Piotr i Hana

Piotr i Hana

czwartek, 26 maja 2016

Rozdział 3

Nie czułem się dobrze siedząc przed królem Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii. Dodatkowo jego eskorta w postaci dwóch uzbrojonych po zęby rycerzy przyprawiała mnie o mały dreszcz. Patrzyli na mnie przeszywającym wzrokiem. Miałem wrażenie, że oni wszyscy wiedzą o moim "małym sekrecie". Siedziałem tyłem dk drzwi. Jednak usłyszałem gdy zaskrzypiały otwierane przez dwóch służących w śmiesznych kombinezonach. To był dla mnie sygnał żeby wstać. Zrobiłem to i spojrzałem na wrota.  Z samego końca sali zamierzała do nas księżna w pięknej bordowej sukni. Jej twarz... No cóż.. Jakby to powiedzieć.. Nigdy nie widziałem piękniejszej kobiety. Niby była angielką, ale jednak jej uroda była zupełnie inna. Bardziej egzotyczna.  Mimo, że miała już 24 lata, to jej twarz wciąż była niewinna i dziecięca.  Cóż... słyszałem w Anglii wiele plotek o nieznośnym charakterze księżnej, jednak wydawało mi się, że dam radę mu podołać. Moja przedostatnia żona- Julietta, była kobietą o najgorszym charakterze, jaki widziałem u kobiety, a w trakcie swojej prawie 500 letniej egzystencji poznałem już wiele dam. I równie wiele poślubiłem. Księżna podeszła do mnie. Pochyliłem się w pół i ucałowałem jej dłoń.
-Wasza wysokość pozwoli że się przedstawię. Baron Piotr Gawryło.
-Proszę spocząć, sir- rzuciła od niechcenia i zajęła miejsce koło swojego ojca.

 -Hano, to jest właśnie baron Gawryło, o którym Ci opowiadałem. Podczas rozmowy udało mi się przekonać Barona, żeby ślub odbył się jeszcze dziś wieczorem.- król spojrzał na swoją córkę, jednak prawdopodobnie tak jak ja nic nie wyczytał z jej twarzy. Miała chłodny wyraz, jednak moim zdaniem wyglądała uroczo.Księżna skierowała na niego swój prześwietlający wzrok, jakby chciała zabić go, za to ze się odezwał. Cóż... przez następne 15/20 lat to spojrzenie będzie towarzyszyło mu niemal każdego dnia. Następnie ponownie upozoruje swoją śmierć... Lub po prostu opuści kraj przy pierwszej lepszej okazji. Nie mógłby zostać tu na dłużej, ponieważ ludzie poznali by, że się nie starzeje.
-Czy to wszystko, ojcze?- spojrzała na króla, udając, jakbym w ogóle nie istniał. Ani trochę mi się to nie spodobało. Nie lubiłem być lekceważony. Zwłaszcza przez kobiety.
-Tak, możesz wracać do swojej komnaty.- wstała i ucałowała dłoń ojca. Ja również wstałem, by pochylić się jej gdy wychodziła. Była naprawdę piękna. I już dziś miała zostać moją żoną. Opuściła salę tronową. Zaraz po jej wyjściu zamknęły się drzwi. Usiadłem ponownie na swój fotel, a król przywołał do siebie jednego z poddanych.- Zlecisz urządzenie dziś o zachodzie słońca hucznego przyjęcia u mnie w ogrodach. Takie, które zapamięta cały Londyn. Otóż dziś, mój chłopcze, moja córka pojmie za  męża tego oto barona, który wkrótce zajmie moje miejsce na tronie. Zaprosisz też na porę śniadania księdza, który udzieli im ślubu, zrozumiałeś wszystko?- mówił do młodzieńca klęczącego przed nim. Chłopiec kiwał tylko głową, przytakując słowami "Tak, mój Panie"- możesz już się oddalić, chłopcze.- po tych słowach młodzieniec wstał i wybiegł z Sali. Kilka chwil później, usłyszałem dzwony zwiastujące dzisiejszą uroczystość.- Więc liczę, że będzie Pan dobrym mężem dla mojej córki, i godnym następcą tronu, sir.
-Tak, Wasza wysokość. Moja miłość do ojczyzny tego ode mnie wymaga.- przytaknąłem mu, powstrzymując ogromną potrzebę zaśmiania się. Był takim formalistą.
- Liczę też, że Ty w przeciwieństwie do mnie zostawisz po sobie w pierwszej kolejności dziedzica płci męskiej, przez co nie będziesz miał podobnych kłopotów do mnie. Gdyby to ode mnie zależało, to władzę po mnie obiął by mój młodszy syn. Jednak posłowie nalegają by to była Hana.
-Leży to w moim interesie, Panie.- w rozmowie z królem czułem się jak marionetka. Nie lubiłem rozmów, w których byłem przez kogoś zdominowany. A rozmawiając ze swoim Panem, i jednocześnie przyszłym teściem, inna rozmowa póki co nie wchodziła w grę.
-Zdajesz sobie sprawę, że gdyby nie mój pogarszający się z dnia na dzień stan zdrowia, i przymus znalezienia godnego następcy tronu, nigdy nie dostałbyś mojej córki za żonę.-  poczułem przypływ adrenaliny i zacisnąłem dłoń w pięść. Nienawidziłem, gdy ktoś wymuszał we mnie wdzięczność. Jednak póki co byłem jeszcze skazany na łaskę lub niełaskę króla, więc musiałem godzić się na takowe poniżenia.
-Tak, Panie. To dla mnie zaszczyt, że ta piękna dama, jak księżna Hana, zostanie towarzyszą mojego życia.- bla, bla, bla...wcale nie uważałem tego za zaszczyt. Owszem, była niespotykanie piękna, jak na te strony. Ale gdzie jest zaszczyt w tym, że w dniu ślubu ona już mnie olała. Co będzie później?
-Dobrze, chłopcze. Mój służący zaprowadzi mnie do Twojej komnaty gdzie będziesz mógł odpocząć- wstałem i pokłoniłem się temu staremu narcyzowi. Opuściłem salę za jednym z mężczyzn ubranych  w przekomiczne stroje. Cóż, jak tylko zostanę władcą, to to zmieni. A tymczasem tak jak się spodziewałem, król przydzielił mi komnatę w zupełnie oddalonej części od komnaty księżnej Hany. Chyba jej ojciec stwierdził, że mógłbym być na tyle głupi, by próbować wykorzystać księżną przed ślubem, a potem zniknąć. No
cóż... nie tym razem.







Przepraszam za przestoje. Mam nadzieję, że rozdział 3 przypadł wam do gustu :) Obiecuję że 4 pojawi się o wiele szybciej ;) Komentujcie i udostępniajcie.


Pozdrawiam, 
Alex 

5 komentarzy: