Piotr i Hana

Piotr i Hana

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 12
„Twardziel”

Cześć wszystkim! Udało nam się wyrobić z nextem na dziś. Ta część jest mało cukrowa, ale jak będzie dużo komentarzy to w następnej może rzucimy jakiegoś hocika :D Zapraszam do czytania...A i dziękujemy za prawie 5300 wejść :)


Zobaczył tam Jamesa. Czuł, że ma jakieś zwidy. Ten facet to dopiero miał tupet. Kiedy Gawryło na niego patrzył co się w nim gotowało.
-Czego tu szukasz?
- Wiedzę, że wam w czymś przerwałem- powiedział wskazując na nie równo zapiętą koszulę i potargane włosy Piotra.
-Dobra, facet mów co chcesz albo spadaj stąd, bo jak zdarzyłeś zauważyć jesteśmy zajęci...
-Przyszedłem po moją żonę.
-Słucham?!
-Zawołaj Hane. Zabieram ja do domu
- Ty chyba sobie żartujesz !!!- mówił póki co spokojnym tonem Piotr
-Chcę żeby moja żona wróciła do domu ze mną, przecież planowaliśmy wspólny wyjazd
- Hana jest ze mną szczęśliwa i nie wróci do takiego bydlaka jak ty, a teraz powtórzę ostatni raz spadaj stąd póki jestem spokojny...
James zaśmiał się szyderczo.
-Hania, kochanie... Chodź jedziemy do domu- krzyknął Coldwell. Piotr poczuł ukłucie zazdrości. Nawet no nie mówił do nie "Hania". W tym momencie w holu ukazała się smukła sylwetka Goldberg
-Ooo dobrze, że cię widzę Haniu, przepraszam, że wam przerwałem, ale jak wrócimy razem do domu to obiecuje, że dokończymy to co wam przerwałem i będę na pewno 100 razy lepszy niż ten twój doktorek... A może pomyślimy o jakimś małym brzdącu ?- powiedział pewnym głosem James. Piotr złapał mężczyznę za kołnierzyk.
-Uważaj na słowa!- powiedział i uderzył Coldwella z całej siły w twarz.
Hana widząc całą sytuację natychmiast podbiegła do męża...
-James, wszystko w porządku ?- spytał zmartwiona Hana
-Tak, tylko twój kochałaś się chyba zdenerwował jak usłyszał prawdę o sobie- ciągnął dalej tą chorą grę James
-Uważaj człowieku, bo zaraz ci poprawie!
-Uspokój się Piotr!
-A ty co!? Najpierw się nad sobą użalasz jakiego to masz okropnego męża a teraz lepisz się do niego jak jakaś pierwsza lepsza...- nie zdążył dokończyć ponieważ Hana mu przerwała.
-Uważaj na słowa kochanie. Bo jeszcze możesz ich pożałować
- Zobacz Hana, ten debil znowu próbuje nas skłócić, zostaw go i wracajmy bo przecież "Pan James nam przerwał"...- powiedział z nutą zwycięstwa w głosie Piotr
-I co, teraz do ciebie mam się lepić jak pierwsza lepsza?!- powiedziała jeszcze bardziej zdenerwowana kobieta.
-chodź do domu Hania. Zostaw tego dupka i chodź że mną.- powiedział James łapiąc ją rękę.
- Hana, wiem że było ci z nim źle, chcesz z nim być tylko dlatego że chce mieć dziecko ?... Ja przecież też mogę ci je dać. Pamiętasz co ci ostatnio powiedziałem ? " obiecuje, że będziemy mieć dziecko, gromadkę dzieci"- powiedział Piotr
Goldberg wyrwała rękę z uścisku swojego męża.
-Nie chce z nim być, Piotr.- powiedziała i minęła Gawryłe. Kobieta weszła do kuchni i zaparzyła sobie mocnej kawy, musiała odreagować to co się stało kilkanaście sekund temu... Piotr zamknął drzwi Jamesowi przed nosem i pobiegł do kuchni za Haną...
-Przepraszam, kochanie.- powiedział obejmując ja od tyłu. Wyrwała mu się szybko.
-wiesz gdzie mam twoje przepraszam?!
-Ale... Nie chcę cię znowu stracić
- Piotr, nie ma żadnego- powiedziała ze złością w głosie Hana
-Hana, kocham cię,! Czy do ciebie to nie dociera?!- krzyknął, a ona zaczęła płakać.
-Właśnie widzę jak ty mnie bardzo kochasz- powiedziała przewracając oczami
-Co mam zrobić, żeby ci to udowodnić
-Nic nie rob! Wszyscy jesteście tacy sami!- Powiedziała ze łzami w oczach. Szybko się ubrała i wybiegła z domu trzaskają drzwiami
Pobiegł za nią. Lecz mimo srogiej zimy nie wziął nawet kurtki. Dogonił ja gdy wsiadła do auta. Obrócił ja w swoją stronę o namiętnie pocałował.
-Hana... Błagam daj mi szansę, ja na prawdę cię kocham- Powiedział kiedy się od siebie oderwali.
 -Piotr, ja mam dosyć, tego, że od jakiegoś czasu nie wiem na czym stoję! Zdecyduj się czego ty chcesz!
-Ja chcę tylko ciebie, chcę zasypiać i budzić się przy tobie...
-Obiecaj, że już na zawsze będziemy razem
-Obiecuję...
-A teraz przepraszam, ale muszę jechać do pracy bo Wójcik mnie powiesi jeśli się znowu spóźnię... A ty biegusiem do domu bp się rozchorujesz...- Powiedziała uradowana kobieta i delikatnie musnela jego wargi.
 -Spotkamy się w szpitalu...

