Piotr i Hana

Piotr i Hana

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Usuwam bloga...

Hej, słuchajcie...
Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale piszę na wszelki wypadek...
Nie dam rady dłużej prowadzić bloga, poza tym nie mam już weny... więc postanowiłam go usunąć.
Dziękuję wszystkim, którzy go czytali, komentowali i wgl :) Pisanie dla was to naprawdę była przyjemność... Trzymajcie się...
Pozdrawiam
Alex ;)

sobota, 10 października 2015

NOWOŚĆ!

Hej, Wam!
Nie mam dla was póki co next'a, ale mam coś specjalnego :P A więc tak... Parę osób pytało o Nasz związek z Natanem... więc postanowiliśmy napisać dla Was opo w którym opisujemy jak to u Nas wygląda :P Wszystkich zainteresowanych zapraszam na bloga Natana
http://touczyciehapi.blogspot.com
gdzie pojawiła się już pierwsza część opowiadania :D
Gorąco zapraszam i pozdrawiam! 
Alex

środa, 30 września 2015

Rozdział XII



Heej :) Udało mi się napisać coś krótkiego... Moim zdaniem ta część to niewypał, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. :D Zapraszam do czytania ;)




-Bo nie kocham Aśki… Tylko Ciebie, Hana…- powiedział siadając obok niej. Odgarnął na bok jej poczochrane włosy i zbliżył usta do jej szyi. Złożył na niej lekki pocałunek. Jednak kobieta nie zareagowała. Objął ją.
-Musze zrobić dzieciakom śniadanie. I lepiej będzie jak pójdziesz za nim się obudzą.- wstała z łóżka i zebrała swoje ciuchy z podłogi. Wyszła z sypialni udając niewzruszoną tym co przed chwilą się wydarzyło. I tym co prawdopodobnie działo się w nocy. Jednak gdy tylko weszła do łazienki, oparła się o drzwi i wzięła głęboki oddech. Czy może mu wierzyć? Nie, lepiej nie. Znała go już wystarczająco długo… Wykorzystał ją, to było jedyne czego była w tym momencie pewna. Ten facet miał tupet. Ale takiego go pokochała… podeszła do zlewu i ochlapała swoją twarz zimną wodą. Nie wyglądała dobrze… Wczorajszy rozmazany makijaż, rozczochrane włosy, zaczerwienione oczy. I jeszcze ten cholerny kac… Musiała się jakoś w miarę szybko ogarnąć, bo niedługo powinny wstać dzieciaki. Odkręciła wodę w wannie i wróciła przed lustro. Złapała chusteczkę do demakijażu i zaczęła ścierać resztki tuszu spod oczu. Potem domyła resztę twarzy. Weszła do wanny, to musiała być szybka kąpiel. Potem szybko założyła jakieś ciuchy, poprawiła włosy i nałożyła nowy makijaż. Teraz choć trochę przypominała człowieka… założyła za ucho ostatni kosmyk włosów i wyszła z łazienki. Ruszyła prosto do kuchni. Młodzież lada moment powinna się obudzić, a ona jeszcze nie była na to przygotowana. Ale za to Piotr był… Taak… Nie wyniósł się tak jak go prosiła, a wręcz kazała. Siedział w jej salonie, z Ksendkiem na kolanach i karmił jajecznicą Itkę.
-A co Ty tu jeszcze robisz?- zapytała próbując ukryć swoje oburzenie. Tym samym zwróciła na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych. Jej synek zeskoczył z kolan Piotra i podbiegł do nie wyciągając ręce ku górze. Podniosła go i posadziła na swoim biodrze.
-Mamooo…- zaczął kładąc głowę na jej ramieniu.- A pozwolisz tacie z nami mieszkać?- zapytał, czym kompletnie zbił ją z tropu.
-Wiesz synku… Tata ma swój dom, a my…
-Nie ma… Powiedział, że jak się zgodzisz, to będzie mieszkał z nami.- w tym momencie Gawryło poczuł, jak wzrok byłej żony owija się wokół jego szyi… Gdyby tylko mogła nim zabijać.
-Posłuchaj Hana… to tylko na jakiś czas. Dopóki sobie czegoś nie znajdę… tydzień, może dwa.- wstał i zaczął się tłumaczyć.
-Nie ma nawet takiej mowy, Piotr… Jak nie masz gdzie spać, to idź do hotelu. U mnie na pewno nie będziesz mieszkał.- zaczęła, stawiając synka na podłogę.
-Tata tu!- usłyszeli krzyk Itki. Oboje rodziców natychmiast do niej podbiegło.
-Słyszałaś co powiedziała? Jej pierwsze słowo to tata… - Gawryło złapał Hanę za rękę. Była tak ucieszona tym co przed chwilą się stało, że nie protestowała.
-Hej… Malutka… Powiedz to jeszcze raz…- uśmiechnęła się i pogłaskała swoją córeczkę po buzi. Mała zaczęła się głośno śmiać, zachowaniem jakie wywołała u rodziców.
-To co? Mogę zostać?- Piotr spojrzał jej w oczy.
-Możesz… ale pamiętaj, że nie na długo.- rzuciła i ruszyła do kuchni. Z racji tego iż była niedziela, nie musiała iść do pracy. Miała cały dzień dla siebie i dla swoich dzieci. Zamierzała zabrać je dziś na jakąś małą wycieczkę. Tylko jeszcze nie wiedziała gdzie. Spojrzała na zegarek. Dopiero dochodziła 9. A może by tak… Góry Świętokrzyskie? 3 godziny drogi, a masa zabawy… Tak. To był idealny pomysł.
-Piotr… możesz je ubrać?- krzyknęła do mężczyzny w drugim pokoju.
-A gdzieś idziecie?- nie musiała długo czekać, żeby zjawił się w kuchni.
-Tak… zabieram dzieciaki na małą wycieczkę.
-Ooo.. chętnie zabiorę się z wami…- rzucił i wyszedł. Cóż… Hana nie ukrywałam, że ten pomysł wcale jej się nie podobał. No ale cóż mogła zrobić?

