Wzięła
napój dla chłopca i ruszyła do sypialni. Gdy tam zaszła ujrzała coś wzruszającego.
Chłopiec spał w tulony w chrapiącego Piotra. Postawiła szklankę na szafce
nocnej. Przykryła obu i zgasiła światło. Zegarek wskazywał 19. Postanowiła szybko wyskoczyć do sklepu,
żeby kupić małemu jakieś ciuchy na jutro. Napisała Piotrowi kartkę, w razie
jakby się obudził. I wyszła z mieszkania.
Wróciła
po około dwóch godzinach. Wtargała 3 duże torby na górę. Weszła do mieszkania,
panował tam półmrok, tak jak wtedy gdy wychodziła. Postawiła zakupy na szafce w
korytarzu. Zdjęła kurtkę i buty. Ruszyła do sypialni. Weszła po cichu. Chłopcy
dalej spali. Poprawiła im kołdrę i wyjęła z szafy koc i poduszkę. Ruszyła do
salonu. Położyła pościel na kanapie i usiadła na jej brzegu. Uświadomiła sobie,
że musi zgłosić na policję, ucieczkę Szymka. Stwierdziła jednak, że zajmie się
tym jutro. Było już późno, a ona była strasznie zmęczona. Poszła wziąć szybki
prysznic. Potem wróciła i rzuciła się na kanapę. Zasnęła dość szybko. Obudził
ją dziwny trzask. Natychmiast otworzyła oczy i spojrzała na zegarek. Dochodziła
druga w nocy. Ruszyła w stronę kuchni, ponieważ stamtąd dochodził dźwięk, który
ją obudził. Weszła do pomieszczenia i zapaliła światło. Na podłodze leżało potłuczone
szkło, które starał się pozbierać mały chłopiec.
-Zostaw
to… skaleczysz się- podeszła do niego i wyjęła z jego rączki kawałki szkła.
Jednak za późno, bo jeden wbił mu się w dłoń. Ręka zaczęła krwawić, a chłopiec
się skrzywił. Do jego oczu napłynęły łzy. Kobieta wrzuciła do kosza wszystko co
Szymek zdążył zebrać. Wzięła go pod pachy i posadziła na blacie kuchennym.
Malec wzdrygnął się. Wzięła z szafki apteczkę i usiadła obok niego. Zaczęła
opatrywać jego ranę.
-Ja
bardzo panią przepraszam…- powiedział w końcu przez łzy. Kobieta nakleiła mu
plasterek i spojrzała na niego.
-Przecież
nic się nie stało…- szepnęła z przyjaznym uśmiechem. Pogłaskała go po włosach,
a on wybuchł płaczem.
-Ja nie
chciałem… chciało mi się tylko pić…- mówił szlochając.
-Hej…
wszystko jest dobrze… to tylko szklanka.
-Nie
chciałem budzić taty… to było niechcący…- mimo jej słów nie potrafił się
uspokoić.
-Poczekaj
tu… zaraz przyjdę…- rzuciła zeskakując z blatu. Po chwili wróciła z parą małych
kapci. Założyła mu na nogi- Leć się połóż, a ja dokończę to sprzątać.
-Nie… ja
to sprzątnę…- spojrzał na nią smutnymi oczyma.
-Nie
musisz… chcesz iść spać?- pokręcił przecząco głowa. Kobieta wyjęła drugą
szklankę i nalała wody. Podała chłopcu. Wzięła szczotkę i zamiotła resztki
szkła z podłogi. – zjesz coś?- zapytała gdy skończyła.
-Nie
chce…
-Dobrze…
chodź… jak nie chcesz spać, to możemy posiedzieć w salonie- zdjęła chłopca z
blatu i postawiła na podłodze. Niespodziewanie malec złapał ją za rękę. Mimo
dużego zaskoczenia, kobieta uśmiechnęła się do niego. Usiedli na kanapie.
Okryła go i siebie kocem. Niedługo potem oboje zasnęli.
Gawryło
otworzył oczy. Obok niego niebyło ani Hany, ani Szymka, mimo iż po przebudzeniu
spodziewał się zastać tu ich oboje. Spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku. Wieczorem
nawet jego nie zdążył zdjąć. Była 8.30
-Hana!-
krzyknął przecierając oczy. Odpowiedziała mu cisza. Spróbował jeszcze raz,
jednak z takim samym rezultatem. Wstał powoli z łóżka. Wyszedł z sypialni w
poszukiwaniu swoich zgub. Łzy napłynęły mu do oczu, jak ich zobaczył. Oboje
spali. Szymek wtulał się w piersi Hany, a kobieta trzymała rękę w jego włosach.
Postanowił ich nie budzić. Usiadł po drugiej stronie kobiety i położył głowę na
jej ramieniu. Lekko otworzyła oczy. Zaśmiała się cicho gdy Piotr zaczął całowac
jej szyję.
-Przestań
głuptasie, Szymek może się zaraz obudzić.
-No
przecież ja nic nie robię.
-Lepiej
zrób mi jeść.
-No
jasne… bo facet w dzisiejszych czasach tylko do tego się nadaje…- wstał udając
obrażonego.
-Co się
stało?- zapytał mały otwierając oczy.
-Hana
właśnie obraziła nasz męski gatunek.- rzucił Gawryło z powagą, na co malec
wybuchł śmiechem jeszcze mocniej wtulając się w ramiona kobiety.- No jasne… na
chwilę człowiek was z oczu spuścił i już sztamę trzymają… nic tu po mnie. Idę
robić naleśniki…
Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie...
25kom=next
Pozdrawiam,
Aleks