Po nie całej godzinie Gawryło także dotarł do szpitala, po czym skierował się do sali Szymka zahaczając o kiosk żeby kupić małemu komiks. Chciał mu wynagrodzić wczorajszą nie zręczną sytuacje...
Po zakupieniu magazynu skierował się na OIOM. Chłopiec jeszcze spał... Postanowił więc swoje kroki skierować na ginekologie.
-Hej Darek, wiesz gdzie jest Hana ?
-nie, niestety nie wiem- Piotr poszedł więc na salę z noworodkami, zobaczył tam Hanę z nowo narodzonym dzieckiem na rękach. Na sam widok robiło mu się cieplej na sercu...
Dopiero teraz dostrzegł, jak kobieta uwielbiała dzieci. Miał nadzieję, że na niedługo sami będą mieli takiego malca, który nie będzie dawał im spać po nocach...
Podszedł do niej od tylu i złapał ją w pasie. Ona na sam dotyk Piotr wzdrygnęła się...
-Spokojnie. To tylko ja- zaśmiał się, na co i ona się uśmiechnęła
-Chcesz potrzymać?- Zapytała z nadzieja w głosie
-Jaaa, nie wiem jak, boję się że coś mu zrobię...- odpowiedział szybko zszokowany tym pytaniem Gawryło
-Spokojnie, to mały twardziel.- powiedziała wysuwają dziecko w jego stronę. Po chwili zastanowienia wziął go delikatnie.
-Dlaczego uważasz, że to twardziel???
-Powiedzmy, że mieliśmy małe problemy przy porodzie...
-A chciałabyś mieć takiego twardziela w domu? -A ty byś chciał,?
-Bardzo bym chciał, ale boję się że nie byłbym dobrym ojcem...
-Dlaczego? Ja uważam, że byłbyś wspaniałym tatusiem
- Ale ja nawet nie wiem jak nosić takiego brzdąca...
-Bardzo dobrze ci idzie, kochanie...
-Myślisz?
-No jasne...
-Ale, ja chyba jeszcze nie jestem gotowy na dziecko... Przepraszam Hana... - Powiedział Piotr odkładając maluszka do łóżeczka
-Nie, no dobra. Ok.- powiedziała, chociaż było jej cholernie przykro
-Hana, ja na prawdę przepraszam... Jeśli chcesz to możemy mieć dziecko... Wystarczy że tylko mi o tym powiesz... Ja dla ciebie zrobię wszystko
-Chce, żeby to była nasza wspólna decyzja, Piotr... Nie chce żebyś potem żałował..