~*~*~*~*~*~

Wrócili późnym wieczorem. Dzieciaki już spały, wiec wnieśli je na górę, i lekko rozebranych położyli do łóżeczek. Goldberg zajęła łazienkę. Nie chciała jutro wyglądać tak jak tego ranka. Musiała przyznać, że naprawdę dobrze bawiła się z Piotrem. Nie spodziewała się tak miłego wyjazdu. Po szybkim ogarnięciu się ruszyła do sypialni. A tam zastała ją niespodzianka. W jej łóżku leżał Piotr i czytał jakąś książkę.
-Aaa… co ty tu robisz, jeżeli mogę się zapytać?
-Nie chce mi się kąpać, więc po prostu pójdę spać- odpowiedział nie odrywając wzroku od książki.
-Ale tu? W sensie w moim łóżku?
-Przecież nie każesz mi spać na podłodze…- uśmiechnął się. Postanowiła nie komentować. Po prostu zgasiła światło, i położyła się na wolnej połowie łóżka. Usłyszała jak odkłada książkę na szafkę nocną. A potem poczuła jak jego ręce obejmują ją w tali… musiała przyznać, że podobało jej się to, ale nie mogła mu ulec…
-Trzymaj ręce przy sobie…- syknęła.
-Oj Hana… Nie bądź taka zimna…- złożył pocałunek na jej karku. Kopnęła go pod kołdrą. Jednak to go nie zniechęciło. Jego ręce zaczęły wędrować po jej ciele. A ona… nie mogła mu się dalej opierać. Przekręciła się twarzą do niego. Nie czekała długo, by ją pocałował… Kochała smak jego pocałunków. Były takie… unikatowe… niespotykane… och… Jak on to robił? Samymi pocałunkami doprowadzał ją do takiej cholernej rozkoszy… Nie wiedziała czy planuje coś więcej. Postanowiła więc wziąć sprawy w swoje ręce. Usiadła ciągnąc go za sobą. Zdjęła jego t-shirt. Zapaliła lampkę… uwielbiała patrzeć na jego seksowny sześciopak. Uwielbiała go dotykać, całować… przejechała po nim ręką.
-Myślałem, że nic z tego…- mruknął jej do ucha, przygryzając małżowinę. Doskonale wiedział jak sprawiać jej przyjemność. Lata praktyk sprawiły, że znali się na wylot.
-To widocznie się pomyliłeś.- uśmiechnęła się do niego.
-Oj nie kochanie… wybacz, ale dziś, stary Gawryło idzie spać. Jestem wykończony tą twoją wycieczką…- rzucił kładąc się i zamykając oczy. Położyła się obok. Czuł, że się wkurzyła.
-Ok., w porządku… w takim razie dobranoc.- rzuciła, kładąc się tyłem do niego. Objął ją i założył za ucho włosy.
-Kochanie… przecież wiesz, że tylko się z Tobą droczę…- szepnął, a po chwili poczuła go w sobie. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Nie spodziewała się, że zrobi to już teraz. Nie była jeszcze gotowa. Każdy jego ruch sprawiał jej ból… jednak był to cholernie przyjemny ból. Zagryzła dolną wargę i zamknęła oczy. Ten facet doprowadzał ją do obłędu. Doprowadził ją już po kilku minutach… nie wiedziała czym to było spowodowane… tym że była podniecona, że robią coś, co w gruncie rzeczy nie było już dla nich? Może tym, że poza wczorajszym razem, którego i tak nie pamiętała, od tak dawna nie była z żadnym facetem? Albo po prostu tym, że Piotr był tak cudownym kochankiem? Było jej strasznie dobrze… czuła się, jakby przez moment straciła zmysły. Doszła do siebie, dopiero jak Gawryło położył się obok niej i zaczął łapczywie łapać oddech. Dopadło ją to przyjemne zmęczenie, połączone z satysfakcją. Nie zauważyła nawet kiedy zasnęła…





