Piotr i Hana

Piotr i Hana

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział XI



Żadne z jej wesel nie było wielką pompą. Pierwszy ślub- z Piotrem, był bardzo spontaniczny. Zdecydowali się na niego i pobrali niespełna dwa tygodnie później. Nie było czasu na przygotowywanie sal weselnych, załatwianie kucharek, kwiaciarek, zespołów itd. Nie wiedziała w ogóle, czy mogła swoje poślubne przyjęcie nazwać weselem. Po prostu zebrali wszystkich gości i postawili im obiad w restauracji. Podczas ślubu z Krzysztofem była w 6 miesiącu ciąży. Nie miała nawet ochoty na całonocne zabawy, nie mówiąc już o siłach na nie. Tym bardziej, że w ciąży przytyła całe 23kg i w pewnym momencie miała już trudności z poruszaniem się. Także Krzysztof zafundował jej powtórkę z rozrywki. Kameralny ślub, obiad, trochę muzyki i do domu. Zazdrościła wszystkim kobietom, które miały śluby jak z bajki Disneya. Dwukrotnie zamężna, już niedługo dwukrotna rozwódka, a nie miała wesela jak trzeba. A teraz jeszcze została zaproszona na „bajkowy ślub Joanny i Piotra”. Co jak co, ale zatytułowanie zaproszenia „bajkowy ślub…”, było jej zdaniem lekką, przesadą. No dobra, uważała, że to czysta wiocha. Czy zamierzała tam iść? Oczywiście, że nie. Bo po co? Patrzeć, jak jej ukochany odchodzi już na zawsze? Owszem, popełniła wiele błędów w swoim życiu. Niektóre były wręcz karygodne. Ale nie uważała, żeby zasłużyła od niebios, aż na taką karę. Bolało. Bardzo. Rzuciła zaproszeniem na stół i wstała z sofy. Dochodziła 23. Dzieciaki już dawno spały. Ona nie mogła. Zakręciła się po salonie aż w końcu usiadła na parapecie. Może czas się pogodzić z myślą o samotności? Może powinna znaleźć sobie jakie hobby? Wtedy nie czuła by się aż taka… No właśnie. Jaka? Skrzywdzona? Porzucona? Samotna? Przecież nikt jej nie skrzywdził. Nikt nie porzucił. Przecież miała dzieci i nie była sama. Czemu to wszystko było takie skomplikowane?
-Mamo… Miałem zły sen…-  Ksendek pociągnął ją za nogawkę. Spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem.
-Słucham?- zapytała po chwili.
-Miałem zły sen… Mogę z tobą spać?- złapał ją za rękę i pociągnął w stronę jej sypialni. Poszła za nim bez wahania. Położyła się koło synka i nawet nie wiedziała kiedy zasnęła…

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Minął dokładnie miesiąc odkąd Hana wróciła do domu. Dwa tygodnie, od jej powrotu do pracy. Było trochę ciężko pogodzić obowiązki matki z obowiązkami lekarza. Zapisała dzieciaki do żłobka, jednak nie chciała, żeby spędzały tam całe dnie. Czasem podrzucała je Przemkowi, czasem Lenie… Miała wielu przyjaciół gotowych przyjść jej z pomocą. Chętni do pomocy byli też Piotr i Krzysztof, jednak Hana wolała trzymać się od nich z daleka. Tego dnia wstała rano jak zwykle, żeby wyrobić się ze wszystkim. Była sobota. Ta sobota. Dzień ślubu Piotra. Radwan  nie zamierzała tam iść. Ani wjeść tam swoich dzieci. Nie chciała się tak po prostu przyznać do porażki. Poszła zobaczyć, czy jej dzieci jeszcze śpią, i czy czasem się nie rozkopały. Potem zaczęła robić naleśniki. Wiedziała, że Ksendek je uwielbia… Około 9 wszystko już było gotowe, więc poszła obudzić maluchy. O dziwo nie sprawiło jej to większych problemów. W sumie nie planowała nic wielkiego na ten dzień, więc po śniadaniu ubrała dzieciaki i włączyła im bajkę. Sama usiadła przy stole i zaczęła uzupełniać jakieś zaległe papiery. W sumie, to powinna się zająć organizowaniem przyjęcia dla Itki. Tak, jej malutka córeczka, już wkrótce miała obchodzić swoje pierwsze urodziny. Kobieta z niedowierzaniem na nią spojrzała. Przecież niedawno przywieźli ją z Krzysztofem do domu. A teraz siedziała koło Ksendka i myślała co złego jeszcze może zrobić. Radwan uśmiechnęła się z niedowierzaniem. Wstała od stołu i usiadła między swoje dzieciaki. Ucałowała oboje w czoła.
-Maaaamoooo…- zaczął jej synek.
-No?- spojrzała na niego, przeczesując ręką jego loczki.
-A jak tata będzie miał dzieci z ciocią Asią, to już nie będzie chciał nas?- mały przycisnął brodę do szyi i spuścił usta w podkówkę.
-Ale Kochanie… O czym ty mówisz? Przecież tata zawsze będzie was kochał. Kto Ci naopowiadał takich głupot?
-Tak sam…- rzucił i wtulił się w nią.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Trzynasta… To jeszcze godzina. Czy cieszył się że się żeni? Znowu… Może trochę… Na pewno nie tak jak wtedy, gdy brał ślub z Haną. Ale nie mógł się już wycofać. Wszystko było gotowe. Sala, zespół, kucharki, goście. Asia wyglądała naprawdę pięknie. Miała długą, dopasowaną suknię w kolorze ecru. Była uśmiechnięta od samego rana. W przeciwieństwie do niego…

