Piotr i Hana

Piotr i Hana

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 25



Hej :) Sorka, że dopiero teraz dodaję, ale jak wiadomo zbliża się rok szkolny, a w moim kochanym liceum już w wakacje zaczęli nas gonić do roboty :P Poza tym nie bardzo mam czas, żeby cokolwiek pisać... Zastanawiam się, czy na najbliższy miesiąc, albo nawet dwa nie zawiesić bloga... Ale to teraz nie ważne. Zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z takiego obrotu spraw ;)


Całowali się dłuższą chwilę. Kiedy zabrakło im tchu niechętnie się od siebie oderwali. Spojrzała mu w oczy. Nie wiedziała co ma mówić.  Za to on doskonale wiedział, co jej powiedzieć. Oparł swoje czoło o jej. Jego ręce objęły ją w biodrach, przyciągając ją jeszcze bliżej.
-Kocham cię, Hana…- szepnął.
-Obiecaj mi, że więcej nic i nikt między nami nie stanie.- rzuciła błagalnym tonem.
-Obiecam, jeśli dasz mi jeszcze jedną szansę.- pokiwała głową i lekko się uśmiechnęła. Podniósł ją i zaczął nią obracać wokół siebie. Zaskoczona pisnęła głośno. Gdy ją postawił ponownie go pocałowała. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Nie opierała się. oboje bardzo długo na to czekali.

Wieczorem zdecydował się jechać odwiedzić Tosię. Została sama. Uśmiechała się na samą myśl dzisiejszego dnia. Była taka szczęśliwa, że odzyskała Piotra. Usiadła z kubkiem herbaty na kanapie. Spojrzała na zegarek. Dochodziła 20. Włączyła TV i upiła łyk herbaty. Skakała po kanałach w poszukiwaniu czegoś interesującego. Jak zwykle nic. Nacisnęła czerwony guzik na pilocie. Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Po chwili otworzyła je i pokręciła głową. Zachowywała się jak zakochana nastolatka. Stwierdziła, że bardzo dobrze zrobiłaby jej kąpiel. Odstawiła kubek na ławę i skierowała się do łazienki.

Wszedł do jej mieszkania. Jak zwykle nie zamknęła drzwi. Zrobił to za nią. Wszędzie było ciemno. Skierował się najpierw do salonu, potem do kuchni. Na końcu do łazienki. Nigdzie jej nie znalazł. Postanowił sprawdzić w sypialni. Wszedł tam po cichu. Kobieta spała. Zaśmiał się pod nosem. Spojrzał na bukiet który trzymał w rękach. Położył go u stóp łóżka i poszedł do kuchni po wazon. Nalał tam trochę wody i wrócił. Włożył bukiet. Całość postawił na szafce nocnej po stronie gdzie zawsze spała. Nachylił się nad nią i pocałował ją w czubek głowy. Niechętnie otworzyła oczy. Spojrzała na niego zaspanym wzrokiem, jednak z uśmiechem na twarzy.
-Która godzina?- zapytała ziewając.
-Śpij dalej, kochanie. Jadę już do siebie- przeczesał jej włosy ręką.
-Połóż się do mnie- powiedziała przesuwając się. patrzyła na niego wyczekująco. Pochylił się i zdjął buty. Położył się koło niej.- W szafie masz jakieś bokserki i koszulkę. – odwróciła się do niego plecami i zamknęła oczy. Objął ją od tyłu.- Nie idziesz się kąpać?
-Zaraz pójdę. Śpij sobie.- wtuliła się w niego.  Nie musiał długo czekać, żeby kobieta znowu zasnęła. Zrobił tak jak mu mówiła. Wyciągnął z szafy jakieś swoje stare ciuchy, których widocznie zapomniał zabrać. Skierował się do łazienki. Kiedy wrócił, ona dalej spała. Wsunął się pod kołdrę po „swojej” stronie łóżka i mocno ją przytulił. Niedługo potem odpłynął.