W razie pytań zapraszam was na:
Maila: al0998@wp.pl
GG: 52803613
Aska: http://ask.fm/CobraAleks
  FB: https://pl-pl.facebook.com/pages/Hapi-forever/811541645528597
 

 
Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie!


Dodatkowo, przypominam, że

szukam chętnej osoby, która zechciałaby się podjąć współprowadzenia ze mną bloga i pisania opo ;) Jeżeli ktoś byłby zainteresowany proszę o kontakt...

 

 

Pozdrawiam,

Alex

piątek, 25 września 2015

Ogłoszenie 2

Heeej... To znowu ja... i znowu nie mam nexta... Niestety, tak wyszlo :/ Na prawde próbowałam, ale...




I jak widać na załączonym obrazku... Chciałam :P
No więc tak... Szukam chętnej osoby, która zechciałaby się podjąć współprowadzenia ze mną bloga i pisania opo ;) Jeżeli ktoś byłby zainteresowany proszę o kontakt...

Maila: aleks340@wp.pl
GG: 52803613
Aska: http://ask.fm/CobraAleks
  FB: https://pl-pl.facebook.com/pages/Hapi-forever/811541645528597
Do napisania, 
Alex :D 

niedziela, 30 sierpnia 2015

Hej, hej, hej...
Dobra, na początku przepraszam za tą ciszę na blogu, ale póki co nie mam czasu, żeby cokolwiek dodać. Także na razie blog zostaje zatrzymany, ale mam nadzieje, że nie na długo... Mam nadzieję, że zrozumiecie.... Zaczyna się szkoła, i dochodzi do tego jeszcze życie prywatne, tudzież towarzyskie... Postaram się w najbliższy wolny weekend (chyba dopiero w październiku) coś dodać (może nie koniecznie kontynuację). A tym czasem cierpliwości, i samych szóstek w szkole! :*

