Piotr i Hana

Piotr i Hana

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 14
„Z nią będziesz szczęśliwszy”
Mijały tygodnie. Związek Piotra i Hany kwitł w najlepsze. Kobieta rozwiodła się z Jamesem… Gawryło natomiast postanowi lepiej poznać swoją córkę. W weekendy zabierał ją na różne wycieczki. Czasem jeździli do centrum handlowego, czasem do muzeów, a czasem poza miastem oglądali piękno świata. Jednak Piotr wciąż nie przedstawił Tosi swojej ukochanej. W końcu postanowił to zrobić. Był 25 kwietnie. Czwartek. Jak na ten okres w roku było całkiem ciepło. Na zewnątrz świeciło słońce. Ptaki śpiewały, a chirurg szykował się na kolejne spotkanie z córką.
-Hana może byś poszła dzisiaj ze mną na spotkanie z Tosią?- spytał zapinając ostatni guzik koszuli. Kobieta popatrzyła na niego zdziwiona.
-Piotr ja myślę że to jeszcze nie ten czas- odpowiedziała podnosząc się z łóżka do pozycji siedzącej.
-Jednak ja mam inne zdanie- uśmiechnął się do niej ciepło
-A jeśli mnie nie polubi? Tak jak Szymek...
-Szymek boi się nieznajomych, a Tosia taka nie jest.- powiedział siadając obok niej
-A może po prostu boi się mnie... Nie chce Piotr. Nie teraz...
-Proszę cię kochanie-powiedział, podszedł do niej i namiętnie ją pocałował
- No dobrze... Ale może przywieź ja tutaj...
-Dziękuję-powiedział pełen entuzjazmu i kolejny raz wpił się w jej usta
-Nie masz mi za co dziękować- powiedziała gładząc jego twarz.
-Kocham cię, wiesz o tym ?-spytał
-Hmmm... Chyba nie- uśmiechnęła się prowokująco.
-Hana, jak się mają nasze sprawy- powiedział kładąc swoją dłoń na jej brzuchu. Goldberg momentalnie posmutniała.
-Ostatnio robiłam test 3 tygodnie temu. Nic nie było. Miesiączka skończyła mi się tydzień temu...-
Piotr przytulił ukochaną do swojej piersi.
-Teraz nam się uda, na pewno się uda-szeptał jej na ucho
-Nie wiem. Może ja po prostu nie mogę mieć dzieci...-zaczęła lekko łkać w jego pierś.
-Hana, co ty mówisz ?- odsunął ją od siebie i spojrzał prosto w oczy
-Próbujemy już tyle czasu. I nic! Ty masz córkę więc to moja wina!
-Nie, po prostu jeszcze się nie poszczęściło-pocieszał ukochaną
-Piotr, przecież nawet ty w to nie wierzysz!- powiedziała ocierająca łzę płynącą po jej policzku. Położyła się na poduszkę. Pogładził delikatnie jej nogę.
-Kochanie, uda się...
-A jeśli nie?
-Nie ma takiej opcji-odpowiedział całując ją w czubek głowy
-Piotruś, a może pójdziemy do Darka na badania ?-spytała siadając na łóżku
-Kochanie nie ma takiej potrzeby. Wszystko jest w porządku. Na prawdę!- powiedział przytulając ją do siebie.
-Ale w tedy będziemy spokojniejsi -Powiedziała
-Hana, kocie. Nie ma takiej potrzeby. Przecież niedawno sama mówiłaś że to nie jest pstrykniecie palcami...
-Tak, ale to już za długo trwa...
-Okres skończył ci się tydzień temu. Tak? Czyli teraz masz dni płodne.- powiedział kładąc się na niej.
-Do czego zmierzasz, bo nie nadążam
-Mam jeszcze godzinę do spotkania z Tosia...
-Nadal nie wiem o co ci chodzi-zaczęła się z nim droczyć
-Oj ty doskonale wiesz o co mi chodzi, miśku- powiedział całując jej szyję.

Wstała I naciągnęła T-shirt przez głowę. Usłyszeli pukanie do drzwi
-Hmmm. Ale się wyrobiłeś.- zaśmiała się cicho Hana.
