Wstałam gdy dotarł do
mnie dźwięk budzika. Podniosłam lekko powieki i spojrzałam na zegarek. 10.38.
byłam pewna, że ustawiłam budzik najpóźniej na 9. Pewnie znowu Krzysztof mi go
przestawił. Był taki kochany… Przetarłam oczy i przeciągnęłam się. Wstałam z
łóżka i narzuciłam szlafrok na ramiona. Ruszyłam do salonu. Na kanapie siedział
mój synek i malował kredkami.
-Hej Kseduś, wyspałeś
się?- usiadłam obok niego i pocałowałam go w te kochane brązowe loczki.
Spojrzał na mnie i pokiwał lekko głową. Uśmiechnęłam się do niego wciągając go
do siebie na kolana. Po chwili poczułam jak ktoś odgarnia moje włosy. Potem
delikatny pocałunek na mojej szyi. Uśmiechnęłam się. Uwielbiam, jak ten mój
romantyk sprawia mi takie powitania. Położył dłonie na moich ramionach i zaczął
mnie delikatnie masować. Odwróciłam się do niego twarzą i namiętnie go
pocałowała.
-Bleee…- skrzywił się
Ksendek na moich kolanach. Faktycznie na moment o nim zapomniałam. Oderwaliśmy się od siebie. Krzysztof się
zaśmiał i wziął go na ręce.
-Itka śpi… a ty masz
jajecznice na patelni.- założył mi za ucho kosmyk włosów.- A my, z tym
dżentelmenem idziemy na kasze- spojrzał na Ksedka i połaskotał go po brzuchu.
-Jesteś kochany…-
uśmiechnęłam się do niego. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni, co raz
oglądając się na moich chłopców. Śniadanie było przepyszne, zresztą jak zawsze
w wykonaniu Krzysia. Jak tylko skończyłam jeść usłyszałam płacz mojej córeczki.
Nie wstawiając nawet talerza do zlewu ruszyłam za jej płaczem. Weszłam do jej pokoju. Podeszłam do kołyski i
ją wyjęłam. Lekko ją kołysałam nucąc cicho kołysankę. Jednak to jej nie
uspokajało. Usiadłam na fotelu i wyjęłam z podgrzewacza butelkę, którą
wcześniej przygotował Krzysztof. Cudownie jest mieć tak przewidującego faceta.
Sprawdziłam temperaturę mleka. Była idealna. Moja księżniczka od razu się
uspokoiła. Niedługo potem zasnęła. Położyłam ją powrotem. Postanowiłam, że
teraz wezmę prysznic. Bardzo dłuuuugi prysznic. Ruszyłam niespiesznym krokiem. Przechodząc
przez salon zobaczyłam ten okropny bałagan, który najprawdopodobniej powstał podczas
zabawy Krzysztofa z Ksendkiem. Chciałam już go sprzątnąć, ale stwierdziłam, że
najpierw prysznic. Doszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny.
Puściłam wodę. Było mi cholernie dobrze. Zwłaszcza, gdy poczułam na sobie
męskie dłonie. Pierwsze co mi przyszło na myśl, to Piotruś. Przechodziły mnie
dreszcze, gdy jego chłodne dłonie jeździły po moim ciele… wzdychałam cicho, gdy
dłonie zbliżały się do moich piersi, lub dotykały ud. Jednak po chwili
uświadomiłam sobie, że Piotra tu nie ma… Tylko Krzysztof… To nie tak, że nie
kocham męża. Kocham go i to bardzo… Jednak nigdy nie był on w stanie zapewnić
tak cudownych miłosnych uniesień jak Piotr. Odwróciłam się do niego twarzą.
-Co z młodym?-
uśmiechnęłam się zarzucając ręce na jego szyje.
-Przedpołudniowa
drzemka- szepnął mi na ucho przygryzając je lekko.
-Jesteś moim aniołkiem…
wiesz?- pocałowałam go w policzek. Zaraz potem przekręcił głowę przez co nasze
usta się spotkały. Całował mnie bardzo delikatnie, jakby bał się, że jak da się
ponieść namiętności, to zrobi mi krzywdę. Zawsze mnie tak całował. Często
bywało to nudne i monotonne, jednak starałam się nie dać po sobie znać. Oderwał
się ode mnie kiedy zabrakło mu powietrza.