Pozdrawiam,
Alex

wtorek, 18 sierpnia 2015

Opowiadanie

Heeej :D Zagląda tu ktoś jeszcze? :) Słuchajcie, next będzie już niedługo, ale obecnie jestem trochę zajęta i nie mam czasu go napisać... Ale za to mój kolega postanowił spróbować swoich sił i chcieliśmy, żebyście ocenili czy Wam się podoba :D Jeżeli wam się podoba, to bardzo proszę o komentarze, ponieważ autor nie jest zdecydowany czy ma pisać dalej, a jak będzie was dużo, to może uda się namówić go na założenie bloga :) Zapraszam do czytania :)




Właśnie dziś mój malutki chłopczyk kończył 5 latek. Pamiętam tak jakby to było wczoraj... Moje pierwsze dziecko na rękach mojej ukochanej, wstyd się przyznać, ale ja... Chirurg w Leśnej Górze... Zemdlałem przy porodzie żony. Ale gdy się ocknąłem… pamiętam wszystko, każdy ruch mojego Adasia. Był taki malutki… Nie wiem ile tak siedziałem, myśląc o tym dniu, ale z  zamyślenia wyrwał mnie głos synka.
-Tatoooooooo....Tato, halo? Słyszysz mnie?- mówił szarpiąc mnie za koszulkę
-No jasne, kochanie- schyliłem się i wziąłem go  na ręce
-Tatuś, a jak poznałeś mamę?- spytał lekko wystraszony tym czy nie palną głupoty. Przytuliłem go do siebie i zastanowiłem się chwilę…

W dzieciństwie byłem nie śmiałym dzieckiem, ale to raczej normalne skoro wychowywałem się w patologicznej rodzinie. Czy to w przedszkolu, w szkole, nie miałem kolegów. Miałem tylko jedną koleżankę. Mała drobna dziewczynka z jasnymi włosami, którą bardzolubiłem. Specjalnie wybrałem się w liceum do klasy o profilu biologiczno-chemicznym, żeby się z nią nie rozdzielać. Hana zawsze chciała zostać lekarzem. Pamiętam, że jak mi pomagała jak oberwałem  od pijanego ojca. W każdym bądź razie od czasu przedszkola do rozpoczęcia nauki w liceum Hana bardzo się zmieniła. Wyrosła na piękną, dojrzałą a przede wszystkim mądrą kobiety w której z dnia na dzień coraz bardziej się zakochiwałem. Z resztą ja też stałem się w jakimś stopniu bardziej męski, nabrałem sylwetki dobrze zbudowanego mężczyzn a to dzięki temu że wolałem ćwiczyć niż siedzieć w domu z ojcem. Jednak pomimo tego ja dla niej nadal byłem może już nie kolegą, ale przyjacielem,  z " piaskownicy". Choć chciałem,  żeby była tylko moją kobietą, ale była tak atrakcyjną, że wszyscy faceci w szkole skakali koło niej. Musze przyznać, że za każdym razem strasznie przeżywałem,  jak Hana  umawiała się z chłopakami. Ale przynajmniej wiedziałem, że żaden nie jest w jej typie,  ponieważ po każdej randce spotykała się ze mną i opowiadała o kolejnych niewypałach.
Ukończyliśmy szkołę z bardzo dobrymi wynikami. Właśnie to wtedy myślałem, że nasze drogi się rozejdą. Minął pierwsze dwa tygodnie wakacji, kończyłem dziś 19 lat. Znów była awantura w domu. Nie wytrzymałem. Spakowałem swoje rzeczy i bez słowa opuściłem mieszkanie, gdy tylko ojciec zasnął po kolejnej dawce alkoholu. Wyszedłem z bloku. Szedłem przed siebie. Doszedłem do parku, niedaleko bloku Hany. Usiadłem na jednej z ławek chowając twarz w dłoniach. Doszło do mnie, że nie ma się gdzie podziać, nie mam żadnej rodziny, kumpli... Na tę myśl spłynęło mi po policzku kilka łez. Wiem, byłem facetem, ale czasem też musiałem popłakać. Poczułem że ktoś przy mnie siada a chwilę potem wyciera mój mokry policzek. Domyśliłem się, że to Hana.... Zwykle o tej prze spacerowała ze swoim psem… Miała takie delikatne dłonie, jej każdy dotyk łagodził największy ból, nawet ten psychiczny. Szybko przetarłem oczy. Nie chciałem żeby wiedziała jaki jestem słaby. Objęła mnie.
-Piotruś... Co się stało? Nic Ci nie zrobił? Wszystko dobrze? Mam cię opatrzyć?- starała się mówić spokojnie.  Ale czułem że też jest wystraszona.
-Za dużo pytań na raz- rzuciłem, ciągnąc nosem.
-To co się stało?- przeczesała moje ciemne włosy. Strasznie lubiłem jak to robiła…
-Uciekłem z domu-westchnąłem. -Znów był pijany. Nie wytrzymałem. Tak naprawdę, to nie mam gdzie się podziać…- mówiłem bardzo nie wyraźnie i chaotycznie. Ona natomiast cały czas mnie tuliła. Poczułem jak ciągnie moją głowę na swoją pierś.
-Piotrek chodź teraz do mnie. Obiecuję, że Ci pomogę- wstała i pociągnęła mnie za rękę.