Gdy się obudziła była sama. Skrzywiła się na myśl, że ich powrót do siebie to znowu fikcja jej umysłu. Usiadła na brzegu łóżka. Natychmiast rzucił jej się w oczy piękny bukiet na jej szafce nocnej. Jej twarz od razu rozpromieniała. Wstała z łóżka i zaczęła go szukać. Kiedy przechodziła koło łazienki usłyszała szum wody. Czyli to jednak nie sen! Piotr tam był. Z szerokim uśmiechem na ustach skierowała się do kuchni. Wstawiła czajnik z wodą i otworzyła lodówkę. Wyjęła parę rzeczy. Zaczęła robić kanapki. Gdy zagotowała się woda zrobiła im kawę. Niedługo potem usłyszała trzask drzwi. Odwróciła się i zobaczyła Gawryłę wchodzącego do kuchni. Podeszła do niego i złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
-Zrobiłam ci śniadanie- uśmiechnęła się do niego kiedy się od siebie oderwali.
-A myślałem, że to mi uda się zrobić ci niespodziankę.- przytulił ją do siebie.
-Trzeba było tyle nie siedzieć w łazience.- zaśmiała się.- chodź, bo kawa wystygnie.- usiedli do stołu. Gawryło sięgnął po kanapkę cały czas się do niej uśmiechając. Gdy ugryzł bułkę zadzwonił dzwonek do drzwi.



Trochę krótkie...
Podoba się?

Komentujcie...
30kom= next ;)


Pozdrawiam
Aleks

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 24


Tak jak obiecałam, następny rozdział :) Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytania ;)


Delikatnie ją pocałował. odwzajemniła jego pieszczotę, jednak po chwili się od niego odsunęła. Uśmiechnął się do niej i pogładził ją po policzku. Jej twarz nic nie pokazywała. Wstała z sofy.
-Hana?
-To nie powinno się wydarzyć… Przepraszam. Muszę iść.- rzuciła i skierowała się do wyjścia. Siedział oszołomiony. Stwierdził, że nie ma sensu za nią iść. Przebrał się w swoje ciuchy. Zabrał wszystko i wyszedł ze szpitala. Zastanawiał się gdzie ma jechać. Postanowił wybrać się do jakiegoś baru.

Po godzinie był już nieźle wstawiony. Znudziło mu się picie samemu. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer do Sambora. Odebrał po paru sygnałach.
-Halo?
-Cześć, Mi-Michał… Tu Pioootr.
-Piotr? Ty jesteś pijany?
-Chciałbyś moooooże wypić ze mną?- mówił jąkając się.
-Gdzie ty jesteś?!
-W baarze „Jaan”- powiedział. Michał od razu się rozłączył. Miał już jechać po kolegę kiedy zatrzymała go pielęgniarka, mówiąc, że jest pilnie potrzebny na bloku. Już miał dzwonić do Przemka kiedy zobaczył Hanę kierującą się do szpitalnego wyjścia.
-Hana!- krzyknął za nią. Natychmiast się odwróciła.- Hana ja potrzebuję twojej pomocy.- podbiegł do niej błagalnie na nią patrząc.
-Tak?- zapytała zdziwiona.
-Dzwonił do mnie kompletnie pijany Piotr… Mogłabyś go zabrać? Jest w barze „Jan”. Wiesz gdzie to?
-Tak. Jasne. Już jadę.
-Dziękuję. Odwdzięczę się.- odwrócił się na pięcie i szybko ruszył w stronę bloku operacyjnego. Kobieta wyszła ze szpitala i ruszyła w stronę samochodu. Wsiadła do niego i pojechała po Piotra. Gdy weszła do baru od razu odrzucił ją zapach dymu papierosowego. Rozejrzała się chwilę. Dostrzegła Piotra. Ledwo trzymał się na stołku przy barze. Podeszła do niego. Położyła dłoń na jego ramieniu.
-Piotr… chodź. Już ci starczy- powiedziała kiedy na nią spojrzał.
-O… moja księżniczka przyszła- zaśmiał się.
-Piotr. Wstawaj. Jedziemy do domu.- podała mu rękę.
-Ja nie chcę do domu. Tu mi dobrze.
-Chodź… w domu będzie lepiej. – złapała go za dłoń. Wstał niezgrabnie ze stołka. Kobieta uregulowała jego rachunek . Trzymała go gdy szli do samochodu. Parę razy mało nie przewrócili się oboje. W końcu doprowadziła go do auta. Otworzyła drzwi i posadziła go na siedzeniu pasażera. Chwilę siłowała się z zapięciem mu pasów. Kiedy już się jej to udało zamknęła drzwi. I wsiadła od swojej strony. Nie musiała długo czekać by Gawryło zasną. Odpaliła samochód i ruszyła w stronę swojego mieszkania. Droga powrotna zajęła koło półgodziny. Zaparkowała pod blokiem. Zgasiła silnik i odpięła pas. Położyła dłoń na ramieniu Piotra. Delikatnie nim potrząsnęła.
-Piotr… Wstawaj. Jesteśmy na miejscu.- zaspany otworzył oczy.
-So się dzieje?
-Chodź na górę. Tam będziesz dalej spać.- pomogła mu wysiąść, a potem z wielkim trudem zaprowadziła go do swojego mieszkania. Gdy w końcu tam dotarli posadziła go na kanapie. Zdjęła jego kurtkę. Po kilkunastu minutach Piotr ponownie odpłynął…