-Idź zobacz, czy Itka
jeszcze śpi, bo wydawało mi się, że płacze…- powiedziałam głaszcząc go po
policzku.
-Ale Hana…- zaczął,
patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
-Idź, idź- cmoknęłam go
w usta. Zrezygnowany wyszedł z pod prysznica. Dokończyłam kąpiel sama. Po około
pięciu minutach zakręciłam wodę. Złapałam za ręcznik i owinęłam się nim.
Wyszłam z kabiny. Usiadłam na sedesie i zaczęłam suszyć włosy. Starałam się
oczyścić swój umysł. Przejechałam włosy dłonią. Były jeszcze trochę wilgotne,
jednak stwierdziłam, że doschnął same. Rozejrzałam się po łazience. No tak…
zapomniałam wziąć ubrań. Wyszłam z pomieszczenia owinięta w niezbyt długi
ręcznik, który więcej odsłaniał niż zakrywał. Skierowałam się prosto do
sypialni, jednak na moje nieszczęście była ona na drugim końcu mieszkania. Gdy
weszłam do salonu, mając nadzieje, że szybko przez niego przebiegnę nie
narażając moich dzieci na oglądanie ich półnagiej matki, zobaczyłam Piotra
opartego o komodę. Z wrażenia aż się poślizgnęłam, na szczęście Gawryło złapał
mnie w porę, bo inaczej nie wiadomo, co by zobaczył. Niemal natychmiast
wypuścił mnie z objęć, gdy usłyszał jak Krzysztof siedzący na kanapie
odchrząknął.
-Przepraszam- rzuciłam
mijając go i jeszcze szybciej ruszając do mojej sypialni. Niestety nie ominęło
mnie karcące spojrzenie Krzysztofa. Jak nic nie odezwie się do mnie do końca
dnia. Gdy dotarłam do pokoju szczelnie zamknęłam drzwi. Zrzuciłam z siebie
ręcznik i wzięłam głęboki oddech. Podeszłam do szafy i wyjęłam ubranie, które
stosunkowo szybko na siebie wrzuciłam. Nie chciałam ryzykować ponownej
konfrontacji z Piotrem. Tym razem nago. Zaczęłam rozmyślać co Piotr może robić
w moim domu w niedziele o 11.30. o
matko! Zapomniałam, że obiecałam Ksendkowi, że we trójke pójdziemy do ZOO.
Dziś! O_O. spojrzałam na siebie. Chyba było ok. Miałam ciemnogranatowe dżinsy i
białą bokserkę. Tak, było dobrze… Podeszłam do dużego lustra nad komodą i
zrobiłam makijaż. Chyba byłam już gotowa, żeby wyjść i pokazać się światu.
Ruszyłam do salonu. Miałam nadzieję, że Krzysztof z Piotrem jeszcze się nie
pozabijali. Na szczęście, nawet się do siebie nie odzywali. Byli w takich
samych pozycjach, jak wychodziłam z łazienki. Kiedy stanęłam w progu oboje na
mnie spojrzeli.
-Skoro już mamy okazje,
to cześć- uśmiechnął się Gawryło.
-Cześć- powiedziałam
bez większego entuzjazmu. W głębi serca, cieszyłam się, że tu jest, ale nie
mogłam okazać tego przy Krzysztofie.
-Mieliśmy iść razem z
Ksendkiem do ZOO… chyba zapomniałaś…
-Nie, nie… usiądź..
zrobię ci herbatę, bo młody śpi…- wskazałam na kanapę, jednak po chwili
zorientowałam się, jaką gafę popełniłam, każąc usiąść Piotrowi koło mojego
męża. Gawryło jednak ruszył z uśmiechem w tamtym kierunku. Widziałam, że w
Krzyśku się gotuje, jednak co ja teraz mogłam zrobić? Jedynym rozwiązaniem
które mi przyszło do głowy, było ewakuowanie się. Tak! Kuchnia… Mimo iż obaj
mężczyźni patrzyli na mnie wyczekująco, ja zamiast przysiąść się do nich
odwróciłam się i po prostu wyszłam… wstawiłam wodę w czajniku i zrobiłam
herbatę. Miałam nadzieję, że powietrze w salonie się trochę rozrzedziło, jednak
okazało się, że nic z tego. Panowie dalej siedzieli bez słowa. Ciężkie jest to
moje życie. Postawiłam przed nimi kubki.
