Piotr i Hana

Piotr i Hana

niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział VI



Znowu nawaliłam. Sorka, ale tak niestety wyszło :/ Teraz tylko oby do końca kwietnia, potem w szkole będą już większe luzy i będę miała więcej czasu dla was :P Dzięki za wejścia!!! Jesteście cudowni :*  Zapraszam na opo ;)




Brat…Brat…Brat…Brat…Brat…Brat…Brat…Brat…Brat…Brat…Brat…Brat…Brat… Osoba, która jest przy nas całe życie. Która nas wspiera, ale i dołuje. Której nikomu nie pozwolimy poniżyć, chociaż sami robimy to prawie codziennie. Ktoś, kogo kochamy, ale mu o tym nie mówimy. Młodszy brat… Osoba, która uważa nas za wzór do naśladowania. Która nas szanuje i jednocześnie nie szanuje. Ale jest kimś, komu możemy powierzyć nasze tajemnice… Kimś, kto zna nas lepiej, niż my sami… A ja poznałem mojego brata dopiero w wieku 42 lat. Nie wiedziałem jakim cudem mam brat. Kiedy moi rodzice się rozwiedli miałem 7 lat. Od tamtej pory nie widziałem mojej matki. Ale nie przypominam sobie, żebym miał brata. Mimo iż Krzysztof rzekomo był moim młodszym bratem to ja wciąż go nienawidziłem. Cieszyłem się, że prawdopodobnie już nigdy się nie obudzi, chociaż wiedziałem, że nie powinienem tak życzyć nawet obcemu. On odebrał mi żonę… Dzieci…
-Piotr… Piotr… Budzimy się…- usłyszałem głos Hany.
-Co jest?
-Zemdlałeś…- zamrugałem pare razy. Leżałem na szpitalnym łóżku obok Hany.- Dobrze się czujesz?
-Nie.
-To dobrze… Jak to nie?
-Nie! Nagle dowiaduje się, że mam brata! Jak ty byś się czuła?!- uniosłem głos.
-Nie krzycz na mnie Piotr… Nic nie zrobiłam.- wstałem z łóżka. Zakręciło mi się w głowie.
-Nic nie zrobiłaś…- spojrzałem na nią z lekką pogardą… no może trochę bardziej niż lekką. Ruszyłem w stronę drzwi.
-Piotr… zaczekaj…-złapała mnie za ramię. Wyrwałem się.
-Zostaw mnie.- wyszedłem. Byłem niemiły. Wiem. Ale nie umiałem inaczej. Byłem bardzo rozczarowany… wyszedłem ze szpitala. Usiadłem na ulubionej ławce i zapaliłem papierosa. Jednego, drugiego… gdy zrobiło mi się niedobrze, uświadomiłem sobie, że Hana została tam zupełnie sama. Ale nie zamierzałem wracać. Może jutro. Wsiadłem do samochodu. Prawie godzinę stałem w korku. Jednak w końcu udało mi się dotrzeć do domu. Drzwi były zamknięte. Wygrzebałem z kieszeni klucze i wszedłem do środka. Od progu usłyszałem śmiech Ksendka. Mała pewnie spała. Zdjąłem bluzę i przeszedłem do salonu. Aśka i Ksendek układali puzzle. Mały jak tylko mnie zobaczył zeskoczył z kolan mojej dziewczyny i podbiegł do mnie. Wziąłem go na ręce i ucałowałem.
-Czesc tattoooo
-Cześć… Jak się bawiłeś?- uśmiechnąłem się do niego. Położył mi głowę na ramieniu i zamknął oczy. Chyba był zmęczony. Zaniosłem go do pokoju. Położyłem go na jego łóżku. Uśmiechnął się do mnie, a chwilę potem zasnął. Poszedłem zobaczyć do Itki. Słodziutko spała. Jak jej mamusia… Nie, stop. Nie będę myśleć o Hanie. Pogłaskałem maleństwo po głowie. Odwróciłem się. U drzwiach stała Aśka. Uśmiechała się. Podeszła do mnie i mnie objęła. Schyliłem się i pocałowałem ją.
-Idę wziąć prysznic…- szepnąłem jej na ucho.
-Iść z tobą?- zagryzła wargę.
-Kuszące, ale pójdę sam.- założyłem jej za ucho kosmyk włosów i minąłem ją.
~*~*~*~*~
Znowu byłam sama… Piotr wyszedł ponad półtorej godziny temu. Miałam nadzieję, że wróci, ale chyba jakby miał wrócić to już by to zrobił. Nie powinnam była mu tego mówić. I nie powinnam tyle tego ukrywać. Byłam na siebie wściekła. Znowu zraniłam faceta, którego kochałam najbardziej na świecie.
Idiotka.
Idiotka.
Idiotka.
Zadzwonić do niego? A jak nie odbierze? A jak odbierze? Kurcze… Zaczęłam zachowywać się jak zakochana nastolatka. Wzięłam telefon i wybrałam jego numer. Jeden sygnał, drugi, trzeci, szósty. W końcu ktoś odebrał.
-Cześć Piotr. Słuchaj, przepraszam…- zaczęłam mówić nie czekając zanim ktoś się odezwie po drugiej stronie.- Ja chciałam ci powiedzieć już dawno, ale nie wiedziałam jak…
-Przepraszam, że pani przerywam, ale Piotr jest pod prysznicem. Mogę jakoś pomóc?- usłyszałam głos jakiejś kobiety. Zapewne tej ze zdjęć.
-Yyyyy… Może mu pani przekazać, żeby oddzwonił?
-Oczywiście… A kto mówi?- no tak… mam zastrzeżony.
-Hana. Hana Goldberg.- szepnęłam. Zastanawiałam się, czy już się nie rozłączyć…
-Hana? Ta Hana?- zapytała po chwili
-Zależy o jaką pani pyta- odpowiedziała trochę nie miło.
-Masz wspaniałe dzieci.- od kiedy jestem z nią na TY? Zaczynała mnie coraz bardziej denerwować.
-Mogę porozmawiać z Ksendkiem?- nie miałam ochoty słuchać tej kobiety. Też mi odkrycie, że moje dzieci są wspaniałe…
-Śpi… Przekażę Piotrowi, że dzwoniłaś…
-Dziękuję… Dowidzenia.- rzuciłam i rozłączyła, się. Zaraz… Co się ze mną działo? Przecież zwykle starałam się być miła dla ludzi. A wobec niej nie miałam ochoty nawet udawać. Położyłam komórkę na szafce koło łóżka. I co teraz? Byłam sama. Nie miałam nawet książki, żeby poczytać. Może poprosić Lenkę, żeby przyszła. Albo Przemka. No fakt Przemek odpada. Odkąd wyszłam za Krzysztofa nie żyjemy ze sobą najlepiej. Owszem, jest wujkiem dla moich dzieci, ale ja nie mogę liczyć na wspólny wyskok na kawę, czy też całonocne pogaduchy. Kiedyś nienawidził Piotra, jednak w końcu się zaprzyjaźnili. Tak bardzo, że koniec końców, mój własny brat mnie znienawidził. Nie dość, że straciłam faceta to i brata. Po moim rozstaniu z Piotrem przez długi czas nie odbierał ode mnie telefonu. Unikał mnie w  szpitalu. Aż w końcu nie wytrzymałam i poszłam do niego do domu.

