Rozdział
14
„Z
nią będziesz szczęśliwszy”
Mijały tygodnie. Związek Piotra i Hany kwitł w najlepsze.
Kobieta rozwiodła się z Jamesem… Gawryło natomiast postanowi lepiej poznać
swoją córkę. W weekendy zabierał ją na różne wycieczki. Czasem jeździli do
centrum handlowego, czasem do muzeów, a czasem poza miastem oglądali piękno
świata. Jednak Piotr wciąż nie przedstawił Tosi swojej ukochanej. W końcu
postanowił to zrobić. Był 25 kwietnie. Czwartek. Jak na ten okres w roku było
całkiem ciepło. Na zewnątrz świeciło słońce. Ptaki śpiewały, a chirurg szykował
się na kolejne spotkanie z córką.
-Hana może byś poszła dzisiaj ze mną na spotkanie z
Tosią?- spytał zapinając ostatni guzik koszuli. Kobieta popatrzyła na niego
zdziwiona.
-Piotr ja myślę że to jeszcze nie ten czas- odpowiedziała
podnosząc się z łóżka do pozycji siedzącej.
-Jednak ja mam inne zdanie- uśmiechnął się do niej ciepło
-A jeśli mnie nie polubi? Tak jak Szymek...
-Szymek boi się nieznajomych, a Tosia taka nie jest.-
powiedział siadając obok niej
-A może po prostu boi się mnie... Nie chce Piotr. Nie
teraz...
-Proszę cię kochanie-powiedział, podszedł do niej i
namiętnie ją pocałował
- No dobrze... Ale może przywieź ja tutaj...
-Dziękuję-powiedział pełen entuzjazmu i kolejny raz wpił
się w jej usta
-Nie masz mi za co dziękować- powiedziała gładząc jego
twarz.
-Kocham cię, wiesz o tym ?-spytał
-Hmmm... Chyba nie- uśmiechnęła się prowokująco.
-Hana, jak się mają nasze sprawy- powiedział kładąc swoją
dłoń na jej brzuchu. Goldberg momentalnie posmutniała.
-Ostatnio robiłam test 3 tygodnie temu. Nic nie było. Miesiączka
skończyła mi się tydzień temu...-
Piotr przytulił ukochaną do swojej piersi.
-Teraz nam się uda, na pewno się uda-szeptał jej na ucho
-Nie wiem. Może ja po prostu nie mogę mieć
dzieci...-zaczęła lekko łkać w jego pierś.
-Hana, co ty mówisz ?- odsunął ją od siebie i spojrzał
prosto w oczy
-Próbujemy już tyle czasu. I nic! Ty masz córkę więc to
moja wina!
-Nie, po prostu jeszcze się nie poszczęściło-pocieszał
ukochaną
-Piotr, przecież nawet ty w to nie wierzysz!- powiedziała
ocierająca łzę płynącą po jej policzku. Położyła się na poduszkę. Pogładził
delikatnie jej nogę.
-Kochanie, uda się...
-A jeśli nie?
-Nie ma takiej opcji-odpowiedział całując ją w czubek
głowy
-Piotruś, a może pójdziemy do Darka na badania ?-spytała
siadając na łóżku
-Kochanie nie ma takiej potrzeby. Wszystko jest w
porządku. Na prawdę!- powiedział przytulając ją do siebie.
-Ale w tedy będziemy spokojniejsi -Powiedziała
-Hana, kocie. Nie ma takiej potrzeby. Przecież niedawno
sama mówiłaś że to nie jest pstrykniecie palcami...
-Tak, ale to już za długo trwa...
-Okres skończył ci się tydzień temu. Tak? Czyli teraz
masz dni płodne.- powiedział kładąc się na niej.
-Do czego zmierzasz, bo nie nadążam
-Mam jeszcze godzinę do spotkania z Tosia...
-Nadal nie wiem o co ci chodzi-zaczęła się z nim droczyć
-Oj ty doskonale wiesz o co mi chodzi, miśku- powiedział całując
jej szyję.
…
Wstała I naciągnęła T-shirt przez głowę. Usłyszeli
pukanie do drzwi
-Hmmm. Ale się wyrobiłeś.- zaśmiała się cicho Hana.