-Obudzę Ksendka.-
rzuciłam i znowu zostawiłam ich samych. Kochałam ich. Obu. I chciałam mieć ich
obu. Ale nie na raz… weszłam do pokoju mojego synka. Położyłam się koło niego,
na jego łóżeczku. Zaczęłam go głaskać po główce. Miał mokre od potu włosy, a
jego policzki były rumiane. To akurat była nasza wspólna cecha… zawsze podczas
spania niemiłosiernie się grzaliśmy. Pocałowałam go w czubek głowy i zaczęłam szeptać
mu do ucha, że pora wstawać. Po paru minutach otworzył swoje brązowe oczka i
spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem. Prawdę powiedziawszy, jak na dziecko w jego
wieku to bardzo mało mówił. Uśmiechnął się lekko do mnie, i przytulił się do
moich piersi. Ponownie zamknął oczy. – Hejj synek… nie śpimy już… tata
przyszedł- to natychmiast podziałało.
-Dzie?- podniósł głowę
rozglądając się po pokoju. Zaśmiałam się, gdy mój zdezorientowany chłopczyk
wodził oczami po całym pomieszczeniu.
-Jest w salonie…-
ponownie pogłaskałam, tą jego kochaną główkę. Wstałam z łóżka i podeszłam do
szafki, żeby wyjąć mu jakieś wyjściowe spodnie i koszulkę. Normalnie, byłby już
u ojca na kolanach, jednak tym razem jeszcze chyba do końca się nie rozbudził, i
nie załapał o co mi chodzi. Tak więc ubrałam go, i wzięłam na ręce. Gdy tylko
zobaczył Piotra, niemal wyskoczył z moich objęć i pobiegł do niego. Gawryło
wyciągnął do niego ramiona i złapał malca podnosząc go do góry.
-Hej przystojniaku!-
pocałował Ksendka w czoło. Gdy mój synek zrobił mu to samo zaczęłam się śmiać
jak głupia. Krzysztof i Piotr z resztą też. To dziwne, że bawiło ich to samo,
ale cieszyłam się z tego. – jesteście gotowi?- zapytał Piotr patrząc na mnie,
gdy już trochę się uspokoił. Kiwnęłam głową cały czas szeroko się uśmiechając. Chłopcy
wstali z kanapy. Wzięłam torebkę z komody i podeszłam do Krzysztofa. Pocałowałam
go w policzek. Piotr spojrzał na Krzysztofa dziwnym wzrokiem. Był zazdrosny? Zarumieniłam
się na tą myśl. Odsunęłam się od męża.
-Jak mała się obudzi…
-Mam ją nakarmić i
przewinąć, przecież wiem- dokończył za mnie. Założył mi włosy za ucho. Cmoknęłam
go jeszcze raz i odsunęłam się. Wzięłam na ręce Ksendka i wyszliśmy z domu.
Jak się podoba?
Mega chce jeszcze natychmiast!
OdpowiedzUsuńNext!!! Szybkooo plooose <3
OdpowiedzUsuńTakiej sytuacji jak w salonie to się nie spodziewałam. Rozdział super i jak najszybciej proszę nexta.
OdpowiedzUsuńTolaa
Next next next !!!
OdpowiedzUsuńsuper sie zapowiada poczatek taki inny ale myśle ze bedzie fajne opoi czekam na kolejna część
OdpowiedzUsuńsuper czekam na kolejna część
OdpowiedzUsuńZapowiada się super! I mimo tego że się troszkę przestraszyłam prologu w którym aż kłuje w oczy nazwa Hana Radwan to opowiadanie jest świetne :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następną część