Piotr i Hana

Piotr i Hana

sobota, 27 grudnia 2014

W końcu wracamy :-D Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale po prostu nie było czasu na opo :(  Mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)






Mały wtulił się w kobiete, a ona okryła go.
-Jak się spalo?-zapytała. Bardzo jej zależało aby mieć z chłopcem dobry kontakt przecież nazywał on jej ukochanego "tatą".
-Dobrze, proszę Pani
-A może zanim Piotr zrobi naleśniki to pomogę Ci wziąć prysznic?-wstała z kanapy i postawiła Szymka na niej.
-Tak, ale tylko z tatą...-trochę się zawstydził.
-Szymuś... Nie bój się mnie, ja nie zrobię Ci krzywdy. Obiecuje
-Wiem, proszę Pani. Chodzi o to że Pani jest dziewczyną a tata chłopcem.-wytłumaczył na co Hana tłumiła w sobie śmiech
-No dobrze, to zamienię się z Piotrem-ruszyła do kuchni, gdzie wytłumaczyła ukochanemu całą sytuację.
Piotr wziął chłopca na ręcę i zaniósł do łazienki. Tam go delikatnie rozebrał, uważając na opatrunki i zaczął go myć. Po 15 minutach Goldberg uchyliła trochę drzwi i podała Piotrowi ubranka dla małego, które dopiero wczoraj kupiła. Mężczyzna wyciągnal spod prysznica chłopca i delikatnie zaczął do wycierac, następnie zawinął w ręcznik i wziął na ręcę, a ubranka pod pache. Położył do w sypialni na łóżku. Zauważył że chłopcu zimno więc okrył go kołdrą.
-Młody, idę po apteczke i zmienie Ci opatrunek.-rzucił i pobiegł. Wrócił po około minucie.Odkrył chłopa i zaczął zmieniać bandarze. Widział że on się boli dlatego każdą czynność wykonywał powoli i bardzo delikatnie. Na koniec ubrał go w koszulkę z nadrukiem bajki Toy Story. Gawryło wiedział że Szymek lubi tą bajkę. Ubrał mu jeszcze bieliznę i spodnie, po czym oboje udali się do kuchni gdzie kobieta nakładała naleśniki na talerz.Usiedli do stołu zarówno Hana jak i Piotr zjedli śniadanie, natomiast chłopiec nawet nie tknął.
-Szymek, dlaczego nie jesz?-spytała kobieta
-Proszę Pani, ja poprostu nie jestem głodny-odparł smutno mały-Mogę iść się położyć?-zapytał
-Ja cię odprowadze...-podniósł się szybko Gawryło i poszedł z małym. Weszli do sypialni. Mężczyzna pomógł chłopcowi rozebrać się do samej bielizny. Okrył go jeszcze kołdrą i już miał wychodzić, ale...
-Tato! Zaczekaj...-odezwał się Szymek. Piotr wrócił się do łóżka i usiadł na brzegu.
-Ja nie chciałem sprawić przykrości Pani Hanie, przyrzekam...-zaczął- Ale ja się boję, że znów mnie zostawisz, że znów mnie tam zabiorą, ja nie chcę... Tam robili złe rzeczy, ja nie chcę tam wracać...-jego oczach zbierały się łzy.Gawryło natychmiast wziął go na ręcę i mocno do siebie przytulił. Całe zdarzenie obserwowała Hana. Wiedziała że Gawryło będzie idelnym ojcem. Może to już najwyższy czas aby i oni zostali rodzica. Oboje tego bardzo chcą.
-Szymuś... Nie zostawię cię, porozmawiam z Haną żebyś został u nas. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu, nie pozwolę cię już skrzywdzic-mówi i tuli chłopca do swojej piersi a on wyciera swoje pojedyncze łzy do jego koszuli.
- Położ się a ja z Haną pomyślimy nad pokoikiem dla Ciebie, dobrze?- mały pokiwał twierdząco głową.
-A możesz przeczytać mi bajkę? Tak ja w tedy w szpitalu, pamiętasz?-zapytał z nadzieją
-Tak, pamiętam...-uśmiechnął cię do chłopca i sięgnął po bajkę. Zaczął ją czytać, a mały powoli zaczynał zasypiać aż całkiem jego oczy zamknąły się...
Pół roku później…