-Jestem tak w tobie zakochany, że niczego nie będę żałował...
-Teraz tak możesz.
-Ja mówię na prawdę
-dobrze, już chodź stąd...
-Ale mi się tu bardzo podoba, kochanie
-To zostań, jak chcesz.- powiedziała i minęła go. Gdyby tam została choć chwilę dłużej wybuchłaby płaczem...
-Kurczę, co ja narobiłem ? Przecież chce mieć dzieci... Co się ze mną stało, że jej tak powiedziałem ?- bił się z myślami Gawryło. Poszedł za nią. Znalazł ja w lekarskim. Po jej policzkach spływały łzy.
-Hana, ja przepraszam... To nie jest tak, że nie chcę...
-Wiem! Nie tłumacz się!!!- zaczęła krzyczeć
-Kochanie co się stało?
-Poza tym, że jesteś dupkiem to nic!
-O co ci znowu chodzi?
-Żona cię szukała. Razem z córka
- Ja nie mam żony, a tym bardziej córki !!! Hana co cię znowu ugryzło ?!- powiedział poirytowanym głosem
-Proszę cię, przestań grać. Widziałam ją. Jest skórą zajęta z ciebie!
-Rozumiem, masz prawo być zła że nie chcę mieć na razie dziecka, ale nie musisz od razu mówić że jestem ojcem wszystkich dzieci na świecie !!!- zaczynały mu pomału puszczać nerwy
-To co może mi powiesz, że jakaś kobieta tak o sobie tu przyszła i powiedziała "przepraszam, gdzie mogę znaleźć mojego męża. Piotra Gawryle. Chciałam żeby zajął się nasza córką, bo ja muszę jechać do pracy"!!!
- Powtórzę ci kolejny raz że nie mam dzieci !!!
-Proszę cię. Nie rób że mnie idiotki!
-Kto z kogo robi idiotę ?!
-Co mi próbujesz zarzucić?! Że sobie to wymyśliłam!!!
-Czytasz mi w myślach !!!
-Wiesz co, ja się poważnie zastanawiam nad sensem naszego związku!!!
- I co wymyśliłaś ?
-że skoro taki masz do mnie stosunku, to nie ma on żadnego sensu!!- krzyknęła.
-Nie ma sensu to że mi nie ufasz !!! Jakbym miał dziecko to bym chyba o tym wiedział nie prawdaż ?
-No jakoś mi nie powiedziałeś! Powiedz ile czasu chciałeś się tak mną zabawiać, co? Tydzień, dwa'?!
-Ja cię kocham !!!
-Piotr? W końcu cię znalazłam- powiedziała wchodząca do lekarskiego kobieta...
-Dalej mi nie wierzysz ?!
-Magda?! Co ty tutaj robisz!!?
- Czyli, jednak znasz tą kobietę !!!
-Jezu, Hana to nie tak...
- A jak ?!
-To nie jest moja żona.
-A kto?! -Narzeczona- wtrąciła Magda. -Była narzeczona!- poprawił ja Gawryło
-Bardzo dziękuję, że wreszcie zechciałeś mnie o tym nie istotnym fakcie poinformować!!!
-Do jasnej cholery, nic mnie z Magdą nie łączy !!!
-Przeciwnie Piotruś. Mamy córkę. Czeka aż nas weźmiesz do domu, w bufecie...
-Jaką córkę ? Przecież my się zabezpieczaliśmy...- zaczął się zastanawiać
- No jak widać nie zawsze. Twoja córka ma 8 lat. I ma na imię Tosia...
-Jestem pewien, że zawsze, jeszcze sama mnie pilnowałaś- Hana coraz bardziej była zdziwiona całą sytuacją...
-Możecie mi w końcu do cholery wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi- wybuchła w końcu. -Nie wtrącaj się blondi!- Hana nie wytrzymała tej sytuacji, ze łzami w oczach wybiegła ze szpitala
-Kochanie zaczekaj!
-Zostaw mnie w spokoju!
-Ale Hana, to na prawdę nie tak, nic mnie z Magdą nie łączy
-Tak, a dziecko, to nic. Piotr, błagam. Nie pogrążaj się już...
-kocham ciebie, a nie Magdę
-Jezu, Piotr. Cały czas coś stoi nam na przeszkodzie. Może to po prostu znak, że nie jesteśmy dla siebie...
-Nikogo nie kochałem tak jak ciebie !!!
-Ja też nie. Ale ja juz nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Może wyjedźmy gdzieś. Tylko ty i ja...
-Z tobą Hana, pojadę nawet na koniec świata...
-Rozwiodę sie z Jamesem. I rzucimy to wszystko w cholerę.- pocałowała go delikatnie...
-Zapomniałaś dodać jedną rzecz...
-Tak? Jaką?

-Że będzie z nami mały "twardziel"- powiedział, puszczając do Hany oczko.


JJak myślicie, będzie twardziel? 

Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie!!! Czytam= komentuję ;)
Przepraszam za błędy i w ogóle, ale część pisana na telach. Co wyłapałam to poprawiłam...
Pozdrawiam Aleks

6 komentarzy:

  1. super , czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, kiedy będzie next i co z szymonem ?

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 kiedy w kponcu next ???

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochani, wiem że dawno nic nie dodawalysmy. Miałam zamiar zrobić to wczoraj, ale niestety zebrało mi se na chorowanie i nie mam siły wstać z łóżka... No i jak widać ten postój to jak zwykle moja winaMyślę że dodam coś dziś, ale nie obiecuję... Także uzbrojcie die w cierpliwość. Mam nadzieję że uda mi się dziś. Pozdrawiam Aleks :

    OdpowiedzUsuń