego wiedząc, że on jest w domu?- spojrzał na nią smutnym wzrokiem. Może mówi
prawdę? Widziała wahanie w jego oczach. Podeszła do niego i namiętnie
pocałowała. Odepchną ją od siebie.
-Nie
związuję się z zamężnymi kobietami.
-Czyli
co? Mam się rozwieść i dopiero wtedy będę mieć u ciebie szanse?
-Nie.
Masz o mnie zapomnieć.
-Ale
ja nie chcę!
Położył
ręce na jej biodrach.
-Ja
też nie chcę, ale…
-No
do pozwól nam spróbować.
-To
nie będzie fair wobec, twojego męża.
-On
też nie jest fair, wobec mnie.
-Co
zabawia się z inną kobietą za twoimi plecami.
-Nie.
Robi to na moich oczach. I to nie z jedną.
-Muszę
to przemyśleć. A teraz przepraszam. Mam obchód.
Wyszedł,
zostawiając ją samą bijąca się z myślami. Co teraz będzie? Wybaczy jej, czy
nie? Da jej się do siebie zbliżyć, czy będzie ją trzymał na dystans?
Komentujcie!!! Mam nadzieję, ze teraz będzie wam łatwiej czytać, jak nie to piszcie, coś się jeszcze pomyśli ;)
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam
Aleks