Usiedli na kanapie. Szymek już spał. Piotr trzymał w ręku kopertę. Bał się ją otworzyć. Hana też się bała. Położyła głowę na jego ramieniu.
-Otwórz w końcu…- rzuciła zniecierpliwiona.
-A jeśli…
-Po prostu to otwórz… potem pomyślimy co dalej.- spojrzał jej w oczy. Pocałowała go, a potem wskazała głową na tajemniczą kopertę. Mężczyzna zdecydowanym ruchem ją otworzył. Potem wyją zawartość. Oboje czytali w milczeniu. Na ich twarzach pojawiały się coraz większe uśmiechy. Zabrała z jego rąk kartkę i rzuciła ją na stół. Namiętnie go pocałowała.
-Kiedy mu powiemy?- uśmiechnął się do niej, kiedy się od siebie oderwali.
-Jak tylko się obudzi…
-Nie wiem czy wytrzymam.
-Musisz… a teraz leć się myć i idziemy spać- rzuciła wstając. Pociągnął ją za rękę.
-A ty gdzie idziesz?
-No do łóżka…
-Powiedzmy mu teraz- spojrzała na niego z dezaprobatą i pokręciła głową.
-Leć do mycia- powiedziała i weszła do sypialni. Gawryło ruszył do łazienki. Gdy wrócił kobieta już spała. Wyjął z jej rąk książkę i okrył ją kołdrą. Postanowił jeszcze zajrzeć do Szymka. Zgasił Hanie lampkę nocną i wyszedł z pokoju. Malec słodko spał. Piotr uśmiechnął się na Samą myśl, że w końcu zostali z Haną jego prawnymi rodzicami. Podszedł do jego łóżka i pogłaskał go po głowie. Potem okrył starannie kołdrą. Zgasił światło i wyszedł. Spojrzał na zegarek. Było krótko po 21. Postanowił załatwić jeszcze jedną sprawę. Wziął telefon i wybrał numer do swojego szefa. 

Przepraszam za błędy...

Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie...

Jak wam się podoba nowy wygląd? 

Odpowiadajcie na ankietę w prawym górnym rogu


Pozdrawiam 
Aleks

niedziela, 16 listopada 2014



Wzięła napój dla chłopca i ruszyła do sypialni. Gdy tam zaszła ujrzała coś wzruszającego. Chłopiec spał w tulony w chrapiącego Piotra. Postawiła szklankę na szafce nocnej. Przykryła obu i zgasiła światło. Zegarek wskazywał  19. Postanowiła szybko wyskoczyć do sklepu, żeby kupić małemu jakieś ciuchy na jutro. Napisała Piotrowi kartkę, w razie jakby się obudził. I wyszła z mieszkania.



Wróciła po około dwóch godzinach. Wtargała 3 duże torby na górę. Weszła do mieszkania, panował tam półmrok, tak jak wtedy gdy wychodziła. Postawiła zakupy na szafce w korytarzu. Zdjęła kurtkę i buty. Ruszyła do sypialni. Weszła po cichu. Chłopcy dalej spali. Poprawiła im kołdrę i wyjęła z szafy koc i poduszkę. Ruszyła do salonu. Położyła pościel na kanapie i usiadła na jej brzegu. Uświadomiła sobie, że musi zgłosić na policję, ucieczkę Szymka. Stwierdziła jednak, że zajmie się tym jutro. Było już późno, a ona była strasznie zmęczona. Poszła wziąć szybki prysznic. Potem wróciła i rzuciła się na kanapę. Zasnęła dość szybko. Obudził ją dziwny trzask. Natychmiast otworzyła oczy i spojrzała na zegarek. Dochodziła druga w nocy. Ruszyła w stronę kuchni, ponieważ stamtąd dochodził dźwięk, który ją obudził. Weszła do pomieszczenia i zapaliła światło. Na podłodze leżało potłuczone szkło, które starał się pozbierać mały chłopiec.

-Zostaw to… skaleczysz się- podeszła do niego i wyjęła z jego rączki kawałki szkła. Jednak za późno, bo jeden wbił mu się w dłoń. Ręka zaczęła krwawić, a chłopiec się skrzywił. Do jego oczu napłynęły łzy. Kobieta wrzuciła do kosza wszystko co Szymek zdążył zebrać. Wzięła go pod pachy i posadziła na blacie kuchennym. Malec wzdrygnął się. Wzięła z szafki apteczkę i usiadła obok niego. Zaczęła opatrywać jego ranę.