Rano obudził się z potwornym bólem głowy. Wziął głęboki oddech. Po chwili poczuł dłoń na swoim ramieniu i swoje imię. Otworzył oczy. Siedziała nad nim Hana. Zamrugał parę razy, jakby nie wierzył, że to się dzieje naprawdę. Kobieta podała mu szklankę z wodą i małą tabletkę.
-Co to?- zapytał podejrzliwie.
-Spokojnie. Nie mam zamiaru cię otruć… To aspiryna.- dodała widząc w jego oczach wahanie. Po chwili połknął i popił wodą. Rozejrzał się. był w jej sypialni. Na jej łóżku.
-Co tu robię?
-Spadłeś z kanapy więc wzięłam cię do łóżka.
-A co robiłem na kanapie?
-Spałeś.- zaśmiała się.
-Nie o to pytam.- pokręcił głową.
-Sambor prosił mnie, żebym cię zabrała z baru. Byłeś kompletnie pijany.
-Przepraszam… Która godzina?- kobieta spojrzała na zegarek za swoim ręku.
-Dochodzi 13…
-Jak to 13?! Przecież ja mam dyżur!
-Spokojnie. Wszystko załatwione. A teraz chodź. Zrobiłam ci śniadanie…- wstał z łóżka i poszedł za nią do kuchni. Tam na stole czekała na niego parująca jeszcze jajecznica. Usiedli do jedzenia. Jedli w milczeniu. Gdy ich talerze były już puste Hana podniosła się, żeby sprzątnąć. Piotr także wstał. Wziął z jej rąk talerze i postawił je powrotem na stole. Ujął jej twarz w dłonie. Nie czekała zbyt długo, żeby zareagować. Zarzuciła mu ręce na szyję i namiętnie go pocałowała.





Czytajcie, komentujcie udostępniajcie....


Pozdrawiam
Aleks 

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 23


Dziękuję, za wszystkie komentarze.... Były bardzo motywujące ;) I za wejścia... Zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że wam się spodoba :D