-Mówiłem, że zdążę- zaśmiał się i szybko ubrał
Poszedł otworzyć drzwi. Stała w nich Tosia z Magdą
-Cześć. Wchodzicie proszę
-Tata !!!- krzyknęła mała i rzuciła się w ramiona Piotra
-Cześć mała. Chce żebyś kogoś poznała- Piotr kucnął przy
niej i złapał za jej malutka dłoń.
-Kogo? -Spytała zaciekawiona.
-Moja ukochaną…- powiedział czekając na jej reakcję
-A Ty nie kochasz mamy?
-Tosiu, kocham Hane... I ciebie.- powiedział lekko
zakłopotany.
-Ale koleżanka mi powiedziała, że mama i tata muszą się
kochać bo inaczej nie będą mieli dziecka-powiedziała
-kiedyś kochałem twoja mamę. Ale to było dawno…
-Dlaczego już nie kochasz? -dopytywała Tosia
-To skomplikowane- powiedział patrząc jednocześnie na
Magde.
-A powiesz mi?- powiedziała mała ściągając buty
-Może kiedyś. Teraz idź do salonu, a ja zamienię dwa
słowa z mamą
-Tatooo, powiedz mi dzisiaj...
-Idź do salonu proszę. Ja zaraz przyjdę
-Ale tatooo...
-Tosiu zaraz
porozmawiamy...
-Obiecujesz ?-spytała
-Tak
-A mogę popatrzeć na bajki ?-spytała
-Tak możesz. W salonie siedzi Hana. Moja dziewczyna. Poproś
ją to ci włączy.- powiedział na skraju wytrzymania nerwowego.
-Dobrze. Już idę.- dziewczynka zostawiła rodziców samych
i poszła do pomieszczenia obok.
-Dzień dobry, tatuś powiedział, że mogę popatrzeć na
bajki-powiedział nie śmiało, wchodząc do salonu
-Cześć Tosiu jestem Hana- powiedziała entuzjastycznie
Goldberg
-To przez panią tatuś z nami nie mieszka?- szepnął
dziewczyna nieświadoma swoich słów
Hane zamurowało, nie wiedziała co małej odpowiedzieć. W
jednym momencie łzy napłynęły jej do oczu. Wstała z kanapy i biegiem ruszyła do
wyjścia. Minęła Piotra i Magdę rozprawiających na klatce schodowej, nie
zwracając najmniejszej uwagi na pytania Piotra "co się stało”, „o co
chodzi"
Piotr pobiegł za Haną, ale gdy wybiegł na dwór jego
ukochanej już nie było. Wrócił więc do domu, w salonie zastał Tosię oglądającą
bajkę...
-Tosiu, co stało się tutaj jak mnie nie było?
-Pani Hana pobiegła gdzieś...
-A wiesz, dlaczego pobiegła-spytał Gawryło kucając na
przeciwko córki
-Ja się jej tylko zapytałam, czy to przez nią nie
mieszkasz z nami...- Piotr na te słowa złapał się za głowę -Tatuś obiecałeś mi
coś...-powiedziała nie świadoma niczego Tosia
-Nie teraz !!!-odpowiedział podniesionym głosem. Był tak
głośny, że dziewczynka natychmiast zaczęła płakać
-Tosiu... Nie płacz przepraszam...-odpowiedział spokojnym
tomem głosu. Jednak dziewczyna dalej się nie uspokajała -Córeczko...
Przepraszam- powiedział, przytulając ją do swojej piersi Nic nie pomagało... Magda
usłyszała płacz córki, więc natychmiast do niej podeszła...
-Tosiu, co się stało? -spytała zatroskana matka
-Tata na mnie krzyczy- wycedziła przez łzy
-Piotr, ty jesteś mądry- teraz to ona podniosła ton głosu
-Przepraszam! Zdenerwowałem się...
-To nie jest powód żeby krzyczeć na małe dziecko
-Zostań z nią tutaj. Ja muszę natychmiast jechać!
-Miałeś się zająć Tosią- krzyknęła, ale Piotr już tego
nie usłyszał. W biegu złapał klucze do auta i ruszył. Pojechał do Przemka. Po
kilku minutach był pod jego drzwiami Zadzwonił dzwonkiem. Otworzył mu zapala
który wyraźnie spodziewał się jego wizyty.
-Jest w sypialni- powiedział krótko
-Dzięki stary...-powiedział wchodząc do środka
Pognał do pokoju w którym była jego ukochana. Leżała na
łóżku i płakała.