-Ja bardzo panią przepraszam…- powiedział w końcu przez łzy. Kobieta nakleiła mu plasterek i spojrzała na niego.

-Przecież nic się nie stało…- szepnęła z przyjaznym uśmiechem. Pogłaskała go po włosach, a on wybuchł płaczem.

-Ja nie chciałem… chciało mi się tylko pić…- mówił szlochając.

-Hej… wszystko jest dobrze… to tylko szklanka.

-Nie chciałem budzić taty… to było niechcący…- mimo jej słów nie potrafił się uspokoić.

-Poczekaj tu… zaraz przyjdę…- rzuciła zeskakując z blatu. Po chwili wróciła z parą małych kapci. Założyła mu na nogi- Leć się połóż, a ja dokończę to sprzątać.

-Nie… ja to sprzątnę…- spojrzał na nią smutnymi oczyma.

-Nie musisz… chcesz iść spać?- pokręcił przecząco głowa. Kobieta wyjęła drugą szklankę i nalała wody. Podała chłopcu. Wzięła szczotkę i zamiotła resztki szkła z podłogi. – zjesz coś?- zapytała gdy skończyła.

-Nie chce…

-Dobrze… chodź… jak nie chcesz spać, to możemy posiedzieć w salonie- zdjęła chłopca z blatu i postawiła na podłodze. Niespodziewanie malec złapał ją za rękę. Mimo dużego zaskoczenia, kobieta uśmiechnęła się do niego. Usiedli na kanapie. Okryła go i siebie kocem. Niedługo potem oboje zasnęli.



Gawryło otworzył oczy. Obok niego niebyło ani Hany, ani Szymka, mimo iż po przebudzeniu spodziewał się zastać tu ich oboje. Spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku. Wieczorem nawet jego nie zdążył zdjąć. Była 8.30

-Hana!- krzyknął przecierając oczy. Odpowiedziała mu cisza. Spróbował jeszcze raz, jednak z takim samym rezultatem. Wstał powoli z łóżka. Wyszedł z sypialni w poszukiwaniu swoich zgub. Łzy napłynęły mu do oczu, jak ich zobaczył. Oboje spali. Szymek wtulał się w piersi Hany, a kobieta trzymała rękę w jego włosach. Postanowił ich nie budzić. Usiadł po drugiej stronie kobiety i położył głowę na jej ramieniu. Lekko otworzyła oczy. Zaśmiała się cicho gdy Piotr zaczął całowac jej szyję.

-Przestań głuptasie, Szymek może się zaraz obudzić.

-No przecież ja nic nie robię.

-Lepiej zrób mi jeść.

-No jasne… bo facet w dzisiejszych czasach tylko do tego się nadaje…- wstał udając obrażonego.

-Co się stało?- zapytał mały otwierając oczy.

-Hana właśnie obraziła nasz męski gatunek.- rzucił Gawryło z powagą, na co malec wybuchł śmiechem jeszcze mocniej wtulając się w ramiona kobiety.- No jasne… na chwilę człowiek was z oczu spuścił i już sztamę trzymają… nic tu po mnie. Idę robić naleśniki…


Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie...


