Piotr i Hana

Piotr i Hana

poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział VII



-Hanie się pogorszyło...-rzuciła bez ogródek.
-Jak to się pogorszyło? Czemu? Przecież jak wychodziłem było wszystko ok.- usiadłem na fotelu. Aśka spojrzała na mnie pytająco.
-Nie wiem czemu... Nagle zbladła, a potem zemdlała. Nie mogliśmy jej ocucić więc zabraliśmy ją na tomografię. Wykryliśmy krwiaka. Widocznie wcześniej był zbyt mały, żeby go zauważyć. Ale prawdopodobnie pod wpływem jakiegoś stresu musiał się powiększyć. Piotr… Możesz przyjechać? Dobrze by było, żeby był przy niej ktoś bliski.- wziąłem głęboki oddech. Za dużo informacji na raz.
-Mogę wziąć dzieci? Bardzo za nią tęsknią.- nie chciałem tam jechać sam. Poza tym, już niedługo moje dzieciaczki zapomną jak wygląda ich mama.
-Piotr… przecież wiesz, że nie możesz. To wbrew zasadom.
-Lena... a jeżeli to będzie ostatnia szansa, żeby ją zobaczyły?
-Nie mów tak. Przyjeżdżaj szybko.- rzuciła i się rozłączyła.
-Muszę jechać.- powiedziałem Aśce wstając z fotela.
-Gdzie? Co jest, Piotr?
-Z Haną jest bardzo źle. Jak dzieciaki wstaną to nakarm je. Nie wiem czy wrócę na noc.
-Jak to nie wrócisz?! Przecież wiesz, że Ksendek bez ciebie nie zaśnie.
-Musisz sobie poradzić. Na razie- rzuciłem i wyszedłem. Jechałem jak szalony. Dziękować Bogu, że nie zatrzymała mnie policja. I tak wydawało mi się, że jechałem wieczność. Do szpitala wbiegłem tempem, które wydawałoby się niemożliwe. Biegłem na OIOM. Hana leżała na swoim łóżku. Jakby spała, ale oddychała bardziej spokojnie niż snu. Z daleka wyglądało, jakby wcale nie oddychała. Podszedłem do niej. Była blada jak ściana. Pogłaskałem ją po głowie. Na sale weszła Lena. Spojrzałem na nią.
-Jeżeli do pojutrza krwiak się nie wchłonie będą ją operować.- usiadła na brzegu łóżka Hany. Złapała ją za dłoń.
-Kto ją będzie operował?
-Sambor i Tretterem…
-To moja wina?
-To nie jest niczyja wina…
~*~*~*~*~*~*~*~

Mój pierwszy dzień w nowej pracy dobiegł końca. Rano strasznie się go bałam, tak strasznie, że nawet śniadania nie zjadłam. W szpitalu byłam całe pół godziny przed czasem. Jak weszłam do pokoju lekarskiego czekał na mnie komitet powitalny. Mój ukochany braciszek- Przemek i jego dziewczyna- Wiktoria, mój nowy szef-Stefan i jeszcze jeden lekarz. Chyba chirurg, bo ubrany był w niebieski uniform. Nie widziałam jego twarzy, bo stał twarzą w stronę okna.
-Hej, Hana!- rzuciła Wiki, gdy tylko mnie zobaczyła i uścisnęła mnie z uśmiechem. W tym momencie tajemniczy mężczyzna odwrócił się przez co mogłam ujrzeć jego twarz. Jedyne co wtedy pomyślałam to było „WOW!!!”.  Takie ciacho… i będę z nim pracować w jednym szpitalu??? Taaaak! Podszedł do mnie i wyciągnął w moją stronę dłoń.
-Cześć, jestem Piotr.- uśmiechnął się pokazując cały rządek białych zębów. Był wręcz cudowny, jak nie z tego świata. Te jego słodkie brązowe oczy… I ta siwizna na skroniach, która tak bardzo dodawała mu uroku. Miał drobne zmarszczki tu i ówdzie, ale mimo to cholernie mi się spodobał. Mogę powiedzieć więcej… zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia… Podałam mu dłoń. Gdy nasze palce się zetknęły przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-A ja Hana, miło mi cię poznać- uśmiechnęłam się lekko. I tak właśnie go poznałam. Potem się dowiedziałam, że cały dzień ma być moim „aniołem stróżem”. Bardzo mnie to cieszyło… Ale mojego brata chyba nie. No ale cóż… to nie był ciężki dzień. Spodziewałam się czegoś gorszego. A fakt, że przez cały dzień Piotr chodził za mną krok w krok jeszcze bardziej napawał mnie optymizmem. W przerwie poszliśmy na kawę do szpitalnego bufetu. Piotr kazał mi usiąść i poszedł zamówić dla nas napój. Uśmiechnęłam się do niego gdy wrócił. On także się uśmiechnął. Postawił przede mną filiżankę. Mmm… to było pyszne.
-Smakuje?- uniósł lekko kąciki ust.
-Bardzo…- zaśmiałam się.
-To bardzo się cieszę- puścił mi oczko. Bawiło mnie to. Tak samo, jak bawiło mnie moje zachowanie, zakochanej nastolatki. Ale naprawdę czułam w brzuchu te motyle…
-Słuchaj… Może dasz się dziś wyciągnąć wieczorem na jakąś kolacje? Może pokazałbym ci kawałek Warszawy?- zaraz, zaraz… czy on mnie właśnie zaprosił na randkę? No oczywiście słodziaku, że z tobą pójdę…
-Wiesz… Z przyjemnością… tylko powiedz gdzie i o której…- uśmiechnęłam się. On także się uśmiechał. Było tak słodko, że aż chyba za bardzo… Ale nie mogłam się opanować.
-Mmm…O 19 po ciebie przyjadę. Masz, napisz mi swój adres- podał mi mały notatniczek i długopis. Napisałam najwyraźniej jak tylko umiałam i podałam mu powrotem jego „gadżety”. Będę miała randkę z największym przystojniakiem jakiego kiedykolwiek widziałam…