W jej mieszkaniu prawie od razu zasnąłem, zapach jej ciała delikatnie unosił się nad materacem łóżka na którym teraz leżałem. Delektowałem się tym zapachem który pobudzał moją wyobraźnię. Po ponad godzinie poczułem znów ten anielski dotyk, który gładził mój bark,  ospale otworzyłem oczy i spojrzałem na nią.
-Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić…- powiedziała speszona zabierając rękę.
-Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem tu przychodzić, już się zbieram- mówiłem ogarniając się.
-Poczekaj Piotr, razem sie zbierzemy...-powiedziała nie pewnie. Patrzył na nią czekając aż to wytłumaczy.
-Mówiłam Ci że wyjeżdżam nad morze na kilka tygodni...-Pokiwałem twierdząco głową.
-Jak spałeś opowiedziałam wszystko rodzicom...Wiem, że prosiłeś mnie aby to była tajemnica... Rodzice powiedzieli, ze lepiej będzie jak znikniesz z miasta na jakiś czas, więc jedziesz ze mną do Gdańska…- uśmiechnęła się do mnie nie pewnie.
-Ale mnie nie stać na taki wyjazd…- lekko się speszyłem.
-Moi rodzice już wszystko zapłacili... Trzeba pomagać przyjacielowi- pocałował mnie w policzek.
-Jejku! Hana dziękuję- powiedziałem. Byłem taki szczęśliwy…
Minęły dwa tygodnie. Świetnie się z Haną dogadywaliśmy. Wschody i zachody słońca na plaży, wspólne spacery i plażowanie... Właściwie to czułem się jakbyśmy byli parą. Zaczął się ostatni tydzień naszego wyjazdu, siedzieliśmy na plaży oglądać zachód słońca. Zauważyłem że Hanie jest zimno,  co jakiś czas przez jej ciało przechodziły dreszcze. Podałem jej swoją bluzę, ona założyła ją na siebie i wdychała zapach moich perfum.
-Ślicznie pachnie- rzuciła i przysunęła się do mnie. Zaczęła wąchać moją szyję, ocierając się o nią nosem. Pierwszy raz czułem takie dziwne dreszcze, nigdy takich nie miałem. Usiadła na moich kolanach i jeździła swoimi ustami po szyi. Zaskoczyła mnie. Włożyłem dłoń w jej włosy. Westchnąłem przez przypadek a ona natychmiast się odsunęła. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, a ja zbliżyłem twarz do jej twarzy.
-Hana... Kocham Cię - powiedziałem poważanie a ona natychmiast odpowiedziała pchając mnie na piasek i zaczynając delikatnie całować. Siedziała na moich biodrach, wzajemnie błądziliśmy dłońmi po swoim ciele. Po dłuższej chwili wstaliśmy i poszliśmy do domu...