-Hana... -Podszedł do niej i usiadł na brzegu łóżka
-Proszę cię. Idź stąd i zostaw mnie sama!
-Kochanie...-nie odpuszczał
-Piotr, przestań. To nie ma sensu
-Kochanie, co nie ma sensu ?-spytał siadając bliżej Hany
-Nasz związek- szepnęła niepewnie.
-Hana, co ty mówisz ? Jak nie ma sensu ? Przecież
wystarczy że się kochamy...
-Ja nie mogę z tobą być!
-Żartujesz, prawda ? Dzisiaj mamy prima aprilis ?-spytał
choć wcale nie było mu do śmiechu
-Nie mam jakoś nastroju do żartów. Mówiłam ci, że moje
spotkanie z Toska nie jest dobrym pomysłem...
-Tosia, nie rozumiała znaczenia tych słów...
-Ale to nie zmienia faktu, że to przeze mnie wychowuje
się bez ojca!
-Przecież spędzam z nią każdą wolną chwilę
-To nie jest to samo!
-To co mam zrobić ?-spytał zrezygnowany
-Jedź do niej. Mną się nie przejmuj...
-Hana... Jesteś tego pewna ?
-To koniec, Piotr- szepnęła i pierwszy raz odkąd tam był
spojrzała na niego. Po jej policzku popłynęła łza
-Nie zostawię cię... Chcemy mieć dziecko. Pamiętasz....
- Ty już masz dziecko
-I będę miał kolejne. Z tobą...
-Nie będziemy mieć dziecka, może nawet i lepiej.
Przynajmniej kolejno dziecko nie będzie się musiało wychowywać bez ojca…
-Hana, o czym ty mówisz. Kochanie! Jak bez ojca?!
-Normalnie! To koniec!!! Poza tym ja jak widać nie mogę
mieć dzieci!?
-Jak koniec? Co ty mówisz ?
-Normalnie…
-Nie kochasz mnie ?-spytał prosto z mostu
-Kocham. Kocham cię jak jasna cholera. Ale nie mogę być z
tobą...
-To dlaczego chcesz mnie zostawić ?
-Piotr... Ja wiem jak to jest wychowywać się w rozbitej
rodzinie. Nie jest fajnie.... Chce żeby twoja córka miała prawdziwy dom...
-Zdecyduj się czego ty chcesz !!!-uniósł głos Gawryło
-Nie krzyczy! Dobrze?! Chce po prostu jak najlepiej dla
Tosi!- Nie odpowiedział odwrócił się napięcie i wyszedł bez słowa. Wrócił do
domu, Magda z Tosią siedziały i oglądały bajki...
-Cześć tato-powiedziała Tosia nie odrywając oczu od
telewizora
-Cześć- odpowiedział smutnym głosem
-Tato, powiesz mi teraz ?
-Toska nie mam nastroju...
-Ale obiecałeś...-udała obrażoną
-Spytaj mamy!
-Ale ja chcę żebyś ty mi powiedział, proszę...-zrobiła
minę zabitego psa
-Toska, nie!- znowu krzyknął na dziewczynkę
-Ja chciałam tylko wiedzieć dlaczego nie kochasz mamy, bo
wszyscy mają rodzeństwo tylko nie ja...- powiedziała i uciekła do innego pokoju
-Mogłabyś rodzeństwo jakbyś choć trochę umiała się
zachować!- krzyknął za nią...
-Piotr co się z Tobą dzieje-spytała Magda
-Dajcie wy mi wszyscy święty spokój!- Wyszedł z domu i
poszedł prosto do pobliskiego baru
Wszedł z impetem do środka i zamówił sobie 100. Po kilku
godzinach był totalnie scioprany, ledwo trafił do domu. Wszedł do środka, na szczęście
Tosia już spała, a Magda na niego czekała. Gawryło ściągnął kurtkę i buty.
Podszedł do kobiety, a ta wpiła się w jego usta, on odwzajemnił pocałunek
-Hana, tak cholernie cię kocham- jęknął jej w usta.- Magda
udawała, że tego nie słyszała, zaczęła rozpinać jego koszulę. Pociągnął ja za
rękę do sypialni, w trakcie drogi przewracając się kilkakrotnie. Piotr opadł na
łóżko, a Magda na niego, dociskając go do materaca. Zaczęła całować jego tors,
jednak po chwili usłyszała jego głośne chrapanie. Mimo tego nie zaprzestawała
czynności, po chwili pod naciskiem ust Magdy Piotr się obudził... Zebrał
wszystko swoje siły i przewrócił Magdę na plecy teraz to on obdarowywał jej
ciało pocałunkami
-Hana!!!- krzyczał co sil w płucach.