~*~*~*~*~*~*~

-Wiesz czego najbardziej żałuje? Że cię zostawiłem kiedy potrzebowałaś mnie najbardziej. Że traciłem czas na ciąganie cię po sądach, a nawet nie zapytałem jak się czujesz, czy nie trzeba ci jakoś pomóc, że nie przytuliłem cię… widziałem, że cała ta sytuacja cię przerasta. Przepraszam cię, Hana. Zakochałem się w tobie, jak zobaczyłem cię wtedy pierwszy raz, twojego pierwszego dnia w pracy. Tak pięknie się do mnie uśmiechałaś. Nigdy nie przestałem cię kochać…- mówiłem do niej, jak kazała mi Lena. Wciąż była nieprzytomna. Wciąż blada i zimna. Zastanawiałem się, czy czuje ten chłód, albo czy słyszy co do niej mówię. Leżałem koło niej i przytulałem ją do siebie. Uświadomiłem sobie, że jednak nie powinienem przywozić tu dzieci. To nie jest mama, jaką powinny oglądać. Jeżeli coś się jej stanie, to lepiej, żeby zapamiętały ją, jeżeli w ogóle, taką jaka zawsze była. Uśmiechniętą i beztroską. Cieszącą się z każdego drobiazgu, ceniącą każde małe stworzonko. Teraz nawet jej blond włosy przybrały mysio-szarą barwę. Miałem nadzieję, że krwiak się wchłonie. Nie chciałem, by musiała przechodzić tak ciężką operacje. Bałem się o nią. A co jeżeli jej zabraknie? Co z naszymi dziećmi? Za jakąś godzinę miała mieć kolejną tomografie.


~*~*~*~*~*~

Obudziłam się, bo zrobiło mi się chłodno. Otworzyłam oczy. Piotr już nie spał. Przyglądał mi się. Nic nie powiedziałam, tylko złożyłam na jego ustach czuły pocałunek.
-Mmm. Dzień dobry- szepną cicho.
-Dzień dobry…- odpowiedziałam wtulając się w jego tors. Pogłaskał mnie po głowie, a następnie przykrył mnie dokładniej.
-Wyspałaś się?
-Powiedzmy…- zaśmiałam się. Tej nocy mieliśmy nasz pierwszy raz.

~*~*~*~*~*~*~*~

Druga doba po operacji, a ona wciąż spała. Tak bardzo chciałem, żeby otworzyła oczy. Albo chociaż ścisnęła moją rękę. Czekałem, bo cóż innego mogłem zrobić. Musi się w końcu obudzić. Dzieci za nią tęsknią. Z resztą ja też.
-Piotr… Jedź do domu. Wykąp się, bo naprawdę nie przyjemnie się tu wchodzi, stary- usłyszałem Przemka. Stał w drzwiach.
-Nie mogę jej zostawić samej…
-Ja z nią zostanę…- powiedział po czym niemal wyrzucił mnie z Sali… cóż innego mogłem zrobić, jak tylko jechać do domu.

~*~*~*~*~*~*~

Moja malutka siostrzyczka leżała tu taka bezbronna. Podszedłem do jej łóżka. Leżała tu już tyle czasu, a ja dopiero teraz zebrałem się na odwagę, żeby do niej przyjść. Kiedyś byliśmy nie rozłączni…  A potem? Potem padło między nami za dużo złych słów i za dużo krzywd sobie wyrządziliśmy.
-Kocham cię, mała… i przepraszam- szepnąłem. Dlaczego tylko jak spała? Zamknąłem oczy. Położyłem jej dłoń na ramieniu.
-Też cię przepraszam, Przemek…




Hej:) sorry, że tak późno, ale dopadła mnie wena ;) mam nadzieję, że wam się podobało? :P jak tak to komentujcie ;)


Pozdrawiam Aleks

16 komentarzy:

  1. Cudoo :* masz wielki talent ;) oplacalo sie czekac <3 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. super next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Światne Olu...
    Sz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Już niedługo ;) póki co ugrzęzłam na projekcie z historii, ale we wtorek wezme się za pisanie ;)

      Usuń
    2. To kiedy coś dodasz?

      Usuń
  5. świetnie piszesz kiedy kolejna część :) pozdrawiam i czekam z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam Was bardzo, ale na nexta bedziecie musieli jeszcze troche poczekać... Ten tydzien mialam strasznie zabiegany i jeszcze bardziej zakrecony... A skonczylo sie tak, ze poki co jestem bez laptopa. Moja mama musiala dzis wyjechac i wziela mojego kompa, a jej jest na razie w naprawie i tak o... Moze jutro bede go juz miec, ale musze kuć fizyśke (rozszezona? :/) we wtorek mam wazne spotkanie sroda do domu wroce kolo 18, czwartek ortodontka i piatek moze cos w koncu napisze, ale nie obiecuje. A teraz czekamy na wyniki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znajdziesz czas żeby coś napisać?

    OdpowiedzUsuń