- Tak o to synku od tego momentu jestem z Twoją mamusią.- skończyłem po krótce opowiadać synkowi moje wspomnienia. Adaś w trakcie mojej opowieści zasnął. Wstał wiec i zaniosłem go do jego łóżka. Poczuł ręce mojej żony, która się wtula w Gawryle od tyłu.
-Mmmm, Kochanie... A dlaczego nie powiedziałeś, że potem przez godzinę biegałeś i szukałeś apteki, żeby kupić..... -powiedziała rozbawiona Hana przypominając sobie tamtą sytuację i całując delikatnie jego szyję.
-Kotku… chodź do sypialni...-Gawrylo objął żonę w pasie
-A po co? Mój duży łobuzie -przygryzła wargę
- Pozwól że osobiście sprawdzę jak rośnie nasza księżniczka - uśmiechnął się i pogłaskał jej brzuszek
- A kiedy powiemy Adasiowi o siostrze?
- Jak chcesz to mogę jutro, ale muszę się najpierw przygotować na jego pytania- mężczyzna zaśmiał się i zaczął całować żonę...


I jak wam się podoba? :D


W razie pytań zapraszam was na:
Maila: aleks340@wp.pl
GG: 52803613
Aska: http://ask.fm/CobraAleks
  FB: https://pl-pl.facebook.com/pages/Hapi-forever/811541645528597
 

 
Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie!



Pozdrawiamy :)



poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział XI



Żadne z jej wesel nie było wielką pompą. Pierwszy ślub- z Piotrem, był bardzo spontaniczny. Zdecydowali się na niego i pobrali niespełna dwa tygodnie później. Nie było czasu na przygotowywanie sal weselnych, załatwianie kucharek, kwiaciarek, zespołów itd. Nie wiedziała w ogóle, czy mogła swoje poślubne przyjęcie nazwać weselem. Po prostu zebrali wszystkich gości i postawili im obiad w restauracji. Podczas ślubu z Krzysztofem była w 6 miesiącu ciąży. Nie miała nawet ochoty na całonocne zabawy, nie mówiąc już o siłach na nie. Tym bardziej, że w ciąży przytyła całe 23kg i w pewnym momencie miała już trudności z poruszaniem się. Także Krzysztof zafundował jej powtórkę z rozrywki. Kameralny ślub, obiad, trochę muzyki i do domu. Zazdrościła wszystkim kobietom, które miały śluby jak z bajki Disneya. Dwukrotnie zamężna, już niedługo dwukrotna rozwódka, a nie miała wesela jak trzeba. A teraz jeszcze została zaproszona na „bajkowy ślub Joanny i Piotra”. Co jak co, ale zatytułowanie zaproszenia „bajkowy ślub…”, było jej zdaniem lekką, przesadą. No dobra, uważała, że to czysta wiocha. Czy zamierzała tam iść? Oczywiście, że nie. Bo po co? Patrzeć, jak jej ukochany odchodzi już na zawsze? Owszem, popełniła wiele błędów w swoim życiu. Niektóre były wręcz karygodne. Ale nie uważała, żeby zasłużyła od niebios, aż na taką karę. Bolało. Bardzo. Rzuciła zaproszeniem na stół i wstała z sofy. Dochodziła 23. Dzieciaki już dawno spały. Ona nie mogła. Zakręciła się po salonie aż w końcu usiadła na parapecie. Może czas się pogodzić z myślą o samotności? Może powinna znaleźć sobie jakie hobby? Wtedy nie czuła by się aż taka… No właśnie. Jaka? Skrzywdzona? Porzucona? Samotna? Przecież nikt jej nie skrzywdził. Nikt nie porzucił. Przecież miała dzieci i nie była sama. Czemu to wszystko było takie skomplikowane?
-Mamo… Miałem zły sen…-  Ksendek pociągnął ją za nogawkę. Spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem.
-Słucham?- zapytała po chwili.
-Miałem zły sen… Mogę z tobą spać?- złapał ją za rękę i pociągnął w stronę jej sypialni. Poszła za nim bez wahania. Położyła się koło synka i nawet nie wiedziała kiedy zasnęła…