~*~*~*~*~

Ciepły sierpniowy wieczór. W ciągu dnia trochę padało, ale koło 16 wszystko zaczęło powoli wracać do normy. No prawie wszystko. Tak na prawdę to tylko pogoda… Dzwoniłam dziś do Przemka już pięć razy. I nic. Nie odebrał ani razu. Nie mogłam już tego wytrzymać. W ciągu trzech ostatnich miesięcy nie odezwał się do mnie ani słowem. A ja go teraz potrzebowałam. Zostałam sama… W ciąży… Od równo tygodnia nie jestem żoną Piotra. Poważnie rozważam wyjazd do Izraela. Tu moje życie już nie ma sensu. Nie poradzę sobie sama z dzieckiem. Zawsze marzyłam, żeby zostać mamą. Ale teraz? Wychowywałam się przez jakiś czas w niepełnej rodzinie. I nie było to fajne. Nie chciałam, żeby mój synek też musiał to przeżywać. Cały czas miałam nadzieję, że Piotr mi wybaczy. Kochałam go. Zawszę będę go kochać.  Tak samo jak kocham mojego brata. Jednak żaden z nich nie chciał mnie znać. Zrobiłam Piotrowi straszne świństwo. Wiem. Ale jestem pewna, że to jego dziecka się spodziewam. Musiałam teraz porozmawiać z Przemkiem. Potrzebowałam, żeby mnie przytulił, pocieszył. Prawie byłam już pod hotelem, kiedy zawahałam się. Nie. Muszę z nim pogadać. Przyspieszyłam kroku. Po chwili stanęłam przed drzwiami domu mojego brata. Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze. Nacisnęłam dzwonek. Po chwili otworzył mi mój brat. Spojrzał na mnie i zrobił sobie swoją charakterystyczną zrezygnowaną minę.
-Cześć. Mogę wejść?- zapytałam patrząc na niego prosząco.
-Oli ani Wiktorii nie ma.- rzucił oschle. Mimo tego tak miło było słyszeć jego głos.
-Wiesz przecież, że przyszłam do ciebie.
-My chyba nie mamy o czym rozmawiać.
-Przemek, proszę… Potrzebuję cię.
-Ostatnio jak kogoś potrzebowałaś, to znalazłaś sobie kochanka. Więc możesz iść do niego.
-Przemek…
-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, jasne?
-Ale…
-Idź już. I nie przychodź więcej.- zamkną mi przed nosem drzwi. Po moim policzku spłynęła łza.

~*~*~*~*~*~

Po moim policzku spłynęła łza. I jeszcze jedna. A za nią kolejne. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Zrobiło mi się bardzo zimno. Drzwi do sali się otworzyły. Stanęła w nich Starska. Spojrzałam na nią. Kręciło mi się w głowie.
-Lena… Słabo mi…

~*~*~*~*~*~

Wyszedłem spod prysznica. Trochę mi to pomogło. Mój synek dalej spał, a Aśka karmiła Itkę.
-Dzwonił do ciebie telefon- rzuciła moja kobieta jak mnie zobaczyła.
-Kto?- zdziwiłem się lekko.
-Hana. Prosiła żebyś oddzwonił. – odstawiła bulkę małej. Podszedłem i wziąłem moją córeczkę. –Oddzwonisz?
-Nie…
-Czemu? Wydaje mi się, że jej na tym bardzo zależało- spojrzałem na nią karcąco. – Dobra, już dobra. Mam się nie wtrącać. – gdy skończyła mówić zadzwonił mój telefon.- mówiłam, że jej zależało.
-To nie ona. To Lena.- rzuciłem i odebrałem telefon.- Halo?
-Piotr. Przyjeżdżaj szybko. Hanie się pogorszyło- rzuciła bez ogródek.






Co dalej? 
Może 20 kom? :P 
Tylko bez spamu :D
Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie 

Pozdrawiam,
Aleks