25kom=next

Pozdrawiam,
Aleks

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 27

-Zrobię ci obiad…- pocałowała go wstając z łóżka.
-To może ja w tym czasie wyskoczę na basen?- spojrzał na nią maślanym wzrokiem.
-A wrócisz szybko?
-Za godzinę- uśmiechnął się.
-No dobra… Pierogi z serem mogą być?
-Jesteś kochana- podszedł do niej i ją pocałował. Zaśmiała się. ruszyła w kierunku drzwi, po drodze rzucając mu spodnie z krzesła. Weszła do kuchni. Wyjęła wszystkie potrzebne składniki i zaczęła zagniatać ciasto.
-Będę za godzinkę, kochanie!- krzyknął Gawryło zakładając buty, a chwilę później wyszedł. Kobieta lepiła pierogi myśląc, jaką jest szczęściarą. Ktoś zdzwonił do drzwi. Wytarła brudne od mąki ręce o fartuch i ruszyła do drzwi.
-O mój Boże…- szepnęła kiedy zobaczyła swojego gościa. Kucnęła przy nim.
-Jest mój tata?- szepnął przez łzy Szymek. Wyjęła z kieszeni paczkę chusteczek i przyłożyła jedną do jego krwawiącego noska. Mały lekko się wzdrygnął.
-Nie ma, ale niedługo wróci. Chodź do środka.
-Nie… chcę do taty- zaczął łkać.
-Chodź… Zadzwonię po niego.- mały wstał chwiejąc się. Podała mu rękę, jednak nie zareagował. Ruszyła do salonu, a on za nią.
-Usiądź na kanapie- rzuciła. Wyszła do kuchni. Wzięła do ręki telefon i wybrała numer do Gawryły.
-No co jest Hana?- odebrał po paru sygnałach.
-Piotr… wracaj szybko...
-Kochanie… jeszcze nawet nie dojechałem.
-Piotr, musisz…
-Ale co się dzieje?- usłyszał w głosie kobiety panikę.
-Szymek tu jest…
-Co?
-Wracaj- szepnęła i rozłączyła się. Wzięła z półki apteczkę i wróciła do chłopca. Siedział skulony na fotelu. Usidła obok.
-Piotr zaraz przyjedzie…- szepnęła podając mu czystą chusteczką.- Nakleję ci parę plasterków, ok.?
-Nie… tylko tata- spojrzał na nią z przerażeniem.
-Ale ja mam takie fajne. Z Kubusiem Puc hatkiem.- po chwili zastanowienia kiwnął głową. Przykleiła na jego twarz kilka plasterków, najdelikatniej jak umiała.- zjesz coś? Mam pierogi..
-Nie chcę.
-A pić?
-Chcę do taty.- zaczął płakać
-Zaraz przyjedzie… Proszę, nie płacz…- niedługo potem drzwi się otworzyły i do mieszkania wbiegł Piotr.
-O boże… Szymuś… co się stało?- podbiegł do chłopca. Ten natychmiast rzucił mu się na szyję.
-Nie zostawiaj mnie więcej- szepnął przez łzy
-Nie zostawię… co się stało?
-Nic… nie chcę tam wracać…
-Nie wrócisz. Jesteś głodny?
-Nie… a mogę dostać szklankę wody?
-Przyniosę ci- rzuciła Hana i wyszła. Nie czuła się tam zbyt komfortowo. Nalała wody do kolorowej szklanki i oparła się o szafkę. Zaczęła myśleć. wiedziała, że Piotr zrobi wszystko, żeby Szymek z nimi został, ale bała się, że mały nigdy jej nie polubi…





Chcę tylko powiedzieć, że nie życzę sobie jakichkolwiek komentarzy odnośnie mojego chłopaka, a już na pewno nie takich. Moje życie prywatne i to z kim się spotykam, to tylko i wyłącznie moja sprawa, a jka komuś to się nie podoba, to niech to zachowa dla siebie. 
Amen

15 kom (na temat opo)= next 


Pozdrawiam
Aleks

piątek, 31 października 2014

Rozdział 26

Tak jak obiecałam, jesteśmy ;-) Przepraszam, że dopiero teraz, ale musiałam trochę dopracować ten rozdział, a nie bardzo miałam czas :P
 