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Minął dokładnie miesiąc odkąd Hana wróciła do domu. Dwa tygodnie, od jej powrotu do pracy. Było trochę ciężko pogodzić obowiązki matki z obowiązkami lekarza. Zapisała dzieciaki do żłobka, jednak nie chciała, żeby spędzały tam całe dnie. Czasem podrzucała je Przemkowi, czasem Lenie… Miała wielu przyjaciół gotowych przyjść jej z pomocą. Chętni do pomocy byli też Piotr i Krzysztof, jednak Hana wolała trzymać się od nich z daleka. Tego dnia wstała rano jak zwykle, żeby wyrobić się ze wszystkim. Była sobota. Ta sobota. Dzień ślubu Piotra. Radwan  nie zamierzała tam iść. Ani wjeść tam swoich dzieci. Nie chciała się tak po prostu przyznać do porażki. Poszła zobaczyć, czy jej dzieci jeszcze śpią, i czy czasem się nie rozkopały. Potem zaczęła robić naleśniki. Wiedziała, że Ksendek je uwielbia… Około 9 wszystko już było gotowe, więc poszła obudzić maluchy. O dziwo nie sprawiło jej to większych problemów. W sumie nie planowała nic wielkiego na ten dzień, więc po śniadaniu ubrała dzieciaki i włączyła im bajkę. Sama usiadła przy stole i zaczęła uzupełniać jakieś zaległe papiery. W sumie, to powinna się zająć organizowaniem przyjęcia dla Itki. Tak, jej malutka córeczka, już wkrótce miała obchodzić swoje pierwsze urodziny. Kobieta z niedowierzaniem na nią spojrzała. Przecież niedawno przywieźli ją z Krzysztofem do domu. A teraz siedziała koło Ksendka i myślała co złego jeszcze może zrobić. Radwan uśmiechnęła się z niedowierzaniem. Wstała od stołu i usiadła między swoje dzieciaki. Ucałowała oboje w czoła.
-Maaaamoooo…- zaczął jej synek.
-No?- spojrzała na niego, przeczesując ręką jego loczki.
-A jak tata będzie miał dzieci z ciocią Asią, to już nie będzie chciał nas?- mały przycisnął brodę do szyi i spuścił usta w podkówkę.
-Ale Kochanie… O czym ty mówisz? Przecież tata zawsze będzie was kochał. Kto Ci naopowiadał takich głupot?
-Tak sam…- rzucił i wtulił się w nią.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Trzynasta… To jeszcze godzina. Czy cieszył się że się żeni? Znowu… Może trochę… Na pewno nie tak jak wtedy, gdy brał ślub z Haną. Ale nie mógł się już wycofać. Wszystko było gotowe. Sala, zespół, kucharki, goście. Asia wyglądała naprawdę pięknie. Miała długą, dopasowaną suknię w kolorze ecru. Była uśmiechnięta od samego rana. W przeciwieństwie do niego…