-Piotr, Hana cię nie chce... A ja chcę stworzyć Tosi
prawdziwy dom, wiem że chcesz mieć drugie dziecko… Kochaj się ze mną- szepnęła
mu do ucha, a to zadziałało na Piotra jak afrodyzjak
Momentalnie zdarł z nich ubrania I wszedł w Magdę . Doszedł
po kilku ruchach, nie zapewniając Soszyńskiej wymarzonej przyjemności.
Następnie padł obok niej i zasnął jak małe dziecko.
-Pozbędę się tej twojej niuni jak zajdę z tobą w ciąże- powiedziała
sama do siebie Magda
Hana postanowiła jednak nie rozstawać się z Piotrem.
Pojechała do niego następnego dnia z samego rana by wszystko sobie wyjaśnili. Weszła
cicho do jego mieszkania. Była dopiero 5.30 i wiedziała że Gawryło śpi jeszcze.
Postanowiła zrobić mu niespodziankę. Skierowała się do jego sypialni... Zobaczyła
tam Śpiącego Piotra. Był nagi a dookoła walały się ubrania. Jego i jakiejś
kobiety... Domyśliła się że to ubrania Magdy
-Piotr!- krzyknęła. Gawryło natychmiast się ocknął... Strasznie
bolała go głowa, nie dziwił się bo wiedział że przesadził z procentami. Spojrzała
najpierw na smutna minę Hany, a potem na pokój
Zauważył swoje ubrania, nagle do jego mózgu doszedł
impuls że jest nagi
-Cholera jasne... Hana co ja robiłem?- zapytał swoją
ukochaną przerażonym głosem
-Jeszcze ma odwagę się pytać!?- powiedziała zdenerwowana
-O co chodzi?! Hana błagam...
-Z nami koniec- krzyknęła. Wstał z łóżka i podszedł do
niej złapał za ramiona i próbował pocałować
-Po pierwsze się ubierz, po drugie zostaw mnie w spokoju
-Hana, wytłumacz mi o co ci znowu chodzi...- powiedział
spokojnie
-Zdradziłeś mnie !!!
-Słucham?! Kochanie ja na poważnie pytam- powiedział a w
tym momencie do jego uszy dobiegł szum wody w łazience.
-Hani… przecież wiesz że cię kocham i nigdy bym tego nie
zrobił...
-To wytłumacz mi dlaczego jesteś nagi, a wokół łóżka leży
damska bielizna
-Ja... Ja nie wiem. Poszedłem do baru. Dalej nic nie
pamiętam...
-To ja ci wytłumaczę, przespałeś się z Magdą, czyżby było
kolejne wspólne dziecko-powiedziała z ironią w glosie
-Hana, to nie tak... Kocham cię!
-Ale ja już ciebie nie !!!
-Hana, proszę...
-Wiesz jesteś taki sam jak James! Ja nie mogłam dać ci
dziecka, to poszedłeś sobie do innej. DZIĘKUJĘ!!!
-Doskonale wiesz, że to nie tak! -A jak!?!?!??!
-To wszystko wina Magdy!!!
-Najlepiej na kogoś zrzucić, dziecko to też jej wina
?!-powiedziała poirytowana
-Przestań w kółko wplątywać w to bogu ducha winne
dziecko!?
-Mam cię już po dziurki w nosie !!!
-A ja mam dosyć tych twoich ciągłych humorków!
"Piotruś dlaczego nie możemy mieć dziecka... Hmmm… to moja wina"-
zacząć histerycznie udawać jej głos. Goldberg nie wytrzymała i z całej siły
uderzyła go w twarz. Odwróciła się napięcie i wyszła w mieszkania Gawryły. Mężczyzna
od razu pożałował swoich słów, jednak wiedział że jest już za późno.
Czytajcie, komentujcie udostępniajcie!
25kom= next
UWAGA! Proszę więcej nie spamować, bo wcale nie będę brać tego pod uwagę...