Piotr i Hana

Piotr i Hana

niedziela, 16 listopada 2014



Wzięła napój dla chłopca i ruszyła do sypialni. Gdy tam zaszła ujrzała coś wzruszającego. Chłopiec spał w tulony w chrapiącego Piotra. Postawiła szklankę na szafce nocnej. Przykryła obu i zgasiła światło. Zegarek wskazywał  19. Postanowiła szybko wyskoczyć do sklepu, żeby kupić małemu jakieś ciuchy na jutro. Napisała Piotrowi kartkę, w razie jakby się obudził. I wyszła z mieszkania.



Wróciła po około dwóch godzinach. Wtargała 3 duże torby na górę. Weszła do mieszkania, panował tam półmrok, tak jak wtedy gdy wychodziła. Postawiła zakupy na szafce w korytarzu. Zdjęła kurtkę i buty. Ruszyła do sypialni. Weszła po cichu. Chłopcy dalej spali. Poprawiła im kołdrę i wyjęła z szafy koc i poduszkę. Ruszyła do salonu. Położyła pościel na kanapie i usiadła na jej brzegu. Uświadomiła sobie, że musi zgłosić na policję, ucieczkę Szymka. Stwierdziła jednak, że zajmie się tym jutro. Było już późno, a ona była strasznie zmęczona. Poszła wziąć szybki prysznic. Potem wróciła i rzuciła się na kanapę. Zasnęła dość szybko. Obudził ją dziwny trzask. Natychmiast otworzyła oczy i spojrzała na zegarek. Dochodziła druga w nocy. Ruszyła w stronę kuchni, ponieważ stamtąd dochodził dźwięk, który ją obudził. Weszła do pomieszczenia i zapaliła światło. Na podłodze leżało potłuczone szkło, które starał się pozbierać mały chłopiec.

-Zostaw to… skaleczysz się- podeszła do niego i wyjęła z jego rączki kawałki szkła. Jednak za późno, bo jeden wbił mu się w dłoń. Ręka zaczęła krwawić, a chłopiec się skrzywił. Do jego oczu napłynęły łzy. Kobieta wrzuciła do kosza wszystko co Szymek zdążył zebrać. Wzięła go pod pachy i posadziła na blacie kuchennym. Malec wzdrygnął się. Wzięła z szafki apteczkę i usiadła obok niego. Zaczęła opatrywać jego ranę.

-Ja bardzo panią przepraszam…- powiedział w końcu przez łzy. Kobieta nakleiła mu plasterek i spojrzała na niego.

-Przecież nic się nie stało…- szepnęła z przyjaznym uśmiechem. Pogłaskała go po włosach, a on wybuchł płaczem.

-Ja nie chciałem… chciało mi się tylko pić…- mówił szlochając.

-Hej… wszystko jest dobrze… to tylko szklanka.

-Nie chciałem budzić taty… to było niechcący…- mimo jej słów nie potrafił się uspokoić.

-Poczekaj tu… zaraz przyjdę…- rzuciła zeskakując z blatu. Po chwili wróciła z parą małych kapci. Założyła mu na nogi- Leć się połóż, a ja dokończę to sprzątać.

-Nie… ja to sprzątnę…- spojrzał na nią smutnymi oczyma.

-Nie musisz… chcesz iść spać?- pokręcił przecząco głowa. Kobieta wyjęła drugą szklankę i nalała wody. Podała chłopcu. Wzięła szczotkę i zamiotła resztki szkła z podłogi. – zjesz coś?- zapytała gdy skończyła.

-Nie chce…

-Dobrze… chodź… jak nie chcesz spać, to możemy posiedzieć w salonie- zdjęła chłopca z blatu i postawiła na podłodze. Niespodziewanie malec złapał ją za rękę. Mimo dużego zaskoczenia, kobieta uśmiechnęła się do niego. Usiedli na kanapie. Okryła go i siebie kocem. Niedługo potem oboje zasnęli.



Gawryło otworzył oczy. Obok niego niebyło ani Hany, ani Szymka, mimo iż po przebudzeniu spodziewał się zastać tu ich oboje. Spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku. Wieczorem nawet jego nie zdążył zdjąć. Była 8.30

-Hana!- krzyknął przecierając oczy. Odpowiedziała mu cisza. Spróbował jeszcze raz, jednak z takim samym rezultatem. Wstał powoli z łóżka. Wyszedł z sypialni w poszukiwaniu swoich zgub. Łzy napłynęły mu do oczu, jak ich zobaczył. Oboje spali. Szymek wtulał się w piersi Hany, a kobieta trzymała rękę w jego włosach. Postanowił ich nie budzić. Usiadł po drugiej stronie kobiety i położył głowę na jej ramieniu. Lekko otworzyła oczy. Zaśmiała się cicho gdy Piotr zaczął całowac jej szyję.