~*~*~*~*~*~*~*~*~
Dzień minął jej w sumie szybko. Była 22, a więc pewnie już po wszystkim. Dzieciaki już od dwóch godzin spały. A ona? Ona świętowała swój „sukces”. W ruch szła już druga butelka czerwonego wina. Była już przyzwoicie wstawiona. Nalała sobie kolejny kieliszek
-Twoje zdrowie, Piotr. Obyś z nią był szczęśliwszy- powiedziała, po czym ciurkiem wypiła alkohol. Położyła nogi za stole i znowu napełniła swój kieliszek. Cudowny dzień… Naprawdę, świetny… Może jakby poszła, na to cholerne wesele, to teraz nie musiałaby pić sama… Ale nie chciała patrzeć, na tą fałszywą… na Aśkę. Było jej tu dobrze. Samej. Dokończyła butelkę i wzięła z barku następną. Otworzyła ją i napełniła kieliszek. Usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała na zegar i skrzywiła się.
-Czego oni chcą o tej porze…- rzuciła i powlokła się do drzwi, mało się nie wywalając. Otworzyła je i spojrzała na swojego gościa.- A ty co? Nie bawisz się na „bajkowym ślubie”? –powiedziała z nutą kpiny.
-Piłaś?- położył jej rękę na ramieniu. Zrzuciła ją.
-Co chcesz?
-Hana… Ja nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem się z nią ożenić…- podszedł bliżej i objął ją w talii.
-I co? Przyszedłeś się pocieszyć? Przykro mi, ale trafiłeś pod zły ad…- nie dokończyła mówić, ponieważ zamknął jej usta pocałunkiem. Zamknął drzwi i przyparł ją do ściany na początku trochę się opierała, jednak kiedy poczuła jego dłoń pod swoją koszulką od piżamy, przestała się stawiać. Odwzajemniła pocałunek. Czuł od niej alkohol, jednak nie przeszkadzało mu to. Była teraz jego, i tylko to się liczyło. Podskoczyła, by mógł wziąć ją na ręce. Zaniósł ją prosto do sypialni. Wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Całą drogę trwali w namiętnym pocałunku. Położył ją na łóżku. Oderwała się od niego. Dopiero teraz zobaczyła, że wciąż miał na sobie elegancki garnitur z krawatem. Natychmiast go poluzowała i zsunęła z jego ramion marynarkę. Całował ją po szyj. Tęsknił za jej smakiem, zapachem. Ukląkł przy niej i zaczął rozpinać swoją koszulę.  Ściągnął ją razem z krawatem. Uniosła ręce, by mógł ściągnąć jej koszulkę. Nigdy do spania nie zakładała bielizny. Strasznie go to podniecało. Pocałował ją w rowek między piesiami, a ona westchnęła. Wiedział że to uwielbia. Przejechał dłonią w tym miejscu i jeszcze raz złożył tam pocałunek. Zagryzła dolną wargę. Założył jej włosy za ucho. Odepchnęła go lekko siadając. Złapała go za pasek. Ręce trochę jej się trzęsły, ale w końcu poradziła sobie. Pociągnęła go i rzuciła gdzieś na podłogę. Usiadł na brzegu łóżka i zdjął swoje buty i skarpetki. Potem wstał. Wyjął z kieszeni portfel i położył go na szafce nocnej. Zdjął spodnie i bokserki. Radwan „tylko zerknęła” i zachichotała. Oboje wiedzieli, że to wpływ alkoholu. Ponownie się położył. Tym razem obok niej.
-Nogi do góry…- rzucił i zdjął jej szorty. Wturlał się na nią i zaczął całować jej ciało. Usta, policzki, szyję, ramiona, piersi, brzuch… potem wrócił do jej twarzy. Złożył krótkie pocałunki na kącikach jej ust, a potem sięgnął po portfel. Wyjął z niego gumkę. Niedługo potem poczuła go w sobie. Jęknęła.-Ciii- przyłożył jej palec do ust.- Obudzisz łobuzy- uśmiechnął się lekko i zaczął poruszać biodrami. Nie potrzebowała wiele… On zresztą też. Tak bardzo za sobą tęsknili. Położył się obok niej i pocałował w szyję.

~*~*~*~*~*~*~*~*~
Otworzyła oczy. Tak strasznie bolała ją głowa. Spojrzała na zegarek. 8. No tak… czas wstawać i robić dzieciom śniadanie. Odrzuciła kołdrę na bok.
-Hej… nie przywitasz się?- poczuła na swoim ciele czyjeś ręce. Doskonale wiedziała czyje. Jedna masowała ją w talii, a druga przesuwała się niebezpiecznie od jej brzucha w górę. Odwróciła głowę.
-Co tu robisz, Piotr?- rzuciła zrzucając obie jego dłonie.-O Boże… Czy my??
-Tak, kochaliśmy, się…
-Ale przecież wczoraj był twój ślub, i ja… o Boze…
-Hej… Spokojnie. Nie było żadnego ślubu…
-Jak to?? Czemu??
-Bo nie kocham Aśki… Tylko Ciebie, Hana…








Z małą obsuwą, ale jest :D




W razie pytań zapraszam was na:
Maila: al0998@wp.pl
GG: 52803613
Aska: http://ask.fm/CobraAleks
  FB: https://pl-pl.facebook.com/pages/Hapi-forever/811541645528597
 

 
Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie!



Pozdrawiam,
Alex