-Mówiłem, że zdążę- zaśmiał się i szybko ubrał
Poszedł otworzyć drzwi. Stała w nich Tosia z Magdą
-Cześć. Wchodzicie proszę
-Tata !!!- krzyknęła mała i rzuciła się w ramiona Piotra
-Cześć mała. Chce żebyś kogoś poznała- Piotr kucnął przy niej i złapał za jej malutka dłoń.
-Kogo? -Spytała zaciekawiona.
-Moja ukochaną…- powiedział czekając na jej reakcję
-A Ty nie kochasz mamy?
-Tosiu, kocham Hane... I ciebie.- powiedział lekko zakłopotany.
-Ale koleżanka mi powiedziała, że mama i tata muszą się kochać bo inaczej nie będą mieli dziecka-powiedziała
-kiedyś kochałem twoja mamę. Ale to było dawno…
-Dlaczego już nie kochasz? -dopytywała Tosia
-To skomplikowane- powiedział patrząc jednocześnie na Magde.
-A powiesz mi?- powiedziała mała ściągając buty
-Może kiedyś. Teraz idź do salonu, a ja zamienię dwa słowa z mamą
-Tatooo, powiedz mi dzisiaj...
-Idź do salonu proszę. Ja zaraz przyjdę
-Ale tatooo...
 -Tosiu zaraz porozmawiamy...
-Obiecujesz ?-spytała
-Tak
-A mogę popatrzeć na bajki ?-spytała 
-Tak możesz. W salonie siedzi Hana. Moja dziewczyna. Poproś ją to ci włączy.- powiedział na skraju wytrzymania nerwowego.
-Dobrze. Już idę.- dziewczynka zostawiła rodziców samych i poszła do pomieszczenia obok.
-Dzień dobry, tatuś powiedział, że mogę popatrzeć na bajki-powiedział nie śmiało, wchodząc do salonu
-Cześć Tosiu jestem Hana- powiedziała entuzjastycznie Goldberg
-To przez panią tatuś z nami nie mieszka?- szepnął dziewczyna nieświadoma swoich słów
Hane zamurowało, nie wiedziała co małej odpowiedzieć. W jednym momencie łzy napłynęły jej do oczu. Wstała z kanapy i biegiem ruszyła do wyjścia. Minęła Piotra i Magdę rozprawiających na klatce schodowej, nie zwracając najmniejszej uwagi na pytania Piotra "co się stało”, „o co chodzi"
Piotr pobiegł za Haną, ale gdy wybiegł na dwór jego ukochanej już nie było. Wrócił więc do domu, w salonie zastał Tosię oglądającą bajkę...
-Tosiu, co stało się tutaj jak mnie nie było?
-Pani Hana pobiegła gdzieś...
-A wiesz, dlaczego pobiegła-spytał Gawryło kucając na przeciwko córki
-Ja się jej tylko zapytałam, czy to przez nią nie mieszkasz z nami...- Piotr na te słowa złapał się za głowę -Tatuś obiecałeś mi coś...-powiedziała nie świadoma niczego Tosia
-Nie teraz !!!-odpowiedział podniesionym głosem. Był tak głośny, że dziewczynka natychmiast zaczęła płakać
-Tosiu... Nie płacz przepraszam...-odpowiedział spokojnym tomem głosu. Jednak dziewczyna dalej się nie uspokajała -Córeczko... Przepraszam- powiedział, przytulając ją do swojej piersi Nic nie pomagało... Magda usłyszała płacz córki, więc natychmiast do niej podeszła...
-Tosiu, co się stało? -spytała zatroskana matka
-Tata na mnie krzyczy- wycedziła przez łzy
-Piotr, ty jesteś mądry- teraz to ona podniosła ton głosu
-Przepraszam! Zdenerwowałem się...
-To nie jest powód żeby krzyczeć na małe dziecko
-Zostań z nią tutaj. Ja muszę natychmiast jechać!
-Miałeś się zająć Tosią- krzyknęła, ale Piotr już tego nie usłyszał. W biegu złapał klucze do auta i ruszył. Pojechał do Przemka. Po kilku minutach był pod jego drzwiami Zadzwonił dzwonkiem. Otworzył mu zapala który wyraźnie spodziewał się jego wizyty.
-Jest w sypialni- powiedział krótko
-Dzięki stary...-powiedział wchodząc do środka
Pognał do pokoju w którym była jego ukochana. Leżała na łóżku i płakała.