~*~*~*~*~*~*~*~*~
Dzień minął jej w sumie szybko. Była 22, a więc pewnie już po wszystkim. Dzieciaki już od dwóch godzin spały. A ona? Ona świętowała swój „sukces”. W ruch szła już druga butelka czerwonego wina. Była już przyzwoicie wstawiona. Nalała sobie kolejny kieliszek
-Twoje zdrowie, Piotr. Obyś z nią był szczęśliwszy- powiedziała, po czym ciurkiem wypiła alkohol. Położyła nogi za stole i znowu napełniła swój kieliszek. Cudowny dzień… Naprawdę, świetny… Może jakby poszła, na to cholerne wesele, to teraz nie musiałaby pić sama… Ale nie chciała patrzeć, na tą fałszywą… na Aśkę. Było jej tu dobrze. Samej. Dokończyła butelkę i wzięła z barku następną. Otworzyła ją i napełniła kieliszek. Usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała na zegar i skrzywiła się.
-Czego oni chcą o tej porze…- rzuciła i powlokła się do drzwi, mało się nie wywalając. Otworzyła je i spojrzała na swojego gościa.- A ty co? Nie bawisz się na „bajkowym ślubie”? –powiedziała z nutą kpiny.
-Piłaś?- położył jej rękę na ramieniu. Zrzuciła ją.
-Co chcesz?
-Hana… Ja nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem się z nią ożenić…- podszedł bliżej i objął ją w talii.
-I co? Przyszedłeś się pocieszyć? Przykro mi, ale trafiłeś pod zły ad…- nie dokończyła mówić, ponieważ zamknął jej usta pocałunkiem. Zamknął drzwi i przyparł ją do ściany na początku trochę się opierała, jednak kiedy poczuła jego dłoń pod swoją koszulką od piżamy, przestała się stawiać. Odwzajemniła pocałunek. Czuł od niej alkohol, jednak nie przeszkadzało mu to. Była teraz jego, i tylko to się liczyło. Podskoczyła, by mógł wziąć ją na ręce. Zaniósł ją prosto do sypialni. Wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Całą drogę trwali w namiętnym pocałunku. Położył ją na łóżku. Oderwała się od niego. Dopiero teraz zobaczyła, że wciąż miał na sobie elegancki garnitur z krawatem. Natychmiast go poluzowała i zsunęła z jego ramion marynarkę. Całował ją po szyj. Tęsknił za jej smakiem, zapachem. Ukląkł przy niej i zaczął rozpinać swoją koszulę.  Ściągnął ją razem z krawatem. Uniosła ręce, by mógł ściągnąć jej koszulkę. Nigdy do spania nie zakładała bielizny. Strasznie go to podniecało. Pocałował ją w rowek między piesiami, a ona westchnęła. Wiedział że to uwielbia. Przejechał dłonią w tym miejscu i jeszcze raz złożył tam pocałunek. Zagryzła dolną wargę. Założył jej włosy za ucho. Odepchnęła go lekko siadając. Złapała go za pasek. Ręce trochę jej się trzęsły, ale w końcu poradziła sobie. Pociągnęła go i rzuciła gdzieś na podłogę. Usiadł na brzegu łóżka i zdjął swoje buty i skarpetki. Potem wstał. Wyjął z kieszeni portfel i położył go na szafce nocnej. Zdjął spodnie i bokserki. Radwan „tylko zerknęła” i zachichotała. Oboje wiedzieli, że to wpływ alkoholu. Ponownie się położył. Tym razem obok niej.
-Nogi do góry…- rzucił i zdjął jej szorty. Wturlał się na nią i zaczął całować jej ciało. Usta, policzki, szyję, ramiona, piersi, brzuch… potem wrócił do jej twarzy. Złożył krótkie pocałunki na kącikach jej ust, a potem sięgnął po portfel. Wyjął z niego gumkę. Niedługo potem poczuła go w sobie. Jęknęła.-Ciii- przyłożył jej palec do ust.- Obudzisz łobuzy- uśmiechnął się lekko i zaczął poruszać biodrami. Nie potrzebowała wiele… On zresztą też. Tak bardzo za sobą tęsknili. Położył się obok niej i pocałował w szyję.

~*~*~*~*~*~*~*~*~
Otworzyła oczy. Tak strasznie bolała ją głowa. Spojrzała na zegarek. 8. No tak… czas wstawać i robić dzieciom śniadanie. Odrzuciła kołdrę na bok.
-Hej… nie przywitasz się?- poczuła na swoim ciele czyjeś ręce. Doskonale wiedziała czyje. Jedna masowała ją w talii, a druga przesuwała się niebezpiecznie od jej brzucha w górę. Odwróciła głowę.
-Co tu robisz, Piotr?- rzuciła zrzucając obie jego dłonie.-O Boże… Czy my??
-Tak, kochaliśmy, się…
-Ale przecież wczoraj był twój ślub, i ja… o Boze…
-Hej… Spokojnie. Nie było żadnego ślubu…
-Jak to?? Czemu??
-Bo nie kocham Aśki… Tylko Ciebie, Hana…








Z małą obsuwą, ale jest :D




W razie pytań zapraszam was na:
Maila: al0998@wp.pl
GG: 52803613
Aska: http://ask.fm/CobraAleks
  FB: https://pl-pl.facebook.com/pages/Hapi-forever/811541645528597
 

 
Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie!



Pozdrawiam,
Alex