Spojrzał na nią zdziwiony.
-Spodziewasz się kogoś?- zapytał łykając jedzenie.
-Nie… Ale pójdę otworzyć.- uśmiechnęła się do niego. Wstała i skierowała się do drzwi, spojrzała przez Judasza. Pod jej drzwiami stała Soszyńska. Zastanowiła się chwilę. Potem otworzyła drzwi. Wyszła z mieszkania i od razu je zamknęła.
-W czym mogę pani pomóc?- spojrzała podejrzliwe na swoją „rywalkę”.
-Ja do Piotra.- Hana uniosła brwi.
-Piotra tu nie ma.- skłamała. Wiedziała, że to nie w porządku, jednak dopiero co zeszli się z Piotrem. Nie chciała, by Magda znów wszystko zniszczyła. Nie mogła na to pozwolić.
-Nie ma go w domu. Wiem, że jest u ciebie.
-Nawet jeśli jest, to co ci do tego?
-Chcę z nim porozmawiać.
-Śpi!- ucięła krótko Hana.
-Jak się obudzi to niech przyjedzie. Muszę z nim pilnie rozmawiać. Powiedz mu, że czekam na niego w domu. W NASZYM domu- specjalnie zaakcentowała to słowo by podnieść Hanie ciśnienie.
-Wątpię, żeby przyjechał. Ja na jego miejscu nie miałabym ochoty na ciebie patrzeć. Zrób mi tę przysługę i zostaw go w końcu w spokoju.
-Nie zasługujesz na niego. On potrzebuje kobiety na całe życie, a nie jakiejś małolaty, która chce się zabawić.
-Nie wiesz jakie plany mam wobec Piotra.- zaczęły jej puszczać nerwy.
-Jak nie ty go zostawisz to on ciebie, bo w końcu zrozumie, że się dla niego nie nadajesz.
-A ty się nadajesz?! Z resztą lepiej nie odpowiadaj. A teraz dowidzenia.- rzuciła krótko i weszła powrotem do domu i zamknęła drzwi. Następnie się o nie oparła i głośno wypuściła powietrze. Zamknęła na chwilę oczy. Potem ruszyła do salonu gdzie Piotr dalej jadł śniadanie całkiem nie świadomy tego co się właśnie działo. Podeszła do kanapy ze skruszoną miną i usiadła koło Gawryły. Ten od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Spojrzał na nią wyczekująco, jednak ona nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy.
-Kochanie, kto pukał?- zapytał zmartwiony.
-Magda…- szepnęła spuszczając głowę jeszcze niżej.
-Co?! Co ona jeszcze ode mnie chce?! Mało jej?!- wstał podenerwowany. Podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.
-Spokojnie. Już poszła.- pociągnęła za rękę na kanapę.  Spojrzał na nią i westchnął.
-Hana…. Jedz.- spojrzała na nią ganiącym spojrzeniem, jednocześnie zmieniając temat. Spojrzała na kanapki i skrzywiła się lekko.
-Nie chcę już jeść. Zjadłam półtora kromki…
-Wow… uważaj, żebyś się czasem nie przejadła.- rzucił ironicznie. Spojrzała na niego wściekle. Uśmiechnął się i nachylił się nad nią. Pocałował jej nos. Od razu się uśmiechnęła.
-Na którą idziesz do pracy?- zapytał kładąc głowę na jej kolanach.
-Nie idę… mam dziś wolne…- głaskała jego włosy.
-Szczęściara… ja mam na dziewiątą.- spojrzała na zegarek.
-Masz 30 minut, kochanie.- zaśmiała się.
-O cholera!- rzucił zrywając się z kanapy.
-Piotr… i tak już nie zdążysz… zostań ze mną, w domciu…- spojrzała na niego błagalnie.
-Nawet jakbym chciał to nie mogę. Wiesz przecież…
-Miałeś wypadek.- przerwała mu.-  Chyba masz prawo zostać w domu. Odpocząć.- pociągnęła go powrotem.
-Hanuś, nie mogę… 
-Możesz… Mam zadzwonić do Wiki?- spojrzał na nią i podał telefon.
-Powodzenia… - zaśmiał się. Wybrała numer i chwilę odczekała.
-Hej, Wiki… Tu Hana
-...
-Nie, chodzi o Piotra….
-…
-Skąd wiesz?- zapytała zdziwiona.
-…
-Nie… Dobra, dzięki. Jesteś wielka.
-…
-No pa.- rozłączyła się i podała Gawryle telefon.- zostajesz ze mną.- pocałowała go. Odwzajemnił pocałunek.
-Sprzątnę po śniadaniu… - szepnęła gdy się oderwali. Wstała i wzięła naczynia ze stołu. Przeszła do kuchni. Poszedł za nią. Wkładała naczynia do zmywarki. Objął ją od tyłu.
-Piotr…
-Co, kochanie?- całował jej kark.
-Puść mnie.
-Nie…- zaśmiał się.
-Dlaczego?
-Zgodziłem się zostać w domu, więc chyba należy mi się nagroda, co?- wziął ją na ręce i posadził na blacie.
-Nie!
-Jak to nie?! Ja ci zaraz pokaże….- zaczął ją rozbierać…



Moim zdaniem szału nie ma...
Już niedługo Hana i Piotr będą musieli porzucić namiętność dla odpowiedzialności, więc nacieszcie się tym przesłodzonym rozdziałem :P

Nie mam pojęcia kiedy next :-/

Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie


Pozdrawiamy! ::-P