-Hana... -Podszedł do niej i usiadł na brzegu łóżka
-Proszę cię. Idź stąd i zostaw mnie sama!
-Kochanie...-nie odpuszczał
-Piotr, przestań. To nie ma sensu
-Kochanie, co nie ma sensu ?-spytał siadając bliżej Hany
-Nasz związek- szepnęła niepewnie.
-Hana, co ty mówisz ? Jak nie ma sensu ? Przecież wystarczy że się kochamy...
-Ja nie mogę z tobą być!
-Żartujesz, prawda ? Dzisiaj mamy prima aprilis ?-spytał choć wcale nie było mu do śmiechu
-Nie mam jakoś nastroju do żartów. Mówiłam ci, że moje spotkanie z Toska nie jest dobrym pomysłem...
-Tosia, nie rozumiała znaczenia tych słów...
-Ale to nie zmienia faktu, że to przeze mnie wychowuje się bez ojca!
-Przecież spędzam z nią każdą wolną chwilę
-To nie jest to samo!
-To co mam zrobić ?-spytał zrezygnowany
-Jedź do niej. Mną się nie przejmuj...
-Hana... Jesteś tego pewna ?
-To koniec, Piotr- szepnęła i pierwszy raz odkąd tam był spojrzała na niego. Po jej policzku popłynęła łza
-Nie zostawię cię... Chcemy mieć dziecko. Pamiętasz....
- Ty już masz dziecko
-I będę miał kolejne. Z tobą...
-Nie będziemy mieć dziecka, może nawet i lepiej. Przynajmniej kolejno dziecko nie będzie się musiało wychowywać bez ojca…
-Hana, o czym ty mówisz. Kochanie! Jak bez ojca?!
-Normalnie! To koniec!!! Poza tym ja jak widać nie mogę mieć dzieci!?
-Jak koniec? Co ty mówisz ?
-Normalnie…
-Nie kochasz mnie ?-spytał prosto z mostu
-Kocham. Kocham cię jak jasna cholera. Ale nie mogę być z tobą...
-To dlaczego chcesz mnie zostawić ?
-Piotr... Ja wiem jak to jest wychowywać się w rozbitej rodzinie. Nie jest fajnie.... Chce żeby twoja córka miała prawdziwy dom...
-Zdecyduj się czego ty chcesz !!!-uniósł głos Gawryło
-Nie krzyczy! Dobrze?! Chce po prostu jak najlepiej dla Tosi!- Nie odpowiedział odwrócił się napięcie i wyszedł bez słowa. Wrócił do domu, Magda z Tosią siedziały i oglądały bajki...
-Cześć tato-powiedziała Tosia nie odrywając oczu od telewizora
-Cześć- odpowiedział smutnym głosem
-Tato, powiesz mi teraz ?
-Toska nie mam nastroju...
-Ale obiecałeś...-udała obrażoną
-Spytaj mamy!
-Ale ja chcę żebyś ty mi powiedział, proszę...-zrobiła minę zabitego psa
-Toska, nie!- znowu krzyknął na dziewczynkę
-Ja chciałam tylko wiedzieć dlaczego nie kochasz mamy, bo wszyscy mają rodzeństwo tylko nie ja...- powiedziała i uciekła do innego pokoju
-Mogłabyś rodzeństwo jakbyś choć trochę umiała się zachować!- krzyknął za nią...
-Piotr co się z Tobą dzieje-spytała Magda
-Dajcie wy mi wszyscy święty spokój!- Wyszedł z domu i poszedł prosto do pobliskiego baru
Wszedł z impetem do środka i zamówił sobie 100. Po kilku godzinach był totalnie scioprany, ledwo trafił do domu. Wszedł do środka, na szczęście Tosia już spała, a Magda na niego czekała. Gawryło ściągnął kurtkę i buty. Podszedł do kobiety, a ta wpiła się w jego usta, on odwzajemnił pocałunek
-Hana, tak cholernie cię kocham- jęknął jej w usta.- Magda udawała, że tego nie słyszała, zaczęła rozpinać jego koszulę. Pociągnął ja za rękę do sypialni, w trakcie drogi przewracając się kilkakrotnie. Piotr opadł na łóżko, a Magda na niego, dociskając go do materaca. Zaczęła całować jego tors, jednak po chwili usłyszała jego głośne chrapanie. Mimo tego nie zaprzestawała czynności, po chwili pod naciskiem ust Magdy Piotr się obudził... Zebrał wszystko swoje siły i przewrócił Magdę na plecy teraz to on obdarowywał jej ciało pocałunkami
-Hana!!!- krzyczał co sil w płucach.