Pod blokiem operacyjnym siedziała Magda. Była cała zapłakana. Usiadł obok niej. Podniosła na niego oczy. Wyciągnął w jej stronę ramiona. Wtuliła się w niego. Czuł się tak jak wtedy, gdy kilka miesięcy temu trzymał w swoich ramionach płaczącą Hanę. Po paru minutach Soszyńska odsunęła się od niego.
-To twoja wina.- powiedziała przez zęby.- Przez ciebie ona teraz walczy o życie.
-Magda… Ja nie wiem jak to mogło się stać. Naprawdę.
-Daj sobie spokój. Nie tłumacz się bo i tak mnie to nie obchodzi.-  wbiła wzrok w podłogę. Siedzieli w milczeniu. Piotr strasznie się bał. Bał się, że straci kolejne dziecko. W zamyśleniu nawet nie zauważył kiedy wyszła do nich pielęgniarka. Magda od razu podniosła się z krzesełka. Gawryło ocknął się dopiero gdy walnęła go w ramię. Spojrzał na nią zdziwiony i widzą pielęgniarkę natychmiast wstał.
-Pani Magdo… Niestety nie możemy podać córce pani krwi. Tosia ma grupę krwi A, a pani AB. Niech pani  wezwie ojca dziecka…
-Ja jestem ojcem- wtrącił Piotr.
-To niech pan idzie do laboratorium. Tam zbadają pańską grupę krwi, i jeśli wszystko będzie w porządku, to odda pan krew, doktorze.- Gawryło nie czekając ani chwili dłużej pobiegł w stronę laboratorium. Oddał próbkę krwi i wrócił do Magdy. Po piętnastu minutach przyszła do niego laborantka.
-Doktorze Gawryło…- zaczęła. Widać było po jej twarzy, że jest zmieszana. Spojrzała dziwnie na Magdę.
-Słucham.
-Przykro mi, ale… Tosia nie może być pańską córką.-  powiedziała wpatrując się w swoje buty. Piotr spojrzał zdziwiony na Magdę. Potem znowu na Kingę.
-Jak to nie może być moją córką?!
- Pani Magda ma grupę krwi AB. Pan ma dominujące B. Więc państwa dziecko musiało by mieć grupę krwi AB, albo B. A Tosia ma A. Przykro mi…- powiedziała a następnie spojrzała na Soszyńską.- Musi pani wezwać prawdziwego ojca. Lub znaleźć kogoś z grupą krwi A.- rzuciła i odeszła.  Piotr spojrzał z wyrzutem na Magdę. Ta tylko usiadła. Nic nie mówiła. Nie wiedziała co.
-Okłamałaś mnie.- powiedział z żalem. Kobieta dalej nic nie mówiła. Piotr zaczął myśleć. Kto może pomóc jego córce. Kiedy zobaczył Hanę idącą korytarzem od razu rzucił się w jej kierunku. – Hana! Zaczekaj.- krzyczał za nią. Odwróciła się zdziwiona. Poczekała, aż do niej dojdzie. Gdy staną przed nią zaczął mówi.- Hana… Ja potrzebuję twojej pomocy…
-Co się stało, Piotr?
-Tosia ma operację. I potrzebuje krwi… Masz taka grupę jak ona… Ja wiem, że nie powinienem o to prosić, ale proszę. Magda nie może jej oddać, ja też… Proszę…- spojrzał na nią błagalnie.
-Zanieś to Radwanowi. A ja pójdę oddać krew- powiedziała podając mu stos papierów.
-Dziękuję, jesteś aniołem…- krzyknął kiedy już prawie ginęła z jego pola widzenia.

Tosia była już na Sali pooperacyjnej. Magda była przy niej. Jednak Piotr nie mógł tam iść. Nie potrafił. Siedział sam w lekarskim. Twarz chował w dłoniach. Uniósł ja gdy usłyszał kroki. Hana usiadła koło niego.
-Słyszałam, co się stało… Przykro mi…- powiedziała kładąc głowę na jego ramieniu. Chciała mu w ten sposób dodać otuchy. Obią ją lekko.
-Przepraszam Cię, Hana…- szepnął.
-Za co?- popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
-Że pozwoliłem ci odejść. Magda przez tyle czasu wrabiała mnie w cudze dziecko. Byłem z ni, mimo iż wciąż kocham ciebie… Przepraszam…- powiedział. Byli tak blisko, że niemal stykali się nosami. Hana zamknęła oczy… 



Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie....

 Zapraszam na ASK'a (link jest obok) i na mojego drugiego bloga gitarabyaleks.blogspot.com

Pozdrawiam 
Aleks

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 22



 Jakoś nie jestem zadowolona z tej części... Ale cóż...



Otworzyła z trudem oczy. Od razu spostrzegła, ze jest w szpitalu. Koło jej łóżka siedział Piotr. Trzymał jej dłoń przy ustach. Miał zamknięte oczy. Wiedziała jednak, że nie śpi. Słyszała jego cichy szloch. Wolną dłoń położyła na brzuchu. Był prawie płaski. Z jej ust wydobył się szloch, którego nawet ona się nie spodziewała. Piotr podniósł na nią wzrok. Miał załzawione oczy.

-Piotr… powiedz, że to nie prawda- szepnęła głosem przepełnionym goryczą.

-Kochanie… Tak mi przykro…- powiedział, a po jego policzku spłynęła kolejna łza.

-Powiedz mi, że moje dziecko żyje!- powiedziała najgłośniej jak tylko dała radę.

-Darek z Radwanem robili wszystko co mogli, ale nie udało się. Ona nie żyje- mówił coraz wyższym głosem. Nie hamował łez. Przytulił jej dłoń do swojego policzka. Natychmiast ją zabrała.