-Przestań głuptasie, Szymek może się zaraz obudzić.

-No przecież ja nic nie robię.

-Lepiej zrób mi jeść.

-No jasne… bo facet w dzisiejszych czasach tylko do tego się nadaje…- wstał udając obrażonego.

-Co się stało?- zapytał mały otwierając oczy.

-Hana właśnie obraziła nasz męski gatunek.- rzucił Gawryło z powagą, na co malec wybuchł śmiechem jeszcze mocniej wtulając się w ramiona kobiety.- No jasne… na chwilę człowiek was z oczu spuścił i już sztamę trzymają… nic tu po mnie. Idę robić naleśniki…


Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie...


25kom=next

Pozdrawiam,
Aleks

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 27

-Zrobię ci obiad…- pocałowała go wstając z łóżka.
-To może ja w tym czasie wyskoczę na basen?- spojrzał na nią maślanym wzrokiem.
-A wrócisz szybko?
-Za godzinę- uśmiechnął się.
-No dobra… Pierogi z serem mogą być?
-Jesteś kochana- podszedł do niej i ją pocałował. Zaśmiała się. ruszyła w kierunku drzwi, po drodze rzucając mu spodnie z krzesła. Weszła do kuchni. Wyjęła wszystkie potrzebne składniki i zaczęła zagniatać ciasto.
-Będę za godzinkę, kochanie!- krzyknął Gawryło zakładając buty, a chwilę później wyszedł. Kobieta lepiła pierogi myśląc, jaką jest szczęściarą. Ktoś zdzwonił do drzwi. Wytarła brudne od mąki ręce o fartuch i ruszyła do drzwi.
-O mój Boże…- szepnęła kiedy zobaczyła swojego gościa. Kucnęła przy nim.
-Jest mój tata?- szepnął przez łzy Szymek. Wyjęła z kieszeni paczkę chusteczek i przyłożyła jedną do jego krwawiącego noska. Mały lekko się wzdrygnął.
-Nie ma, ale niedługo wróci. Chodź do środka.
-Nie… chcę do taty- zaczął łkać.
-Chodź… Zadzwonię po niego.- mały wstał chwiejąc się. Podała mu rękę, jednak nie zareagował. Ruszyła do salonu, a on za nią.
-Usiądź na kanapie- rzuciła. Wyszła do kuchni. Wzięła do ręki telefon i wybrała numer do Gawryły.
-No co jest Hana?- odebrał po paru sygnałach.
-Piotr… wracaj szybko...
-Kochanie… jeszcze nawet nie dojechałem.
-Piotr, musisz…
-Ale co się dzieje?- usłyszał w głosie kobiety panikę.
-Szymek tu jest…
-Co?
-Wracaj- szepnęła i rozłączyła się. Wzięła z półki apteczkę i wróciła do chłopca. Siedział skulony na fotelu. Usidła obok.
-Piotr zaraz przyjedzie…- szepnęła podając mu czystą chusteczką.- Nakleję ci parę plasterków, ok.?
-Nie… tylko tata- spojrzał na nią z przerażeniem.
-Ale ja mam takie fajne. Z Kubusiem Puc hatkiem.- po chwili zastanowienia kiwnął głową. Przykleiła na jego twarz kilka plasterków, najdelikatniej jak umiała.- zjesz coś? Mam pierogi..
-Nie chcę.
-A pić?
-Chcę do taty.- zaczął płakać
-Zaraz przyjedzie… Proszę, nie płacz…- niedługo potem drzwi się otworzyły i do mieszkania wbiegł Piotr.
-O boże… Szymuś… co się stało?- podbiegł do chłopca. Ten natychmiast rzucił mu się na szyję.
-Nie zostawiaj mnie więcej- szepnął przez łzy
-Nie zostawię… co się stało?
-Nic… nie chcę tam wracać…
-Nie wrócisz. Jesteś głodny?
-Nie… a mogę dostać szklankę wody?
-Przyniosę ci- rzuciła Hana i wyszła. Nie czuła się tam zbyt komfortowo. Nalała wody do kolorowej szklanki i oparła się o szafkę. Zaczęła myśleć. wiedziała, że Piotr zrobi wszystko, żeby Szymek z nimi został, ale bała się, że mały nigdy jej nie polubi…





Chcę tylko powiedzieć, że nie życzę sobie jakichkolwiek komentarzy odnośnie mojego chłopaka, a już na pewno nie takich. Moje życie prywatne i to z kim się spotykam, to tylko i wyłącznie moja sprawa, a jka komuś to się nie podoba, to niech to zachowa dla siebie. 
Amen

15 kom (na temat opo)= next 


Pozdrawiam
Aleks