-Piotr, Hana cię nie chce... A ja chcę stworzyć Tosi prawdziwy dom, wiem że chcesz mieć drugie dziecko… Kochaj się ze mną- szepnęła mu do ucha, a to zadziałało na Piotra jak afrodyzjak
Momentalnie zdarł z nich ubrania I wszedł w Magdę . Doszedł po kilku ruchach, nie zapewniając Soszyńskiej wymarzonej przyjemności. Następnie padł obok niej i zasnął jak małe dziecko.
-Pozbędę się tej twojej niuni jak zajdę z tobą w ciąże- powiedziała sama do siebie Magda

Hana postanowiła jednak nie rozstawać się z Piotrem. Pojechała do niego następnego dnia z samego rana by wszystko sobie wyjaśnili. Weszła cicho do jego mieszkania. Była dopiero 5.30 i wiedziała że Gawryło śpi jeszcze. Postanowiła zrobić mu niespodziankę. Skierowała się do jego sypialni... Zobaczyła tam Śpiącego Piotra. Był nagi a dookoła walały się ubrania. Jego i jakiejś kobiety... Domyśliła się że to ubrania Magdy
-Piotr!- krzyknęła. Gawryło natychmiast się ocknął... Strasznie bolała go głowa, nie dziwił się bo wiedział że przesadził z procentami. Spojrzała najpierw na smutna minę Hany, a potem na pokój
Zauważył swoje ubrania, nagle do jego mózgu doszedł impuls że jest nagi
-Cholera jasne... Hana co ja robiłem?- zapytał swoją ukochaną przerażonym głosem
-Jeszcze ma odwagę się pytać!?- powiedziała zdenerwowana
-O co chodzi?! Hana błagam...
-Z nami koniec- krzyknęła. Wstał z łóżka i podszedł do niej złapał za ramiona i próbował pocałować
-Po pierwsze się ubierz, po drugie zostaw mnie w spokoju
-Hana, wytłumacz mi o co ci znowu chodzi...- powiedział spokojnie
-Zdradziłeś mnie !!!
-Słucham?! Kochanie ja na poważnie pytam- powiedział a w tym momencie do jego uszy dobiegł szum wody w łazience.
-Hani… przecież wiesz że cię kocham i nigdy bym tego nie zrobił...
-To wytłumacz mi dlaczego jesteś nagi, a wokół łóżka leży damska bielizna
-Ja... Ja nie wiem. Poszedłem do baru. Dalej nic nie pamiętam...
-To ja ci wytłumaczę, przespałeś się z Magdą, czyżby było kolejne wspólne dziecko-powiedziała z ironią w glosie
-Hana, to nie tak... Kocham cię!
-Ale ja już ciebie nie !!!
-Hana, proszę...
-Wiesz jesteś taki sam jak James! Ja nie mogłam dać ci dziecka, to poszedłeś sobie do innej. DZIĘKUJĘ!!!
-Doskonale wiesz, że to nie tak! -A jak!?!?!??!
-To wszystko wina Magdy!!!
-Najlepiej na kogoś zrzucić, dziecko to też jej wina ?!-powiedziała poirytowana
-Przestań w kółko wplątywać w to bogu ducha winne dziecko!?
-Mam cię już po dziurki w nosie !!!

-A ja mam dosyć tych twoich ciągłych humorków! "Piotruś dlaczego nie możemy mieć dziecka... Hmmm… to moja wina"- zacząć histerycznie udawać jej głos. Goldberg nie wytrzymała i z całej siły uderzyła go w twarz. Odwróciła się napięcie i wyszła w mieszkania Gawryły. Mężczyzna od razu pożałował swoich słów, jednak wiedział że jest już za późno.



Czytajcie, komentujcie udostępniajcie! 
25kom= next
UWAGA! Proszę więcej nie spamować, bo wcale nie będę brać tego pod uwagę...