-Idź stąd. Chcę zostać sama.

-Hana… Nie zostawię cię teraz.

-Nie potrzebuję twojej litości- powiedziała patrząc mu w oczy. Widział w nich ból, żal, a przede wszystkim łzy.

-To nie jest litość. To tez było moje dziecko.- otarł dłonią jej mokry policzek, chociaż jego był tak samo załzawiony.- Przejdziemy przez to razem…- zanim zdążył powiedzieć coś więcej kobieta uniosła się na łokciach i wtuliła w jego tors. Przysunął bliżej krzesełko. Obią ją płakała mocząc łzami jego uniform. Nie przeszkadzało mu to. Głaskał ją po włosach w których schował swoją twarz. Słyszał jak zanosiła się płaczem. Czuł, że trzyma rękę na swoim brzuchu. Pocałował ją w czubek głowy i pochylił głowę by wytrzeć łzy w swoje ramie. Niedługo potem przyszła pielęgniarka i Hana dostała leki nasenne. Zasnęła w ramionach Piotra. Mimo iż Gawryło o tym wiedział nie odłożył jej na łóżko. Dalej trzymał ją w ramionach. On także potrzebował jej bliskości. Przychodzili znajomi, przyjaciele… Proponowali mu, że przy niej posiedzą. Żeby chociaż napił się kawy. On tylko przyciskał jej głowę mocniej do siebie i mówił, że chce być jak się obudzi.  W końcu Wójcik musiał go wyprowadzić na siłę. Po nim przyszedł do niej Przemek. Siedział tam około godziny, a potem musiał wracać do pracy. Potem Wiki, Lena, Radwan przyszedł ją odwiedzić. Tłumaczył się tym, że chciał sprawdzić jej stan, chociaż tak naprawdę chciał wiedzieć jak się trzyma. Potem wrócił Piotr. Siedział na brzegu jej łóżka, dopóki się nie obudziła. Przez resztę pobytu w szpitalu kobieta prawie nic nie mówiła. Gdy dostała wypis Piotr chciał jej pomóc. Jednak ona była uparta. Nie chciała jego pomocy.





Od utraty dziecka przez Hanę minęło 4 miesiące. Kobieta niemal od razu po wyjściu ze szpitala wróciła do pracy. Ich stosunki z Piotrem się nie poprawiły. Wręcz przeciwnie. Kobieta jeszcze bardziej go odpychała. Tego dnia Piotr miał wolne. Postanowił zabrać Tosie do Aquaparku. Z samego rana spakowali się do samochodu i ruszyli. Tosia upatrzyła basen na drugim końcu miasta. Po przeszło godzinie „jazdy” wyjechali z korku. Byli już prawie na miejscu, kiedy zadzwonił telefon chirurga. Sięgnął do kieszeni i go wyciągnął. Spojrzał na wyświetlacz. Usłyszał głośny huk. Potem była już tylko ciemność…





Obudził się i poraziło go jasne światło. Otworzył jedno oko.  Stała nad nim Wiki. Coś mówiła jednak nie słyszał co. Zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Dopiero wtedy ją usłyszał.

-Piotr… Nie zasypiaj. Słyszysz mnie? Nie zasypiaj…

-Jasne- szepnął.

-Jak się czujesz?

-Jakbym dostał młotkiem w łeb.

-No prawie tak było…

-Co się stało? Czemu tu jestem?- zapytał zdziwiony.

-Miałeś wypadek.

-Jaki wypadek?!

-Jechałeś z córką. Wjechał w was pijany kierowca.

-Jezu… Co z Tosią?!- podniósł się gwałtownie.

-Piotr, spokojnie. Połóż się.- przytrzymała go.

-Powiedz mi co z moją córką?!!

-Spokojnie. Zbadam cię do końca i pójdziesz do niej jak wszystko będzie dobrze.- zaczęła dotykać jego brzucha. Po 15 minutach przyszła pielęgniarka i podała chirurg wyniki badań krwi. – Wygląda na to, że wszystko z tobą ok.

-Powiesz mi w końcu gdzie jest moja córka?

-Tosia jest operowana- powiedziała patrząc mu w oczy. Natychmiast wstał i wybiegł z pomieszczenia.




Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie...
Już niedługo będzie cukier ;)


Pozdrawiam 
Aleks